Biografia Stanisława Barei.

Oczko się odlepiło temu misiu… tego rodzaju powiedzenia dosyć często spotyka się w pewnych kręgach, właściwie nie znaczą nic konkretnego, wypowiada się je zupełnie bez kontekstu, tak naprawdę tylko dlatego, żeby rozśmieszyć absurdalną ortografią i zaznaczyć, że należymy do wtajemniczonych. A jest to grupa dosyć liczna, dla których setna powtórka „Misia” w telewizji jest okazją, żeby jeszcze raz usłyszeć: „Moja żona. Zofiaaaa!” albo: „Dzwonię do ciebie gdyż nie mogę z tobą rozmawiać” i wiele, wiele innych.

Takie kultowe powiedzenia zbudowały sławę i renomę Stanisława Barei – reżysera nie tylko najbardziej chyba znanego „Misia”, ale „Alternatyw 4”, „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”, „Bruneta wieczorową porą” czy filmu „Poszukiwana, poszukiwany”.

       Maciej Replewicz zaserwował nam biografię twórcy najważniejszych filmów komediowych końca XX wieku w Polsce, filmów powtarzanych równie często w telewizji, co cykl o przygodach Kevina zostawionego w domu czy Znachora odgrywanego przez Bińczyckiego. I jest to biografia doszczętna – Replewicz prowadzi nas przez Bareję skrupulatnie i szczegółowo – zaczynamy fotografią małego Stasia z roku 1931 i rozdziałem „Chłopak z Mokotowa”. Potem aktorskie próby przyszłego reżysera, gdzie odnajdujemy go w epizodach, np. zagrał kamerdynera, wspólnie zresztą z Romanem Polańskim, w ekranizacji „Nikodema Dyzmy”, zagrał nawet kolarza …

Doświadczenie zdobywane w świecie filmowym niejednokrotnie później przekładało się na scenki w jego komediach – Bareja potrafił obserwować zwłaszcza sytuacje absurdalne, na pierwszy rzut oka mało śmieszne, które potem umieszczał w swoich filmach i efektownie trafiał w najczulsze pokłady naszej wrażliwości.

Przytaczanie setek anegdot i szczegółów, które znajdujemy w książce, mija się z celem – fantastyczna postać reżysera przykuwa naszą uwagę na każdej stronie tej pokaźnej książki – ponad czterysta stron, okraszonych szczegółową filmografią, aż po ostatni serial „Zmiennicy”, lokacje wszystkich jego filmów, lista aktorskich ról bohatera książki, wreszcie opisane scenariusze niezrealizowanych filmów, pokazują jak benedyktyńską pracą pochwalił się Replewicz.

Pamiętacie jak Krzysztof Kowalewski, a w filmie „Brunet wieczorową porą” Michał Roman, zajadał się grubymi kawałami kaszanki na zimno? Na śniadanie, obiad i kolacje – kaszanka. Otóż sam Bareja kaszanki nie znosił, była ona kwintesencją bylejakości PRL-u, nędznego zaopatrzenia sklepów. A Bareja lubił dobrze zjeść, gotował zupy, kawy nie pijał a zamiast tego preferował gatunkową herbatę.

Anegdota goni anegdotę a my przypominamy sobie słynne teksty: ”Cholera jasna, won mi stad jeden z drugim! Będzie mi tu kłaki rozrzucał. Panie, tu nie jest salon damsko-męski. Tu jest kiosk „Ruchu”. Ja tu mięso mam!”. Czytamy co trzeba było wyrzucić, co wyciąć z nakręconych już scen, jak powstawały kultowe powiedzonka, a czarno-białe zdjęcia dopełniają naszą przyjemność w przypominaniu sobie poszczególnych filmów.

A jednak życie Barei nie było tak komediowe jak jego filmy – to także portret środowiska, „kolegów”, którzy wyszydzali jego pomysły, to opis użerania się z cenzurą, niszczenia przez komunistycznych decydentów. Sam Bareja to także człowiek demokratycznej opozycji. Paradoksalnie, uwielbienie i sława mistrza komedii dopadły go dopiero pośmiertnie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.