Zanim sięgnąłem po czwarty tom przygód kryminalnych kaleki Cormorana i jego ponętnej asystentki, odświeżyć musiałem sobie wypadki, które kończyły wcześniejszy tom czyli Żniwa zła”” ponieważ początek „Zabójczej bieli” nawiązuje do finału swojej poprzedniczki. Nie ma sensu odkurzać starego tomu – wystarczy znaleźć ostatni odcinek serialu BBC pt.Crmoran Strike i obejrzeć jak niezdarny Cormoran hałasuje na ślubie Robin. Serial spokojnie można polecić, ponieważ doskonale pozwala zwizualizować sobie bohaterów:
Tom Burke jako Cormoran wypada znakomicie natomiast Holliday Grainger jako Robin przypadnie do gustu każdemu
. W „Zabójczej bieli”napięcie pomiędzy detektywem i jego piękną wspólniczką urasta do zasadniczego problemu i determinuje akcję. Oboje zdają sobie sprawę, że łączy ich coś więcej niż tylko wspólnota zawodowa. Kiedy Robin szarpie się emocjonalnie z coraz bardziej irytującym ją mężem, do biura detektywa wpada szalony chłopak bełkoczący coś o morderstwie sprzed lat, a Cormoran wbrew logice postanawia zająć się sprawą,która doprowadza naszą parę do sfer rządowych i tak zwanych wyższych sfer, z którymi autorka rozprawia się bez taryfy ulgowej. Opisując ich snobizmy i przywary czyni to z podobnym okrucieństwem, kiedy to w„Jedwabniku pisała o środowisku wydawców.
To gruba książka, która gdzieś w połowie zaczyna nużyć, bo prawe nic się nie dzieje, co pozwoliłoby nam się ekscytować , a jedynie czytamy o dylematach uczuciowych pary. Robin nieustająco żałuje ślubu, a Cormoran analizuje swoje związki z kobietami, których nagle przybywa, łącznie z ostatnim zawodem miłosnym czyli Charlottą ,która odnajduje się na jakimś przyjeciu. Wreszcie w drugim rozdziale pojawia się trup i przyspieszamy. Nie jest to z pewnością ostra jazda niczym gole Krzysztofa Piątka w Serie A, to raczej mozolna wędrówka Cracovii z dołów tabeli ku pierwszej ósemce. Rowling pisze zajmująco choć rozwlekle – jeśli w końcu Cormoran dopadnie Robin i przyprawi rogi jej mężowi, to trzeba będzie zakończyć cykl, bo jednak kibicujemy tej parze i wlaśnie ich zmagania uczuciowe są esencją, dla której się chce wracać do Londynu i zagadek, przed którymi stawia detektywów los,
Cormoran nieustająco zmaga się ze swoim kalectwem a jego agencja detektywistyczna, pomimo okazjonalnych sukcesów i sławy, wciąż wymaga od niego uciążliwej aktywności. W tle mamy olimpiadę, którą żył Londyn w 2012 roku. Strike i jego wspólniczka Robin Ellacott zostają wynajęci przez ministra kultury Jaspera Chiswella do znalezienia haków na Gerainta Winna. – męża minister sportu, który szantażuje Chiswella. Cormoran musi też śledzić Jimmy’ego Knighta skrajnego lewicowca, który także zagiął parol na ministra. A tak się składa, że Jimmy jest bratem Billy’ego, który uważa,że przed laty zamordowano dziecko. Intryga jest zagmatwana, a Rowling nie potrafi sobie poradzić z budowaniem napięcia. Grzęźniemy w sytuacjach, które jedynie wypełniają 650 stron kryminału – dla niektórych czytelników taki sposób narracji może być atutem i możliwością smakowania napięcia emocjonalnego pomiędzy atrakcyjną Robin a jednonogim detektywem.
Nie ukrywam, że wciągnąłem się bezwiednie w ten świat wykreowany przez autorkę Harrego Pottera, pełen obaw, że choć pod męskim pseudonimem Robert Galbraith zechce nam przemycić jakieś magiczne bzdury, tymczasem stworzyła swój nowy świat i w konwencjj współczesnego kryminału regularnie podsuwa nam lekturę, która pomimo swoich mankamentów jest w stanie zapełnić zimowy wieczór.
„Zabójcza biel” to czytadło, które chociaż nie dorównuje wcześniejszym tomom Galbraitha, to jednak warto postawić je na półce obok „ Jedwabnika „ czy „Wołania kukułki”.