Prześladował mnie od lat. Nie przeczytałem nigdy „Śmierci młodych saren”, a jedynie wmawiano mi niejednokrotnie, że to dzieło wyjątkowe i nie znać tego to kompromitacja. A ten Pavel to wiedziałem, że zwariował, a przybliżył się znacznie, kiedy ujrzałem jego grób obok Franza i wiedziałem już, że w moich peregrynacjach odwiedzin wielkich pisarzy, w końcu padnie też na Kafkę, by przy okazji pomachać Pavlovi.
„Pod powierzchnią” to biografia pisarza, o którego zapytałem uznaną tłumaczkę literatury czeskiej. A otrzymałem wzruszenie ramion i reakcję jakbym Pilcha zapytał o Żeromskiego. Tymczasem bardzo podoba mi się seria wydawnicza Czarnego z biografiami, podoba mi się szata graficzna serii, choć tak ważne pozycje jak Gombrowicz czy Lem, mam bez twardych okładek.
Kiedy jestem na Grodzkiej, ostatnio niestety samotnie, z tanich książek wynoszę kolejne tomy. Najpierw Gajcego, w którym bezwiednie utknąłem, jakby ten ciemnawy poeta zgasł w wojennej konspiracji. Pavel wpadł kolejnym razem, a Hrabal czeka, o ile jakiś podobny miłośnik krakowskich kościołów nie wybierze się do Kościoła Świętych Apostołów, żeby fotografować pajęczynę na żelaznej bramie.
Aleksander Kaczorowski gwarantuje najwyższy poziom literacki oraz skrupulatność badań – opisuje swoje wędrówki śladami bohaterów. „Babel” zachwycił, stąd byłem przekonany, że tutaj dowiem się przynajmniej dlaczego Ota zbzikował.
Myśląc o biografii Pavla kołatał mi się wciąż Paul Celan ze swoim życiorysem, z żydostwem, które go zabiło, a u Czecha Oty narobiło tyle nieodwracalnych szkód.
Losy całej rodziny, to głównie wyczyny ojca, które z początku przyćmiewają pozostałych uczestników życiorysu pisarza Pavla. Wreszcie Ota wyzwala się spod sławy ojca i wariuje na własny rachunek. Wszystko zdaje się być w tych żydowskich genach, każących ojcu miotać się po życiu, a z syna robiących pisarza wzruszających wspomnień. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek sięgnął po „Śmierć…”, nigdy nie byłem entuzjastą czy to Hrabala czy Haska, sentymentalizm tej literatury jakoś mnie nie pociągał, wolałem ekranizacje hrabalowskie, co gorsza, nawet nie pamiętam, czy kiedykolwiek przeczytałem „Nieznośną lekkość bytu”, zachwyciwszy się wcześniej adaptacją filmową powieści Kundery. Tak więc literatura czeska nie ma u mnie dobrych notowań, natomiast lubię zaplątać się w korelacje, wynikające z jej istnienia.
Kaczorowski czaruje skrupulatnością i mocno zaangażował się w tropienie Pavla po czeskich ścieżkach – jakby próbował uchwycić ten zapach szaleństwa pisarza, snujący się z okolic gdzie łowił ryby i odpoczywał z przyrodą natchniony Ota. Biograf wyraźnie chce odtworzyć klimaty przeszłości rodziny zasymilowanych Żydów, jakby to pochodzenie ingerowało najbardziej w życiorys bohatera. Do tego ten czeski komunizm, lekko dziwaczny dla polskiego czytelnika, ale kto przejeżdżał choć raz przez Czechosłowację, dostrzegał ten rozsłoneczniony socjalizm jakże odmienny od naszego.
Ota Pavel był zdolnym dziennikarzem sportowym, ale zwariował na Olimpiadzie w Insbrucku, jakby Holocaust zwalił mu się na mózg i przeraził jego żydowskie geny. Błąkanie się po szpitalach psychiatrycznych i lekarstwa zabiły w końcu jego czułe serce, choć jak czytamy na ostatnich stronach, do końca nie ustalono co pisarza zabiło naprawdę.