Mian Mian

„Cukiereczki” – wciąż mam tendencję czytania nazwiska autorki Mniam Mniam – jakiego smaku są te cukiereczki? Czy okładka z Lolitką w podartych pończochach skusi żądnych sensacji erotycznych koneserów, czy jak przeczytają recenzje na okładce i dowiedzą się, że książka w Chinach została zakazana, to nie zawahają się wysupłać jedyne 34,90? Poszukując smaczków onych cukiereczków dogrzebałem się informacji, że autorka oprócz pisania i wywoływania skandali zajmuje się także „organizacją imprez tanecznych”. I ja się pytam dlaczego tego tematu nie rozwinięto, dlaczego wydawnictwo nie kontynuowało tego wątku życia smakowitej Chinki. Posiadanie bloga zaowocowało mailem od miłej Pani z agencji promującej książkę z pytaniem czy bym nie chciał zrecenzować książki. Otóż pewnie, że chciałem, czemu miałem nie chcieć, niech przyślą, przeczytam, napiszę. Sprzedałem się tanio ale cóż tam, poczułem się nawet jakoś tam doceniony. Książkę odebrałem na poczcie i przeczytałem w wolnych chwilkach, z doskoku i z roztargnieniem, bo niestety już na progu pierwszych stron dostrzegłem, że pozycja jest nie dla mnie, że takich książek nie chcę czytać. Wydawnictwo WAB, oprócz interesującej Mrocznej serii ma też Serię z miotłą i przeglądając spis dotąd wydanych pozycji i autorów, widzę że jest to literatura kobieca. Tak więc wrzucono mnie na minę świata według kobiety, w tym przypadku dosyć kontrowersyjnej – Chiny w okresie przełomu, pierwsze dyskoteki, pierwsze bary, narkotyki, kluby – my to już przerabialiśmy, oni zachłysnęli się tą zgnilizną. Autorce wierzę bo pisze o tym co przeżyła – to wydaje się być taką autobiografią od serca. Przeżyć i opisać, mieć trochę talentu literackiego i już jest sukces – niestety ten sukces wydaje mi się być dobrą robotą promocyjną – zrobiono z tej dziewczyny produkt, przedestylowano jej historię, poprawiono co się da i wrzucono na rynek. Ja się nie dziwię, że młode Chinki czytają to z wypiekami bo to jest ich świat, ich rzeczywistość – mnie to niestety nie interesuje. Do tego ta chaotyczna forma i uczuciowe meandry bohaterki zalatujące grafomanią ani rusz mnie nie pociąga. Może jak bym był 16 letnią dziewczynka to bym się zachwycił tymi mentalnymi wynurzeniami, ale w większości jest to banał podszyty łzawymi komentarzami. Pochwalić mogę szczerość i naturalność tych opisów, ale to wszystko już było i znacznie lepiej podane. Książka w pewnym momencie jakby się zmieniała, pod koniec mamy wreszcie coś interesującego, czyli problem AIDS, motyw chłopaka, który czuje, że jest chory i historię poszukiwania diagnozy, ale to jest, jak to określił kiedyś mój kolega ze studiów, tak jak z zespołem Kombi – jeśli suniesz palcem po mokrej szybie i nagle natrafisz na ziarnko piasku – tym ziarnkiem według mojego kolegi, miłośnika koncertów w Jarocinie i festiwalów Jazz Jambory, był klawiszowiec grupy – w tym przypadku szukanie odpowiedzi czy chłopak jest chory na AIDS czy nie, sprawiło, że zacząłem czytać uważniej. Pomysł z promocją książki na blogach literackich uważam za oryginalny i zaznaczam, że od początku nie było mowy o sugestiach napisania tekstu bałwochwalczego – po prostu masz, przeczytaj i napisz co chcesz. Czy nastolatki kupują książki? Czy chciałyby napisać o tym na swoich banalnych blogusiach? Może tak, może nie. Dla mnie proszę zarezerwować raczej Mroczną serię.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Mian Mian

  1. padma pisze:

    Dziękuję, przymierzałam się do kupna tej książki, ale po Twojej recenzji widzę, że słusznie zwlekałąm. Poczekam aż kupią do biblioteki;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.