„Blondynka śpiewa w Ukajali. Nowe przygody w Ameryce Południowej” wydawnictwo National Geographic w prezencie dla prenumeratorów magazynu z rysunkami autorki. Nieufny wobec Pawlikowskiej i jej dokonań literackich jakoś tak mimochodem przeczytałem książeczkę i właściwie to jestem w punkcie wyjścia – no bo jakoś nie uwierzyłem w literacki talent Pani Beaty ani się zawiodłem treścią. Z książkami podróżniczymi jest zawsze kłopot, no bo jak ktoś umie pisać, to jego przygody są najwyżej średnio ekscytujące, a jak ktoś jest naprawdę osobowością, to nie staje mu talentu. Kupowałem kiedyś namiętnie książki o górach i wyprawach naszych słynnych himalaistów, ale choć marzyłem zawsze o prawdziwej przygodzie opisanej z talentem, to przychodziło mi się obejść smakiem, być może z wyjątkiem talentu Długosza, który jednak taternictwo traktował jako dodatek do służby literaturze. Pawlikowska jest teraz modna, wszystko za sprawą telewizji, która lansuje masowo, ale taki pop źle służy, bo podanie i serwowanie na antenie musi być łatwostrawne i metafizyka podróżowania to nie jest klimat dla zjadaczy telewizyjnych „Dzień dobry TVN”. Jej były chłopak Wojtek stworzył coś absolutnie nowego w naszej TV, co wszyscy przyjęli z niekłamanym podziwem, a wynikało to przecież z rewelacyjnej formuły podawania informacji, oryginalności autora i egzotyczności kultury latynoskiej. Pawlikowska napisała takie niewiadomo co, bo przecież jest wyprawa, jest naturalistyczny opis jej zmagań z niewygodami, jest ta dziwność życia w odległym miejscu ziemi, ale tak naprawdę to co my wiemy o tej jej wyprawie, tej podróży peruwiańskiej? Po co Beato tam się wybrałaś – rozumiem że chciałaś podglądać to życie inne, że raczysz nas smaczkami kolejnych miejsc, ale są to wszystko migawki, w które wpleciono tak ważne dla każdej literatury osobiste wrażenia. I to się dobrze czyta, dostrzegam polot, dostrzegam poczucie humoru, ale jakoś to jest zbyt spłaszczone, bo nie sięga duszy autorki, nie widzimy jak ta podróż na nią wpływa, co czuje oprócz niewygody. Doświadczona podróżniczka wracając w miejsca już znane jest w sytuacji komfortowej, bo mało może ją zaskoczyć, wszystko już wie, poradzi sobie w każdej sytuacji – to dla niej dobrze, gorzej dla czytelnika, bo nie ma albo zachwytu albo zdziwienia w tej relacji. Do tego nagle dostajemy historyczne tło, które tak rozsierdziło mnie przy okazji książek Pałkiewicza i zamiast kolejnych impresji mamy podręcznik. I jeszcze jak nie wiadomo jak skończyć książkę, to najlepiej podać garść egzotycznych przepisów kulinarnych. Dlaczego się czepiam? Dlatego, że dobrze się to zapowiadało, naprawdę z przyjemnością wchodziłem w książkę i nagle jakby autorka zrozumiała, że to mam być taka lekka i przyjemna relacja z tego, jak śmiesznie i niewygodnie jest na samotnej wyprawie. Pawlikowska ma jednak czas i w miarę jak będzie się starzała, ma szanse napisać lepszą książkę – najgorzej jeśli pójdzie drogą łatwego popularyzowania egzotyki, jak stanie się wyrocznią dla milionów zarabiając pieniądze, na które zresztą zasłużyła zdobywając niezłe doświadczenie w samotnych i nie tylko wyprawach. A może to jest tak, że ta cała metafizyka jest czymś tak osobistym, że lepiej jej nie popularyzować, bo trzeba by się tak mocno odsłonić i zrobić wiwisekcję duszy, na co zgodzić się można albo przez przypadek, bo czasem tak się po prostu napisze, albo świadomie. A jednak prawdziwa literatura wychodzi z trzewi autora, a każda podróż to doskonały pretekst, żeby zobaczyć co w tych trzewiach drzemie. W tym przypadku Beata najadła się budyniu.
-
Ostatnie wpisy
- Nibyświat Masłowskiej 28 września, 2024
- Varga najeżdża Francję 25 sierpnia, 2024
- Lemaitre 21 lipca, 2024
- Stasiukowe zwidy 22 czerwca, 2024
- Stramerowie po raz drugi 12 maja, 2024
- Mariusz Czubaj, bez pożegnania 2 maja, 2024
- Oscary, historia Akademii 21 kwietnia, 2024
- Nienawidzą kobiet 9 marca, 2024
- Tony 3 marca, 2024
- „A do cholery z taką miłością” 18 lutego, 2024
- Anagalis czyli kurzyślad polny 27 stycznia, 2024
- Dziewczyna na Via Flamina 28 grudnia, 2023
- Szczupaczyńska 10 grudnia, 2023
- Wrocław Michaśki 26 listopada, 2023
- Niedobre 19 listopada, 2023
- Roznegliżowane czyli „Dívky nalehko” 22 października, 2023
- Kafka, którego nie lubię, czyli Proces 23 września, 2023
- Potwór z Florencji 13 sierpnia, 2023
- Nesbo, Nesbo, cóżeś uczynił? 5 sierpnia, 2023
- Masłowska znowu felietonizuje. 31 lipca, 2023
Poczta: mojeksiazki@gazeta.pl
A to już było:
- wrzesień 2024 (1)
- sierpień 2024 (1)
- lipiec 2024 (1)
- czerwiec 2024 (1)
- maj 2024 (2)
- kwiecień 2024 (1)
- marzec 2024 (2)
- luty 2024 (1)
- styczeń 2024 (1)
- grudzień 2023 (2)
- listopad 2023 (2)
- październik 2023 (1)
- wrzesień 2023 (1)
- sierpień 2023 (2)
- lipiec 2023 (2)
- czerwiec 2023 (1)
- maj 2023 (1)
- kwiecień 2023 (1)
- marzec 2023 (1)
- luty 2023 (2)
- styczeń 2023 (2)
- listopad 2022 (1)
- październik 2022 (2)
- wrzesień 2022 (2)
- czerwiec 2022 (1)
- maj 2022 (2)
- kwiecień 2022 (2)
- marzec 2022 (1)
- luty 2022 (2)
- styczeń 2022 (1)
- listopad 2021 (1)
- październik 2021 (1)
- wrzesień 2021 (2)
- sierpień 2021 (2)
- lipiec 2021 (2)
- czerwiec 2021 (2)
- maj 2021 (1)
- kwiecień 2021 (1)
- marzec 2021 (1)
- luty 2021 (2)
- styczeń 2021 (3)
- listopad 2020 (2)
- październik 2020 (1)
- sierpień 2020 (1)
- czerwiec 2020 (2)
- maj 2020 (3)
- kwiecień 2020 (2)
- marzec 2020 (1)
- luty 2020 (2)
- styczeń 2020 (3)
- grudzień 2019 (1)
- październik 2019 (1)
- wrzesień 2019 (1)
- sierpień 2019 (3)
- lipiec 2019 (1)
- czerwiec 2019 (3)
- maj 2019 (2)
- kwiecień 2019 (2)
- marzec 2019 (2)
- luty 2019 (1)
- styczeń 2019 (1)
- grudzień 2018 (1)
- październik 2018 (1)
- wrzesień 2018 (1)
- sierpień 2018 (2)
- lipiec 2018 (2)
- czerwiec 2018 (7)
- maj 2018 (5)
- kwiecień 2018 (5)
- marzec 2018 (5)
- luty 2018 (6)
- styczeń 2018 (5)
- grudzień 2017 (7)
- listopad 2017 (1)
- październik 2017 (7)
- wrzesień 2017 (5)
- sierpień 2017 (3)
- lipiec 2017 (5)
- czerwiec 2017 (5)
- maj 2017 (3)
- kwiecień 2017 (2)
- marzec 2017 (3)
- luty 2017 (3)
- styczeń 2017 (7)
- grudzień 2016 (4)
- listopad 2016 (6)
- październik 2016 (5)
- wrzesień 2016 (6)
- sierpień 2016 (5)
- lipiec 2016 (3)
- czerwiec 2016 (4)
- maj 2016 (3)
- kwiecień 2016 (5)
- marzec 2016 (1)
- luty 2016 (3)
- styczeń 2016 (4)
- grudzień 2015 (5)
- listopad 2015 (5)
- październik 2015 (4)
- wrzesień 2015 (6)
- sierpień 2015 (3)
- lipiec 2015 (2)
- czerwiec 2015 (5)
- maj 2015 (5)
- kwiecień 2015 (3)
- marzec 2015 (4)
- luty 2015 (3)
- styczeń 2015 (5)
- grudzień 2014 (4)
- listopad 2014 (4)
- październik 2014 (2)
- wrzesień 2014 (4)
- sierpień 2014 (3)
- lipiec 2014 (4)
- czerwiec 2014 (5)
- maj 2014 (2)
- kwiecień 2014 (4)
- marzec 2014 (4)
- luty 2014 (4)
- styczeń 2014 (4)
- grudzień 2013 (4)
- listopad 2013 (3)
- październik 2013 (3)
- wrzesień 2013 (3)
- sierpień 2013 (4)
- lipiec 2013 (2)
- czerwiec 2013 (4)
- maj 2013 (4)
- kwiecień 2013 (3)
- marzec 2013 (5)
- luty 2013 (4)
- styczeń 2013 (3)
- grudzień 2012 (5)
- listopad 2012 (3)
- październik 2012 (5)
- wrzesień 2012 (1)
- sierpień 2012 (1)
- lipiec 2012 (2)
- czerwiec 2012 (1)
- maj 2012 (4)
- kwiecień 2012 (2)
- marzec 2012 (3)
- luty 2012 (4)
- styczeń 2012 (3)
- grudzień 2011 (4)
- listopad 2011 (5)
- październik 2011 (3)
- wrzesień 2011 (3)
- lipiec 2011 (1)
- czerwiec 2011 (1)
- maj 2011 (2)
- kwiecień 2011 (1)
- marzec 2011 (1)
- styczeń 2011 (1)
- grudzień 2010 (1)
- listopad 2010 (1)
- październik 2010 (1)
- wrzesień 2010 (1)
- sierpień 2010 (1)
- lipiec 2010 (1)
- maj 2010 (2)
- marzec 2010 (2)
- luty 2010 (1)
- styczeń 2010 (1)
- grudzień 2009 (1)
- listopad 2009 (2)
- październik 2009 (1)
- wrzesień 2009 (1)
- lipiec 2009 (1)
- maj 2009 (1)
- kwiecień 2009 (1)
- marzec 2009 (1)
- luty 2009 (2)
- styczeń 2009 (1)
- grudzień 2008 (1)
- listopad 2008 (1)
- październik 2008 (1)
- sierpień 2008 (1)
- czerwiec 2008 (1)
- maj 2008 (1)
- marzec 2008 (1)
- luty 2008 (1)
- styczeń 2008 (1)
- grudzień 2007 (1)
- listopad 2007 (1)
- październik 2007 (1)
- wrzesień 2007 (1)
- sierpień 2007 (2)
- lipiec 2007 (2)
- czerwiec 2007 (1)
- maj 2007 (2)
- kwiecień 2007 (2)
- marzec 2007 (1)
- luty 2007 (2)
- styczeń 2007 (1)
- grudzień 2006 (2)
- listopad 2006 (1)
- październik 2006 (3)
- sierpień 2006 (1)
- lipiec 2006 (2)
- czerwiec 2006 (3)
- maj 2006 (2)
- kwiecień 2006 (1)
- marzec 2006 (2)
- luty 2006 (1)
- styczeń 2006 (1)
- grudzień 2005 (3)
- listopad 2005 (2)
- październik 2005 (4)
- sierpień 2005 (2)
- lipiec 2005 (2)
- czerwiec 2005 (3)
- maj 2005 (3)
- kwiecień 2005 (3)
- marzec 2005 (4)
- luty 2005 (3)
- styczeń 2005 (6)
- grudzień 2004 (5)
- listopad 2004 (4)
- październik 2004 (2)
- wrzesień 2004 (4)
- sierpień 2004 (2)
- lipiec 2004 (5)
- czerwiec 2004 (5)
- maj 2004 (3)
- kwiecień 2004 (2)
- marzec 2004 (4)
- luty 2004 (3)
- styczeń 2004 (2)
- grudzień 2003 (3)
- listopad 2003 (3)
- październik 2003 (3)
- wrzesień 2003 (5)
- sierpień 2003 (3)
- lipiec 2003 (4)
- czerwiec 2003 (10)
- maj 2003 (5)
- kwiecień 2003 (4)
- marzec 2003 (9)
- luty 2003 (21)
- styczeń 2003 (17)
Kategorie
- Bez kategorii (438)
- książki (214)
- Uncategorized (9)
Zarządzanie
fakt, z książkami podróżniczymi jest nieustanny kłopot 🙂
Książki podróżnicze nudzą mnie apriori, podobnie jak medialni podróżnicy. Dobre to było może za Komuny, kiedy uwięzionych w PRL-u bawił Tony Halik (kiepsko) i Olgierd Budrewicz (znakomicie). Dzisiaj szpanowanie swoim podróżniczym „lifestylem” w telewizorze jest równie miałkie jak cała konfekcja spod znaku „National Geographic”. Metafizyki w tym tyle, co w książce kucharskiej. Kolekcjonowanie wrażeń i konsumpcjonizm.
każdy ma takie podróże na jakie zasłużył; skąd ten sarkazm? czyżbyś Pan zazdrościł? co do NG to się nie zgadzam
Ktoś powiedzial, że podroże kształcą, ludzi wyksztalconych. Zazdroszczę owszem, ale takiemu na przyklad kapitanowi Józefowi gawłowiczowi, którego „morskich opowieści” słucham z zapartym tchem (we wrazych mediach). Jego relacje z podróży przenoszą w inny wymiar. Polecam. Nie interesuje mnie natomiast przerabianie obcych kultur na kolorową papke, czy też (by uderzyć z wysoka) Eliotowską „garść połamanych obrazów”. Nie ten rodzaj percepcji. Tak na marginesie, to do NG mam pewien senstyment. Uczyłem się na nim angielskiego, pożyczając egzemplarze z biblioteki konsulatu USA. W stanie wojennym, kiedy milicja otoczyła konsulat, życzliwy personel wysyłał mi zakazane pismo do domu. To dopiero była motywacja do nauki. Pozdr.
Podziwiam Panią Beatę jako podróżnika, ale literatka z niej marna. Wspomniana książka razi niechlujstwem językowym (błędy stylistyczne i gramatyczne). Płytkość i jałowość wplecionych w treść dygresji oraz dowcipów aż „mroąż krew w żyłach”.