Zawał

Było śmieszne. Gdzieś fragmenty na szybko, wesołe przekomarzanki  z zachwiania zdrowotnego. Dobrze napisane, zachwyciły, ale w tamtym momencie pomyślałem, że nie udźwignę tematu umierania, szpitali, udręki. Kiedyś był Miron z „Zawałem” , Grynberg  podszedł podobnie pokazując  świat odrębny, świat czyhający na każdego – wystarczy wdepnąć w szpital i już nowy kosmos. Oswajanie rzeczywistości i chęć ucieczki, wtopienie się, rozpoznanie możliwości. Kiedy stajesz na granicy, przemodeluje się nagle wszystko i wyliczasz ostatnie razy, Jest tragicznie, a potem  dostrzegasz elementy humorystyczne  a rzeczywistość kreuje sytuacje które chciałbyś opowiedzieć.

Mikołaj Grynberg opisuje przygodę ze służbą zdrowia i nie ma tam narzekania, utyskiwania, jest realność możliwości wyjścia do toalety, dialogi z pielęgniarkami i lekarzami, towarzyszami niedoli. Spacery po oddziałach i przekonywanie siebie, że już mogę opuścić to surrealistyczne miejsce. Ludzie  tworzą wszystko, kontakt z lekarzem jest nieomal mistycznym przeżyciem.  Każdy  może to przeczytać po swojemu, porównać przygody z gatunku: ”nad przepaścią”.

Z jednej strony jest tu jakaś „fajność”, umiejętnie podsycony tragizm z lekkością codzienności, że łatwo nam się wtopić w ten klimat. Motyw krawędzi życia i powrotu, refleksje  jak to będzie beze mnie, te wszystkie piny do przekazania, testamenty, co zagrać  nad grobem, ustalenia wydają się niesamowicie ważne, bo nawet wtedy chcemy dobrze wypaść. Grynberg wchodzi głęboko w uczucia, mentalna wiwisekcja, odsłania to wszystko kim jesteśmy. Ostateczność nie jest przyjemna, choć kryje własne uroki, jest jak porządkowanie księgozbioru.

Oczekiwałem, że to będzie uwalniająca rozrywka, sumująca własne doświadczenia – to proza dla doświadczonych, wspominających.

Mógłbym też napisać, że to rzecz o miłości, nie tylko do siebie, miłości do życia, najbliższych i tych obcych, ratujących. Humor łagodzi  przygnębienie z umierania, tylko komu tam do śmiechu? Przygoda z zawałem  jest nauczką i zmienia wszystko – jedna chwila przestawia zwrotnicę na nowy etap, mniej wesoły od wcześniejszego, kiedy miało się tyle możliwości.Mikołaj Grynberg ujął ten czas fotograficznie, zatrzymał w kadrze chwile istotne dla własnej duszy, opisał momenty  i czułość, którą oddał prozą jest  kluczem tej książki. Grynberg się wyraził  jak potrafił, to subiektywne  historie, w których próbujemy się odnaleźć z własnym odchodzeniem.

Może będzie ciąg dalszy, już bez kolejnego zawału, refleksyjnie o życiu, co prześwituje w ostatnich rozdziałach, powrotu do normalnego funkcjonowania, co nie jest łatwo  kiedy się już było prawie po drugiej stronie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.