Persowie

Zastanawiam się skąd ta fascynacja perskimi lwami skrzydlatymi, czy od tego  byka ciężkiego  z Turcji za 10 dolarów, czy może z Cerama, choć sprawdziłem dziś, nie ma tam rozdziałów irańskich. Więc co mnie tak ciągnęło w góry Zagros, że nawet posłałem wniosek samotny o wize irańską – odrzucony, co  zniechęcić mnie nie zdołało, bo wreszcie  stanąłem w Pasagradach, a w Persepolis nabyłem najdziwniejszą pamiątkę z podróży po świecie i do dzisiaj nie wiem czy to Kserkses, Dariusz a może kto inny?

Fascynacja starożytnością nigdy mi nie przeszła, a więc kiedy piękna, niebieska okładka „Persów” pojawiła się w zasięgu wzroku, nie omieszkałem zamówić, dla niepoznaki dodając jeszcze „Asyrię”

Czytam o losach niezwykłego imperium i uwielbiam ten moment, kiedy konkretne postaci  wyłaniają się z odmętów historii, zastanawiam się jak było naprawdę, jak Cyrus opowiedziałby o swym ojcu Kambyzesie i matce księżniczce Mandane. Same początki imperium   fascynują przypadkowością, jak umiejętnie władca zjednoczył plemiona  i roztoczył swoją władzę. Nie da się odtworzyć  pewnych  faktów, jak było naprawdę i jak zachowywali się wszyscy ci  uczestnicy chwil istotnych w dziejach – to zapewne silny dylemat wszystkich historyków.

Mój oraz ostatniego z Pahlawich, ulubiony Cyrus Wielki, wszystko rozpoczął i choć nie był z dynastii późniejszych władców, na siłę  został wtłoczony w Achemenidów, a ulubiony zapewne nie jedynie z racji podziwu, że mu się udało, ale dlatego, że stanąłem u stóp jego grobowca, w tym metafizycznym zdziwieniu, że inni też 2500 lat temu stali obok i że jestem w stanie sobie to wyobrazić.

Aleksander Macedoński  rozwalił Persepolis i to jego ludzie złupili grób Cyrusa Wielkiego, ale potem wódz rozkazał uszanować pozostałości grobowca, co nie trwało długo. Teraz przypatrujemy się temu czerwonemu blokowi i zastanawiamy jak to było tam w środku i jakie skarby rozkradli Macedończycy, czy inni rabusie. Cyrus  Wielki  mądrzejszy był niż jego imiennik  lata później, dlatego nie skończył jak ten młody, wiedziony przez matkę ku zagładzie. Kobiety w imperium rozgrywały swoje partie a mnogość nałożnic generowała  sterty sukcesorów, gotowych rozwalić system. Końcówka  budzi złość, bo widać jak rozwiązłość, chciwość i ambicje zniweczyły pracę i Kserksesa i Dariusza. Imperia gubią się same, rozpadają pychą i okrucieństwem. Kiedy czytam o tych rozgrywkach pałacowych, kazirodztwie i torturach, widzę konkretne postaci i chciałbym obejrzeć  w telewizji te nowelę dynastyczną z ludźmi z krwi i kości – jak było naprawdę, jakie przypadki zmieniały wielką historię i co naprawdę się wydarzyło w tych przeludnionych  haremach.

Konstrukcja „Persów” zakłada, że nie znudzimy się po pierwszych historiach, nazwiskach, regionach. Popatrzymy na mapę i odhaczymy: tu byłem, tu stałem, a tu grobowce w skale wykute i nigdy nie udało mi się zapamiętać  nazwy tego miejsca:Naqsh-i  Rustam, gdzie przeżywa się chwilę zadziwienia, będąc w pobliżu  duchów historycznych władców Persji. Tak więc śledzimy postępy dziejów i drogę  od Cyrusa  po jego następców, by nagle się zatrzymać i przejść do otoczenia, zwyczajów, powszedniości – taka pauza to oddech  jak wizyta w Muzeum Narodowym w Teheranie.

Na koniec  Aleksander ściga po całej Persji Dariusza, tego ostatniego, już nie wielkiego. Zdradzony i przebity włócznią kona gdzieś w błocie  i tu przychodzi znów  pomyśleć jak naprawdę zabito ostatniego z wielkich władców Persji.

Lloyd Llewellyn-Jones, profesor z Cardiff  oparł się na źródłach perskich, żeby uniknąć negatywnej narracji o Persach, którą uprawiali Grecy, w potyczkach z Achemenidami wciąż na przegranych pozycjach, do czasów Wielkiego Macedończyka. „Persów” czyta się jak monumentalną  historię dziejów jakże odległych. Autor najpewniej czuje się w toku zdarzeń kluczowych w dziejach imperium. Nieustannie w tych dramatycznych, przełomowych  chwilach  w historii dynastii, nurtowała mnie myśl –  jak to było naprawdę, czy opisujący na swoich tabliczkach  świadkowie  lub kopiści nie przekłamali niektórych  chwil, czy nie było  inaczej w losach  powielanych w opowieściach; jak było naprawdę nigdy się nie dowiemy. Tajemnica  rzeczywistości umarłej jest najbardziej metafizycznym wrażeniem tej lektury. Scenariusz  dworski Achemenidów to   intrygujący materiał na  irański film oscarowy z wielkimi gwiazdami w rolach głównych.

Gruba, niebieska  książka towarzyszyła mi długo i   pozwoliła  zrozumieć charakter dumnych Irańczyków, spotykanych na ulicach  Teheranu lub Isfahanu.

Smutny koniec Achemenidów, potem Sasanidów, aż po ostatniego szacha z krótkiej dynastii Pahlawich, pogrążył Iran w islamskiej magmie. Iran kojarzony z terroryzmem i szowinizmem  religijnym, nie wygląda przerażająco „na codzień”, ulice pełne otwartych  ludzi, śmiałe dziewczyny  jeszcze w chustach, choć  z odsłoniętymi grzywkami, śpiewający mężczyźni pod mostem w Isfahanie, protesty studentów w Teheranie, wszystko to zanurzone w cieniu  wspaniałych meczetów.  Tymczasem  ta Persja tkwi w narodzie i nawet sobie nie potrafię wyobrazić planów ajatollahów, żeby rozjechać koparkami Persepolis.

Epoka Wielkich Królów’ to fascynująca biografia imperium, które od Cyrusa do Dariusza prezentowało skuteczną egzystencję w sąsiedztwie zazdrosnych Greków, których syn  rozprawił się  z tym fascynującym światem.

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.