Harper Lee sławę przyniosła powieść „Zabić drozda”, a książkę zekranizowano z dobrym skutkiem, bo film pod tym tytułem dostał trzy Oscary. Gregory Peck, jako niezłomny adwokat ratuje, od stryczka czarnoskórego, posądzonego o gwałt. Kto nie widział może sobie darować – nigdy nie mogłem tego filmu obejrzeć do końca, ale być może to moje uprzedzenie. Autorka „Zabić drozda” pojawia się za to w biografii mojego ulubieńca Trumana Capote – to z nią spędził dzieciństwo na zabawach w Monroeville w stanie Alabama, czyli na głębokim południu USA. Rodzina Lee uchodziła tam za elitę intelektualną – pan Lee był prawnikiem i członkiem stanowego senatu, za to pani Lee, godzinami przesiadywała na werandzie rozwiązując krzyżówki. Niestety była niezrównoważona psychicznie i często spacerowała po okolicy opowiadając przypadkowym przechodniom dziwne historie. Dwukrotnie usiłowała utopić w wannie Harper, czyli Nelle, jak ją wtedy nazywano. Życie Harper za każdym razem ratowała któraś z jej starszych sióstr, co Capote kwitował słowami: „Groteskowe dziwactwa południowców, to nie są żarty!”
Akcja „Idź, postaw wartownika” rozgrywa się dwadzieścia lat po wydarzeniach opisanych w „Zabić drozda”. Podobno została napisana wcześniej, ale wydawca jej nie przyjął, sugerując napisanie czegoś prostszego. Mamy tam również krótki opis sprawy gwałtu i niezłomną postawę Atticusa, pierwowzoru ojca Lee. Zastanawianie się, czy rzeczywiście te książki mogły powstać jednocześnie, nie wydaje się zasadne – wolimy wierzyć legendzie.
Jean Louise Finch zwana Skautem, przyjeżdża z Nowego Jorku do rodzinnego Maycomb, na dwutygodniowy urlop. Pierwsza część powieści to słodkie wspomnienia z dzieciństwa Jean, trochę nużące opowieści choć sprawnie i dowcipnie podane. Przełom następuje w momencie, kiedy Jean odkrywa, że jej ojciec, wyrozumiały, sprawiedliwy, idealny i ponadczasowy Atticus, bierze aktywny udział w spotkaniach Rady Obywateli, gdzie rasistowskie poglądy wylewają się niczym gnojówka z przepełnionego szamba. Córka dostaje obuchem nie tylko w głowę ale i w żołądek – rzyga poznając prawdę.
„Jedyna ludzka istota, której ufała bezgranicznie, całym sercem, zawiodła ją. Jedyny mężczyzna, na którego zawsze mogła wskazać i powiedzieć z pełnym przekonaniem: oto dżentelmen, dżentelmen z głębi duszy i serca, właśnie ją zdradził – publicznie, ohydnie, bezwstydnie”.
Lata 50-te to w USA czas przełomowy w walce z segregacją rasową; poglądy dojrzałych południowców, gotowych pogodzić się z równouprawnieniem Czarnych, nie wytrzymują ich arogancji, nie są w stanie uznać ich praw do walki o sprawiedliwą ocenę, z trudem tolerują ich w szkołach, autobusach i restauracjach, nadal uważając za podludzi. Takiej mentalności jak siostra Atticusa, Aleksandra, nie da się wyplenić nigdy – to pokolenie musiało umrzeć, żeby można było wybrać Obamę na prezydenta.
Tytuł książki jest cytatem z Księgi Izajasza:
Bo tak powiedział do mnie Pan:
Idź, postaw wartownika,
iżby doniósł, co zobaczy.
Pisanie, że rasizm Atticusa jest szokiem dla czytelników wydaje się być mocno przesadzone – ten typowy południowiec nie mógł być tolerancyjnym obywatelem świata – za dużo widział i jeszcze więcej wyssał z mlekiem matki. Był prawy, uczciwy i sprawiedliwy ale jednocześnie rasizm miał wszczepiony od pokoleń.
Harper Lee skończyła 89 lat. Od wydania „Zabić drozda” minęło ich ponad czterdzieści – marketingowo, wydanie teraz kontynuacji było posunięciem doskonałym. Książka wszędzie sprzedała się wyśmienicie, a u nas ukaże się na początku listopada.