Wicekwestor Rocco Schiavone, od prawie roku na zesłaniu na zadupie do Aosty, z dala od swojego ukochanego Rzymu, zmaga się z fatalną pogodą oraz rozwiązuje zagadki kryminalne. Przez ten czas zdążył zniszczyć kilkanaście par bardzo drogich butów – sprawdziłem, że para clarksów, które uwielbia wicekwestor, kosztuje około pięćset złotych, więc niech nikt nie mówi, że policjanci we Włoszech zarabiają mało.
Po dwóch pierwszych książkach z Rocco w roli głównej, nie ma chyba czytelnika w kraju nad Wisłą i Odra, który zetknąwszy się z kryminałami Manziniego, odczuwałby niechęć bądź znudzenie, czy to intrygą, scenerią, albo bohaterami. Zwłaszcza główny bohater robi wrażenie człowieka, z którym chcielibyśmy pracować, albo chociaż się kolegować.
Trzeci tom zatytułowany „Zła pora roku” potwierdza klasę pisarza, który przestał być aktorem (a grał podobno z samym Anthonym Hopkinsem), a zaczął pisać cykl, który liczy już siedem pozycji. Rzecz jasna czekamy z niecierpliwością na kolejne tomy z żółtymi grzbietami, a tymczasem posmakujmy przebudzenia Rocca. Manzini nie zabiera nas w zawiłości opisów, nie daje komentarzy, uogólnień, streszczeń, sugestii, nie marudzi jak Chmielarz, nie wlecze się jak Mróz i robi kompletnie odwrotnie niż Puzyńska (całe szczęście). Oto jak budzi się wicekwestor: ”Trzy sekundy, tyle potrzebował Rocco Schiavone, żeby zorientować się gdzie jest. Wieczność.”
Anna to druga kochanka policjanta w Aoście – nie szukał daleko, wybrał koleżankę pierwszej. Czyż nie świnia? Ale czytelniczki mu wybaczą, gorzej z postaciami z książki. Jego żona nie żyje, ale on wciąż z nią rozmawia, kiedy wraca do pustego domu. Przeszłość doścignie go również w trzecim tomie, a na koniec zdenerwujemy się faktem, że wydawnictwo nie zapowiada jeszcze tomu czwartego.
W „Złej porze roku”, oprócz smaczków związanych z charakterem Rocca, jest zagadka porwania córki bogatego rodu, tajemniczego wypadku, w którym ginie dwóch mężczyzn, sklepu z ubrankami dziecięcymi w roli pralni brudnych pieniędzy – reszta to humor sytuacyjny, celne dialogi i skuteczność wicekwestora.
Antoni Manzini daje nam obraz współczesnych Włoch, choć z pozycji prowincji, ale jednak w każdej swojej książce zajmuje się palącymi problemami kraju, który zmaga się z korupcją, mafią, imigrantami i prześladowaniami kobiet. Rozwiązanie zagadki ma drugorzędne znaczenie, zawsze wiadomo, że zło zostanie ukarane.
A na koniec kilka smaczków. Takie zdanko: „Czuła jak matka i perfidna jak starsza siostra” – to o koleżance z pracy. Jak Rocco klasyfikuje ludzi? Otóż według reguł swojego prywatnego zwierzyńca – znajduje podobieństwa ludzi do zwierząt, stąd poznajemy np. maskonura zwyczajnego w osobie właściciela pizzerii. No i te buty nieszczęsne za co najmniej sto euro, które musi nosić, a które niszczy w niemym proteście, przeciwko znajdowaniu się poza swoim rodzinnym Rzymem. Ile jeszcze tych par wyrzuci, zanim wróci z zesłania?
W jednym z wywiadów z pisarzem przeczytałem, że w jednym z kolejnych tomów, Rocco będzie musiał zmierzyć się z nałogami, a jak wiemy jest to charakter podatny na fobie i nawyki, stąd możemy obcować z literaturą przykrą dla miłośników wicekwestora. Tak czy inaczej ja czekam na Rocca, bo daje gwarancję, że spędzony z nim czas, przyniesie nie tylko odprężenie, ale również dawkę sarkastycznego, czarnego humoru.