Przytaczając powyższe pandemiczne rodzaje aktywności, zapomniałem, że moim zamiarem było opisanie własnego zaangażowania literackiego, czyli określenia własnych lektur w tym nieznośnie zatęchłym czasie, kiedy nie trzeba jechać do pracy, a zakupów nie zrobisz między 10 a 12. Na początek potrzebowałem odskoczni, czegoś przyjemnego i prostego, a nie miałem nic takiego z bieżącej oferty, więc w jakimś odruchu dopadłem „Bezcennego” Miłoszewskiego, zwłaszcza, że autor zapowiada ciąg dalszy przygód bohaterów „Bezcennego”, co może będzie miało tytuł „ Kwestia ceny i ukaże się 17 czerwca. Pamiętam, że przy pierwszym czytaniu grymasiłem nie kryjąc rozczarowania, ale tym razem wciągnąłem się w ten wir sensacyjnej historii, która doskonale zamaskowała myśli o przyszłości w czasach zarazy. Żeby jednak nie było zbyt miło i cukierkowo, wywlokłem z tylnych półek, zapomniane przecież, bo dawno zaliczone, w czasach kiedy mięso było na kartki „Listy do Felicji” ukochanego Franza Kafki. Wprawdzie moim pierwotnym zamiarem było wrócić do jego „Dzienników”, ale niestety, po przeprowadzonej jakiś czas temu zmianie w ułożeniu księgozbioru, te tomy znalazły się w miejscu, którego przy pomocy wspomnień, a nawet przeczuć nie jestem w stanie odnaleźć.
Franz poznał Felice u Maxa Broda w sierpniu 1912, a we wrześniu już do niej napisał pierwszy list i proszę sobie wyobrazić zdumienie adresatki, kiedy nagle zaczęła dostawać listy od facecika, którego ledwo co pamiętała, i który w tych listach wypisywał jakieś niestworzone dyrdymały. Felice to była prosta dziewczyna, raczej nieładna, co widać na zdjęciach: płaska twarz z brzydkimi, ostrymi zębami i Kafka w dzienniku, po spotkaniu potraktował ją raczej obojętnie; pisał, że zobaczył ją przy stole i wyglądała jak służąca, nie był zupełnie jej ciekawy, koścista twarz, wystawiająca swoją pustkę, odsłonięta szyja i ubranie pospolite, choć miało być raczej odświętne, złamany nos, sztywne blond włosy, bez uroku, mocny podbródek; pisząc pierwszy raz o niej nie skończył zdania, podobnie jak żadnej swojej powieści, co może ,ale nie musi coś znaczyć. – a jednak postanowił do niej napisać i rozpocząć ten ciąg znajomości, z licznymi wyznaniami i podwójnymi zaręczynami i zerwaniami.
Zastanawiałem się w trakcie lektury pierwszych listów Kafki, nie tylko nad tym, co ta zwyczajna kobieta myślała wówczas o całej tej absurdalnej sytuacji, która nagle zaczęła przeradzać się w wyznania miłosne i to obustronne, o czym świadczą reakcje Franza w jego listach, bo niestety listy Felice , Franz zniszczył osobiście, więc z pewnością nie cenił jej epistolarnej twórczości i ważne były one dla niego w momencie kiedy je otrzymywał. Felice zapewne szybko wyrzuciła z głowy tę absorbującą znajomość, wyszła za mąż uciekła przed faszystami do Ameryki, tej samej, o której jej wtedy Franz pisał, informując o swojej nowej powieści, zawalając na pisanie noce całe i wydzierając z godzin przeznaczonych na pisanie powieści, minuty na korespondencję z tą dziewczyną z Berlina. Czy zdziwiła ją późniejsza sława niedoszłego męża, czy widziała jego książki w księgarniach? Podobno nie chwaliła się nikomu tą znajomością. Parę lat przed swoją śmiercią w roku 1960, za pięć tysięcy dolarów sprzedała listy Kafki, a pieniądze pomogły jej w rehabilitacji, bo była mocno schorowana pod koniec życia. Być może też dzięki tej kasie, swoje muzyczne aspiracje zrealizował jej praprawnuk niejaki Adam Green, podobno popularny w Niemczech wokalista Indie folk.
Dokładną analizę tej korespondencji znajdziemy na końcu II tomu, a dokonał jej sefardyjski Żyd Elias Canetti i zatytułował: ”Jeszcze jeden proces Kafki”, myśląc zapewne o tym żałosnym zebraniu 12 lipca1914 roku, który Canetti nazywa sądem askańskim, ponieważ odbył się w Askańskim Dworze i zakończył się zerwaniem narzeczeństwa. Sczegółowa analiza Canettiego daje nam wyczerpujący portret obojga, ale rzecz jasna pokręcona osobowość Kafki jest tu zdecydowanie dominująca i na niej skupia się noblista. Niewątpliwie znajomość z Felice Bauer zainspirowała Kafkę do napisania wielu stron, zaczynając od natchnienia przy pisaniu „ Wyroku”, poprzez „Przemianę”, no i po sądzie askańskim, przerażający w swoim finale „Proces”, kiedy to Józef K. w milczeniu i bezwolnie zostaje prowadzony na miejsce egzekucji, a to milczenie jest tożsame z milczeniem pisarza, w czasie kiedy to Felice oskarżała go na „sądzie”, a on nie odezwał się nawet słowem.
Uderzający jest ten skowyt pisarza, na początku korespondencji, który nie może znieść milczenia adresatki listów, wysyła do niej po dwa listy dziennie i oczekuje, że Felice zrobi to samo, ta jednak zanim wciągnie się w ten kołowrót i zrewanżuje pisarzowi tym samym, nie rozumie tego uczucia przypadkowo spotkanego chudzielca. Kafka żebrze o list, a jej milczenie doprowadza go do rozpaczy. Kto kiedykolwiek się zmagał z tym uczuciem odtrącenia, kiedy bliska osoba uporczywie nie odpowiada na nasze prośby o kontakt, ten wie jakie spustoszenia w psychice to wywołuje. U Kafki zaowocowało to napisanym w jedną noc opowiadaniem „Wyrok”, a później na fali korespondencyjnie wzbieranego uczucia pisze arcydzieło, czyli „Przemianę”; to właśnie ta brzydka Żydówka wyzwoliła w umyśle Franza przerażającą wizję, którą opisał w fascynującym tekście o młodym akwizytorze, który pewnego ranka obudził się zamieniony w robala, chociaż już Nabokov udowodnił, że w przyrodzie takiego karaluchowatego stwora nie ma, i że jest on raczej wymysłem udręczonej głowy Kafki.
Felice Bauer urodziła się niedaleko, w Prudniku ( Neustad) na Górnym Śląsku, a całe jej życie naznaczone było wszystkimi tymi cechami, które w niej podziwiał Franz, a więc była pracowita, wytrwała i gospodarna. Gdyby Kafka się z nią ożenił zadusiłaby go swoją praktycznością. On musiał pisać, najlepiej nocami, kiedy nikt mu nie przeszkadzał. Harmonogram swojej doby nieustannie opisuje podwójnej narzeczonej, jakby szykował ją do uświadomienia sobie tego, że życie z takim wybrykiem natury, nie przyniosłoby jej nic dobrego. Kafka nieustannie poniża się w tych listach i odsłania wszystkie słabości, od chudego wyglądu, kiepskiej garderoby i słabego zdrowia. Największą jego przywarą jest jednak konieczność pisania i tutaj nie przewiduje kompromisów, tak jak ułożył swoją dobę podzieloną na znienawidzoną pracę w Zakładzie Ubezpieczeń Robotników od Wypadków przy Pracy na Królestwo Czech, sen, spacery oraz nocne pisanie, tak usilnie chce bronić tych wyjątkowych chwil ciszy i samotności gdy pisze.
Kafka tę dziewczynę wykorzystał, potrzebna mu była jej bezpieczna nieobecność, niewymagająca pospolitość i to, że mogła odbierać jego skargi i zmagania z codziennością, w których zawsze skazany był na porażkę. Z listów wiemy jak wyglądał jego pracowity dzień, dowiadujemy się o zwyczajach i przyzwyczajeniach, o umiłowaniu chłodu, niezwykłej chudości ciała i diecie.
Bo Kafka zarzuca wówczas dziennik, 15 sierpnia 1912 roku po raz pierwszy wypisuje tam jej inicjały F B, a potem jest ten fragment, gdzie poniża ją w swoich oczach pisząc jak jest pospolita, ale nagle odkrywa, że jest ona jego przeznaczeniem, w tym czasie i woli już skarżyć się tej nieznajomej dziewczynie i na jej barki zrzucać wszystkie swoje biedy i udręki, zarówno codzienności jak i te pisarskie. Wciąż niepewny własnej wartości szuka też u Felice, uznania, ale cóż ona mogła zrobić z tą hermetyczną prozą, z której zapewne nic nie rozumiała. A on ciągle pisze, w amoku i bezpiecznie umocowany w swoim oddaleniu, jęczy i skarży się, a ona trochę stara się nadążyć, ale ich światy nie przystają do siebie, więc on pisze już trochę spoufalony, ale dalej przerażająco dziwny: „ Najdroższa, com Ci uczynił, że tak mnie męczysz?.Dziś znów nie przyszedł żaden list. Jak Ty mi każesz cierpieć! Podczas gdy jedno pisane słowo od Ciebie mogłoby mnie uczynić szczęśliwym! Masz mnie dość, nie ma innego wytłumaczenia, nie jest to w końcu nic dziwnego, niezrozumiałe jest tylko, że mi tego nie piszesz. Jeśli mam dalej żyć, nie mogę tak jak w ciągu tych ostatnich nie kończących się dni daremnie czekać na wiadomość od Ciebie. Ale nadziei, że dostanę od Ciebie wiadomość, tej nadziei już nie mam.”
Dla artysty takie cierpienia bywają pożywką, pospolitych zjadaczy chleba doprowadzają do szaleństwa. Kafka i tęskniący do Teresy Wojaczek zachwycili po czymś takim literaturą, a reszta pomstuje w skrytości, zastanawiając się nad sensem wszystkiego.
Das Urteil”. Czyli „Wyrok , opowiadanie które napisał podczas jednego posiedzenia w nocy z 22 na 23 września 1912 roku, to przełom w jego twórczości. Uważał „Wyrok” za jedno z najbardziej udanych swoich dzieł, a moment tworzenia, ten trans pisarski, za najbardziej pożądany. Zadedykował je Felicji, z którą waśnie przeżywał epistolarny romans. Można więc powiedzieć, że pomimo swojej prostolinijności kobieta ta przydała się światowej literaturze i zapewne jest bardziej zasłużona niż powiedzmy Murakami, bo jeśli jeszcze do tego dodać blisko 500 listów napisanych przez 5 lat ich zażyłości, to widać, że zainspirowała największego pisarza XX wieku, a za to należało się jej znacznie więcej niż te marne pięć tysięcy dolarów
Felice Bauer jest obecna w literaturze, choć nie miała takich ambicji. Czy była dumna z tej paroletniej znajomości z kimś, kto jeszcze za jej życia stał się sławnym i cenionym pisarzem, którego wartości kiedyś nie dostrzegała – czy świadomość z kim obcuje zmieniłaby jej podejście do tego niezwykłego i dziwnego człowieka? Szkoda jej listów, które Kafka osobiście zniszczył i nie dowiemy się co wówczas myślał i czuł, czy trochę podczytywał podczas ich palenia czy po prostu bezmyślnie wrzucił je w ogień. A może darł je po kawałku, zastanawiając się gdzie byłby w tej chwili, gdyby się jednak ożenił z tą prostolinijną kobieciną.
Spośród tych kilku kobiet w życiu Franza, Felice była chyba najważniejsza i choć prawdopodobnie udało im się skonsumować to narzeczeństwo podczas 10 dniowego pobytu w Marienbadzie, od 3 do 13lipca gdzie pierwszą noc on spędził w jakimś pokoju w oficynie, a następnie przenieśli się do innego hotelu, gdzie zajmowali oddzielne pokoje blisko siebie. Pierwsze noce wspominał fatalnie, z bólem głowy i w rozpaczy. Potem spędzili kilka najszczęśliwszych dni, które w dzienniku podsumował wspominając wcześniejsze przygody z kobietami; w Zuckmantel, ze Szwajcarką w Rivie, raz kobieta była starsza i doświadczona, a ta druga to prawie dziecko. Tylko z Felicją zdawało się to być naturalnym i jak napisał otworzyła się wówczas jej kobieca głębia, cokolwiek to znaczy. Oczywiście zaglądanie Franzowi do łóżka jest lekko żałosne, ale wobec tylu opracowań dotyczących jego osoby, nie zdziwiłbym się, gdyby powstało „dziełko” pt: „życie seksualne Franza Kafki”, zwłaszcza, że takiego życia praktycznie nie miał.
Nie doczytam teraz tych listów do końca, traktując je jedynie jako przypomnienie i powrót do dawnych fascynacji.