Gorgonowa.

Sprawa Gorgonowej nigdy nie wzbudzała we mnie szczególnej ekscytacji i daleki byłem od skazywania bohaterki najgłośniejszej zbrodni, która dokonała się w latach trzydziestych w polskim Lwowie. Śledząc przypadkowe artykuły w prasie, które regularnie przypominały to wydarzenie, nie byłem w stanie ocenić, czy atrakcyjna Chorwatka zabiła nastoletnią Lusię. Po przeczytaniu książki Cezarego Łazarowicza nie możemy już mieć wątpliwości. W „Koronkowej robocie” autor daje nam bezstronny opis zbrodni i procesu, a na koniec skupia się na późniejszych losach uczestników dramatu.

Swoje śledztwo Łazarewicz przeprowadza skrupulatnie, a jest mu tym łatwej, że zachowały się sądowe akta tej sprawy, a nawet samo narzędzie zbrodni. Okoliczności morderstwa można odtworzyć z sekundową dokładnością, a jeśli wykluczy się udział osób z zewnątrz, co zostało udowodnione ze stuprocentową pewnością, dostajemy zagadkę, którą Agatha Christie chętnie wykorzystałaby w swoim kryminale. Zamordować córkę inżyniera Zaremby, mogli jedynie jej ojciec, jego czternastoletni syn, ogrodnik lub Rita Gorgonowa. Na kogo Państwo stawiacie?

Gdyby zbrodnia została popełniona dzisiaj, to analizując ślady krwi i badając DNA, śledczy mogliby wskazać sprawcę bez cienia wątpliwości, ale wszystko wydarzyło się w przedostatnią noc 1931 roku. Staś Zaremba budzi się słysząc hałas rozbijanej szyby, wędrując po domu widzi tajemniczą postać, w której potem rozpoznaje Ritę, biegnie do pokoju siostry i zastaje jej zmasakrowane zwłoki. Wieczór poprzedzający zabójstwo odsłania motywy morderczyni – kochanek ją opuszcza, wszyscy przeprowadzają się do Lwowa, zostawiając Gorgonową w Brzuchowicach, a Lusia z satysfakcją chwali się tabliczką ze swoim imieniem, którą z dumą przytwierdzi do drzwi w nowym mieszkaniu.

Psychologiczny portret Gorgonowej wyłania się stopniowo – dostajemy strzępy faktów z jej życia, które odciskały piętno na jej charakterze. To właśnie jej osobowość jest najwyraźniejszą poszlaką, która mogła doprowadzić ją do ostateczności. Dlaczego w takim razie nie zamówiono psychologicznego portretu Rity?

Łazarewicz prowadzi nas przez śledztwo z wprawą rasowego kronikarza – odrzuca plewy i daje samą esencję. Jak to się świetnie czyta i jak nie można się od książki oderwać, a 240 stron przeczytacie nawet za jednym posiedzeniem.

W pierwszej części jest opis zbrodni oraz dwóch rozpraw sądowych ze Lwowa i z Krakowa. Według opinii prawników, to był wzorowo przeprowadzony proces, w którym praktycznie nie zaniedbano niczego, wysłuchując nawet postronnych świadków. Kiedy opinia publiczna, gotowa zlinczować morderczynię, wydała już wyrok, sąd skazał ją na karę śmierci, ale niezłomna postawa Rity, która zaprzeczała wszystkim obciążającym ją faktom, skłonił wymiar sprawiedliwości do powtórzenia procesu i złagodzenia kary do ośmiu lat ciężkiego więzienia.

Czytając książkę Łazarewicza, obejrzałem wreszcie film Majewskiego „Sprawa Gorgonowej”, który w latach siedemdziesiątych przypomniał o tej głośnej sprawie. Film doskonale uzupełnia książkę, choć powtarza wszystkie fakty, które w niej znajdziemy. Majewski nie daje nam rozwiązania, które znajdziemy w książce. „Koronkowa robota” sięga dalej, ponieważ autor zaprasza nas w podróż z losami bohaterów i próbuje odnaleźć ślady życia głównej oskarżonej po roku 1939, kiedy to zostaje wypuszczona na wolność. Czy Rita również padła ofiarą zbrodni, czy za jej czyn przeznaczenie postanowiło odpłacić po latach tym samym. Śmiała teza autora wzbudza tutaj najwięcej namiętności, więcej nawet niż tragiczne losy np. Stasia Zaremby, który zginął pod lawiną w górach, czy smutnego losu ogrodnika Józefa Kamińskiego, który przez całe życie musiał bronić się przed teoriami brukowych pismaków, którzy na fali sensacji, odświeżali historię zbrodni, snując przypuszczenia, nie mające nigdzie potwierdzenia.

Łazarewicz pisze, że do zajęcia się historią Rity Gorgonowej skłoniła go informacja, że urodzona w więzieniu, córka Rity i Zaremby, Ewa Ilić, próbuje walczyć o dobre imię matki i chce unieważnić przedwojenny wyrok rehabilitując jej imię. Trudno się temu dziwić, ale też trudno wskazać na innego niż Gorgonowa sprawcę. Książka pokazuje jak bardzo nawet oczywiste fakty, potrafią wzbudzić wątpliwość, jak bardzo medialność sprawy odciska swoje piętno na ludziach, którzy nagle są w stanie uwierzyć w rzeczy, które nie mogły mieć miejsca. Słynna skandalistka Irena Krzywicka, była najbardziej znaną zwolenniczką teorii, że Gorgonową wplątano w morderstwo tylko dlatego, że była kobietą.

„Koronkowa robota” to jasny dowód, który po bezstronnym, dziennikarskim śledztwie, wskazuje winną okrutnej zbrodni na niewinnym dziecku. Nie da się już znaleźć żadnego innego rozwiązania, ale jeśli ktoś inny zamordował Lusię, to ze stuprocentową pewnością musiała o tym wiedzieć tylko Rita Gorgonowa. I morderca.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.