Bruno Schulz

„Sklepy cynamonowe. Sanatorium pod klepsydrą”; wydanie trzecie z 1985r, nakład 100 tys. Wydawnictwo Literackie; na okładce rysunek Schulza; byłem kiedyś strasznie zafascynowany tą literaturą i autorem, zawsze kojarzył mi się z moim dzieciństwem na ul. Nowotki, to podwórko między kamienicami i słoneczne zabawy; śledziłem związki Schulza z Witkacym, oglądałem doskonałe przedstawienie operowe Rudzińskiego na podstawie Manekinów z tym charakterystycznym motywem muzycznym, czytałem Sandauera, który Schulza odkrył, widziałem film Hasa …
Okazją na odświerzenie Schulza jest wystawa fresków z Drohiczyna – od 14.02.
Książkę czytałem, ma już pożółkłe brzegi i plamę na okładce; ciekawe czy M-J, pamięta te dni gdy się oboje fascynowaliśmy dziwnymi historiami z książki …

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Bruno Schulz

  1. blacksherry pisze:

    mnie się u schulza podoba najbardziej ten, naziwjmy „realizm magiczny” oraz próba tworzenia mitu, który jak pokazuje literatura jest bardzo potrzbny. film hasa też widziałam, ale wolę chyba jednak zapis na papierze, a nie na taśmie filmowej, przynajmniej w tym przypadku.

  2. arachne pisze:

    ta ulica Nowotki w Łodzi? =D hahaha 😀 😉

    fajny blog, jeden z niewielu wartych odwiedzin;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.