Z zimną krwią.

W listopadzie 1959 roku Truman Capote przeczytał w gazecie informację, o zamordowaniu Herberta Cluttera, jego zony Bonnie, oraz dwojga ich dzieci, szesnastoletniej Nancy i piętnastoletniego Kenyona. Zbrodnia bez wyraźnego motywu, uświadomiła mu, że znalazł wreszcie temat tchnący świeżością, z którym chciałby się zmierzyć, i który miał mu przynieść sławę, pieniądze oraz miano jednego z największych pisarzy. Kiedy przyszedł do redakcji New Yorkera, wyciągając wycinek z prasy i komunikując, że zamierza napisać reportaż z miasteczka Holcomb, gdzie dokonano tej straszliwej zbrodni, nie znano jeszcze sprawców, a co więcej, nie zanosiło się wcale, że mordercy zostaną odnalezieni.

Studio_20160618_125339_resized

Naładowany entuzjazmem Truman pojechał na miejsce zbrodni wraz ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa, Harper Lee, która akurat skończyła pisać „Zabić drozda”. Capote swoim wrodzonym wdziękiem osobistym, zyskał przychylność miejscowej społeczności oraz prowadzącego śledztwo Alvina Deweya, co ułatwiło mu pracę nad reportażem. Aresztowanie morderców zasadniczo odmieniło plany autora – z krótkiej opowieści o reakcjach społeczności małego miasteczka na przerażającą zbrodnię, przekształciła się w książkę, porównywaną do tragedii greckiej, gdzie na plan pierwszy wydostają się siły, których istnienia nie da się przewidzieć, w dramat o przeznaczeniu.

Czytałem „Z zimną krwią” w drodze, w jasnym słońcu odbijanym od lśniących zielenią łąk, walcząc z przypisaną podróży sennością, którą przecież tak łatwo zwalczyć zamykając na chwilę oczy. Lektura jest równie zimna jak motywy zabójców; Capote prowadzi nas powoli, wpycha w świat ofiar, każąc nam poznać dokładnie wszystkie szczegóły z ich życia, z ostatnich godzin, posiłków, rozmów, spotkań. Fatum wisi nad szczęśliwą rodziną od dawna, od momentu, kiedy Dick Hickock usłyszał opowieść o bogatym farmerze, który trzyma w swoim domu sejf wypełniony pieniędzmi. Razem z Perrym Smithem, cierpiącym na nieustanne bóle nóg, pół Indianinem, wyruszają kilkaset kilometrów w drogę, żeby zabić i obrabować.

W większości przypadków zbrodnie z wyrachowaniem, popełniają osoby o określonych cechach psychicznych, pozbawione empatii osobniki o trudnym dzieciństwie i z jakąś dziwną skazą, być może wynikłą z urazu w wypadku (obaj mordercy odnieśli takie urazy). Przerażające jest to, że mordowali właśnie „z zimną krwią”, bezdusznie, bez żadnych „efektów ubocznych”, w postaci skrupułów, wyrzutów sumienia, itp. Mordercy, z którymi Truman nieomal się zaprzyjaźnił, uzyskując dostęp do ich cel śmierci dzięki wysokiej łapówce, wręczonej prominentnemu politykowi, do dnia swojej śmierci obawiali się, w jakim świetle Capote przedstawi ich motywy. Nie chcieli zostać postrzegani jako psychopatyczni mordercy, więc autor kłamał, nie zdradzając tytułu. Kiedy jednak odkryli jaki tytuł będzie miała książka, nie kryli rozżalenia.

Pierwotny entuzjazm dla książki, przerodził się wreszcie w frustrację autora – nie mógł jej skończyć dopóki żyli bohaterowie – uśmiercenie rodziny Clutterów, opisane tak sugestywnie i beznamiętnie, musiało czekać na powieszenie sprawców. Zawieszenie trwało latami przez liczne odwołania przeciągające wycieczkę na szubienicę. Dzieło życia pozostawało schowane w sejfie – należało tylko dopisać kilkadziesiąt stron zakończenia. Czytając, dostrzegamy ten rozdźwięk – nagle powieść zatrzymuje się, niejako wyczekując co będzie dalej. Truman, „zaprzyjaźniony” z mordercami przeżywał katusze – z jednej strony pragnął skończyć książkę, ale to wiązało się z egzekucją dwóch facetów, których nawet polubił.

Kiedy ich wreszcie powieszono, 14 kwietnia 1965 roku, nagle mógł uwolnić się od tych wszystkich napięć, towarzyszących mu przez ostatnie miesiące. Napisał: „…czuję się osierocony, ale i wdzięczny. Nigdy więcej!”. Ta opowieść o morderstwie, której finał przecież dobrze znamy, trzyma w napięciu od pierwszych stron – narkotycznie przykuwa uwagę i wywołuje niepokój graniczący z paniką. Śmierć niewinnych ludzi, nakreślona w sposób beznamiętny, pokazuje czytelnikowi, że wszystko może się zdarzyć nawet w jego uporządkowanym życiu, że nic nie jest dane raz na zawsze, a przeznaczenie i los czyhają na każdego, niezależnie od tego czy są dobrzy czy źli.

Książka dotarła do mnie dzięki Wydawnictwu Rebis i dostępna jest tutaj

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.