Mówią, że zbrodni doskonałej nie ma. Nie jestem skłonny w to uwierzyć, w przypadku mordercy inteligentnego, zdeterminowanego oraz posiadającego znacznie więcej szczęścia niż przysłowiowy fart. W lasach i stawach zalega zapewne niezliczona ilość trupów, których już nikt nigdy nie odnajdzie, chyba że na ostatecznym sądzie, ale tam, jak wiadomo, nic się nie ukryje.
Monika Całkiewicz o zbrodni i zbrodniarzach wie prawie wszystko, a jeszcze więcej o okolicznościach, w których stróżom prawa przychodzi zmierzyć się z przebiegłością, albo jej brakiem, mordercy. Jest specjalistką z zakresu kryminalistyki i postępowania karnego, prorektorem ds. Studiów Prawniczych Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie i profesorem nadzwyczajnym tej uczelni. Ukończyła studia doktoranckie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Jej rozprawa doktorska została uznana w konkursie Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego im. prof. Tadeusza Hanauska za najlepszą pracę 2004 roku z dziedziny kryminalistyki. Karierę prawniczą zaczynała jako prokurator, obecnie jest radcą prawnym. Prowadzi wykłady z zakresu kryminalistyki, medycyny sądowej, psychiatrii i psychologii sądowej oraz postępowania karnego dla aplikantów prokuratorskich i adwokackich. Jest autorką monografii „Kryminalistyczne badania patologicznego pisma ręcznego”, „Modus operandi sprawców zabójstw”, „Oględziny zwłok i miejsca ich znalezienia.”
Nie zazdroszczę jej tej roboty. Zbrodnia w naszej rzeczywistości, (ale nie deprecjonujmy naszych przestępców, ponieważ świat filmowy i literacki jest jak wiemy jedynie ułudą i wrażeniem powierzchownym, a przestępcy na całym świecie, babrają się w jednakowym śmietniku) wygląda zazwyczaj tak, że pijany napastnik, nie kontrolując się i nie pamiętając później co się wydarzyło, zarzyna kompana od wódki, ponieważ ten narzekał na smród jego skarpetek. Oczywiście zdarzają się sprawy ciekawe i fascynujące, jeśli tylko zabójstwo może wywoływać fascynację – to raczej cała otoczka związana ze śledztwem i dochodzenie do prawdy, może wywoływać napięcie graniczące z jakąś formą ekscytacji.
Książka „Zbrodnia prawie doskonała” jest wywiadem, z Panią Profesor, który przeprowadziła znana z telewizji Iwona Schymalla. Pytania z początku wydają się błahe i podstawowe, a odpowiedzi za nadto podręcznikowe – jakby brakowało tu duszy a skoncentrowano się jedynie na faktach i definicjach. Ale to tylko wrażenie powierzchowne; kiedy wchodzimy z wolna w świat, który tak dobrze pamiętamy z filmów kryminalnych, okazuje się jak ważną rzeczą jest ta bezduszna dokładność, schemat, trzymanie się reguł, o których tak często zapominają policjanci na miejscu zbrodni, a przez co wiele szczegółów wymyka się potem niezauważenie, gmatwając wyjaśnienie a w rezultacie pozwalające ujść sprawcy.
„Autorka doskonale wie, czy praca na miejscu zbrodni choć trochę przypomina to, co widzimy w popularnych serialach kryminalnych. Czy telewizja kłamie? Jak wygląda zabezpieczanie miejsca zbrodni? Co robi prokurator? Czy zwłoki obrysowuje się, tak jak w filmach, kredą? Od czego zaczyna się oględziny zwłok zbieranie śladów na miejscu przestępstwa? Jak zabezpieczyć rozebrane ciało ofiary przed wzrokiem niepowołanych osób, w tym dziennikarzy? Czy to zawód dla ludzi z mocnymi nerwami? Dlaczego wykrywalność sprawców zabójstw w Polsce jest tak wysoka?”
Książkę polecają nasi wylansowani autorzy kryminałów: Mariusz Czubaj pisze o fascynacji, Gaja Grzegorzewska pożarła książkę, a Wojciech Chmielarz wspomina o wcześniejszych dokonaniach Moniki Całkiewicz. Przyjemnością jest zapewne wyszukiwanie w powodzi wywodów autorki kawałków smakowitych, przykładów śledztw i zbrodni niezwykłych, co nadaje czytaniu gorączkowej pasji – czyta się szybko i łakomie. Zapewne książkę zechcą zakupić sobie przyszli mordercy, choć być może jeszcze sobie z tego nie zdają sprawy, że mogą trafić do bogatego bagażu doświadczeń Moniki Całkiewicz, ale równie dobrze książka może być przekonującym dowodem na to, że prędzej czy później, zbrodnia wypływa na światło dzienne, a zadufany w siebie sprawca zrozumie, że nie ma zbrodni doskonałej.
Jeśli chodzi o książkę, nie mój klimat zdecydowanie.