Gdzie się podziali ci wszyscy Żydzi, czyli rodzina Stramerów.

„Stramer” to chyba najgłośniejszy tytuł końca roku 2019, a czerwona okładka książki Mikołaja Łozińskiego, pojawiała się we wszystkich możliwych miejscach związanych z literaturą. I już to wszystko zdawało się lekko podejrzane, trochę na wyrost, jakby sugestie, wskazujące na konieczność przeczytania „Stramera”, budziły wątpliwości, które na nic się zdały, ponieważ będąc na targach książki w wielkiej Hali Stulecia, błądziłem między stoiskami szukając Wydawnictwa Literackiego, a dopchawszy się do lady z miejsca rzuciłem pytanie: czy jest Łoziński?. Rzecz jasna był i wtedy mogłem już wydostać się z zatłoczonej hali, po drodze jeszcze trafiwszy na przecenionego „ Czapkinsa”, którego odruchowo nabyłem, choć historia spod Nanga Parbat już dawno przestała fascynować.

Literacko wiedziałem, że będzie dobrze, gdyż „ Reisefieber”, którego przeczytałem parę lat temu  to gwarantował; obawiałem się jakiegoś napuszenia, poważnego opisu życia przedwojennego Tarnowa z okolicznościami, które doprowadziły ten świat do wiadomego końca. Łoziński jednakże rozczarował, przede wszystkim tym, że pozwolił się wciągnąć w tę rodzinną sagę, że dał bohaterów, którym podświadomie kibicujemy. Krótkie rozdziały mają imiona członków rodziny, od Nathana i Rywki poczynając a na malutkiej wnuczce Róży kończąc. Poznajemy losy żydowskiej rodziny, gnieżdżącej się w osiem osób w jednej izbie, w wynajętym pokoju na ulicy Goldhammera 20 w Tarnowie. Łoziński nie narzuca nam specjalnie jakiegoś wybujałego antysemityzmu tamtych czasów – on się rzecz jasna pojawia, ale jako raczej coś koniecznego, nieodłącznego w opisie międzywojennej rzeczywistości, a groźba Holocaustu tkwi raczej w świadomości czytelnika, a nie w głowach bohaterów,  i koniec jaki ich czeka nie przeszkadza autorowi w pokazaniu fascynującego folkloru tamtych czasów. Łoziński bardzo sumiennie przygotował się do pisania ”Stramera”, studiując  archiwa i literaturę, stąd opis egzystencji jego dziadka Salka Stramera oraz jego braci i sióstr wypada bardzo sugestywnie. Faszyzm i komunizm przeplatają się w przedwojennym Tarnowie, zabierając nas również do Krakowa a nawet na hiszpańską wojnę domową  To życie rodziny Stramerów śledzimy z uwagą i sympatią, przywiązując się do poszczególnych bohaterów, czy to do pięknej Reny, uwiedzionej przez polskiego adwokata, czy najmłodszego Nuska.

„Stramer” to historia rodzinna i można ją potraktować uniwersalnie, jak opis szczególnych więzów łączących wszystkich członków, jako ciepłą, cokolwiek to znaczy, oraz pełną humoru, jak to w życiu, opowieść o losach z zaginionego już czasu, którą należy odkopać i opisać , bo jeden utalentowany potomek mieszkańców  Goldhammera20 w Tarnowie, poczuł nagle konieczność zatroszczenia się o pamięć rodzinną, stąd wykorzystując swoją umiejętność opowiadania, przedstawił światu historię swojej żydowskiej rodziny, wiedząc, że jeśli zrobi to umiejętnie, to odniesie literacki sukces. Bo „Stramer” to  niewątpliwy sukces, a Mikołaj Łoziński pokazał jak to kiedyś żyliśmy wspólnie, ale głównie opisał zwyczajne życie rodzinne a całe to żydostwo jest jedynie pretekstem i smaczkiem historii uniwersalnej, która tutaj ma ten straszliwy koniec, o którym my czytelnicy od początku wiemy, a oni wszyscy Stramerowie nawet się nie domyślają, śpiąc w jednej izbie.  I tylko to gorzkie zakończenie i ostatnie myśli  Rywki, czekającej na śmierć w morzu, nad które obiecywał ją zabrać Nathan, a zamiast tego urodziła sześcioro dzieci, których losy po wielu latach odtworzył jej potomek, więc tylko te ostatnie strony dopowiadają to wszystko, czego się dmyślaliśmy.

Bo „Stramer” to jednak powieść nostalgiczna, naznaczona tęsknotą nie tyle za tamtymi ludźmi, co światem, ze swoimi kolorami i zapachami, za tą różnorodnością, od której teraz niektórzy się odżegnują, a przecież jakże ta jednakość bywa nudna i smutna – na szczęście czasem odnajdujemy w sobie jakieś zaginione geny i wtedy może się urodzić taka literatura jak „Stramer

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.