Młodość Wistinga

Moja kolekcja Horstów szybko się rozrasta, ale nie jest to powód do zmartwień. Poziom tych kryminałów można usytuować powyżej średniej i niestety są to nadal powieści lepsze od polskich nowości, przede wszystkim lepiej skonstruowane, przemyślane i logiczne. „Gdy mrok zapada” ukazuje się u nas zaraz po premierze norweskiej, jakby wydawnictwo chciało jednocześnie nadrabiać zaległości w wydawaniu Horsta i trzymając ręce na pulsie, serwować nam nowe przygody sympatycznego policjanta.

Tym razem akcja zabierze nas do roku 1983, roku dla nas w jakimś sensie ważnego, o czym wspomina również autor, w krótkiej relacji z lektury gazety, kiedy to czyta o Nagrodzie Nobla dla Lecha Wałęsy, oraz jego decyzji o nie przyjeżdżaniu do Norwegii, w obawie przed uniemożliwieniem mu powrotu do kraju. Gdyby początkujący autorzy kryminałów mieli się czegoś uczyć od Horsta, albo od innych Skandynawów, albo po prostu od dobrych rzemieślników pióra, to zwrócili by uwagę na opisywane przez starych wyjadaczy tła, drugie plany, konteksty, czy też banalne szczegóły, które jednak uwiarygodniają akcję i nie są zwyczajnymi i nudnawymi opisami, ale raczej celnymi uderzeniami w rzeczywistość, którą należy opisać fachowo.

Studio_20170104_221732_resized

To, co czasem irytowało u Wallandera, to żmudne grzebanie w szczegółach śledztwa, wertowanie dokumentów, staje się też udziałem Wistinga, który w 2016 roku jest już doświadczonym policjantem, szkolącym młodzież. W pierwszym rozdziale Wisting otrzymuje tajemniczy list, który przypomina mu zagadkę sprzed 33 lat, cofając nas do wspomnianego już roku 1983.

25-letni, początkujący policjant, szczęśliwy małżonek, ojciec bliźniaków, z którymi będą razem z żoną Ingrid spędzać pierwsze święta, za namową kolekcjonera starych samochodów, trafia do starej, walącej się stodoły, gdzie czeka na niego zagadka tajemniczego napadu sprzed wielu lat, oraz zasuszony trup. A jednocześnie zostaje zrabowany nocny sejf, gdzie wrzuca się utargi z całego dnia – nie wiem czy jeszcze funkcjonują takie miejsca, ale sam pamiętam, że w ścianach banków były kiedyś takie miejsca, gdzie wrzucało się pieniądze ze sklepów zamykanych późno. Teraz już chyba tego nie ma.

Te dwie sprawy: starej stodoły i stojącego w niej auta oraz bezczelny napad na sejf, powiąże nie tylko osoba młodego Wistinga. Młody policjant od początku daje się poznać jako sprawny obserwator i obdarzony inicjatywą i intuicją, potrafi na własną rękę  zdobywać doświadczenie w sprawach kryminalnych. Wisting chce zostać śledczym i aż się pali do przesłuchań i zbierania dowodów: „Na samą myśl, o tym, że sam mógłby kiedyś tak pracować, ogarniało go zniecierpliwienie, od którego aż mrowiły mu dłonie”.

Wisting już wtedy zostanie zauważony przez przełożonych i wytypowany jako kandydat na śledczego – tym właśnie kończy się sprawa z roku 83, pozostając nierozwiązaną do końca. A jednak po 33 latach, za sprawą tego tajemniczego listu, Wisting może zamknąć stare śledztwo, przy okazji zabrać swoich kursantów na ekscytującą wyprawę w przeszłość.

Ten krótki, lekko świąteczny kryminał, ubarwi wszystkim nudne chwile w pociągu albo samolocie – trzeba go czytać szybko i na pewno nie będzie to nudna przygoda. Horst już zadomowił się w Polsce i nie zdziwi mnie informacja, że wkrótce dostaniemy do rąk kolejne przygody komisarza policji z Wydziału Śledczego w Larvik, Wiliama Wistinga.

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.