Ugrzązłem w biografiach. Po Haliku przeczytałem, mającą ukazać się w sierpniu biografię Lema, Orlińskiego, przy okazji, trochę z doskoku, czytam Makuszyńskiego, Urbanka, smakuję świetną, i z pewnością zapowiadającą się jako literackie wydarzenie jesieni, biografię Gombrowicza, Klementyny Suchanow, a Wanda Rutkiewicz czeka na półce zniecierpliwiona, ale sobotnie poranki są dla Głowackiego.
„Prus”. Śledztwo biograficzne”, to masywna, ciężka, w twardej okładce cegła, książka niewygodna w podróży, wakacyjnie nieporęczna, za to w zaciszu domowym sprawdza się bardzo dobrze, daje poczucie lekko podręcznikowej estymy, a jednocześnie wciąga swoją narracją. Monika Piątkowska podała nam Prusa na tacy, z odciętą głową, wypatroszonego, z jego fobiami i kochankami, z dogłębną analizą twórczości i analogiami do życia wewnętrznego i zewnętrznego autora „Lalki”.
Od zawsze prześladuje mnie przekonanie, że powinienem znać życie naszych bohaterów narodowych, jakoś tak patriotycznie dopada mnie czasem myśl, że jakże mało wiem o Mickiewiczu, Skłodowskiej czy Chopinie, zupełnie irracjonalny wyrzut sumienia, a jednak mnie to gryzie. Czytanie o miłostkach Żeromskiego w jego Dziennikach, dostarczyło mi kiedyś nie lada przyjemności, rozgryzanie Iwaszkiewicza stało się nieomal pasją, dlatego „śledztwo”, co już brzmi zagadkowo, na temat życia Prusa, wywołało niezdrowy dreszcz fascynacji. Przecież ten nobliwy staruszek z lektur szkolnych, ze zdjęć na ścianach w niewietrzonych klasach podstawówki, ten pomnikowy autor nowelek, które z obrzydzeniem musieliśmy czytać w zamierzchłych czasach, wydawał się doskonała ofiarą, której losy musiały rozbudzić chorobliwą ciekawość.
Piątkowska podaje nam Prusa poprzez jego dzieła, a jednocześnie przekopała się przez tony opracowań, wątków pobocznych, historycznych niuansów, a także rękopisów notatek pisanych kompulsywnie przez pisarza, który dokładnie analizował i opisywał swoje stany ducha. Kiedy rozpoczynamy podróż z Aleksandrem, kiedy poznajemy jego dzieciństwo i młodość, pomnikowy Bolesław Prus zaczyna nabierać niespodziewanych kolorów. Już okoliczności jego narodzin, a potem przerzucanie młodego Olka pod opiekę rodziny, jego niesubordynacje, lenistwo, a jednocześnie zdolności, zapał do wygłupów i zjednywanie sobie przyjaciół, ambicja połączona z wrażliwością, napady furii i apopleksji, emocjonalność – wszystko to złożyło się potem na skomplikowany i depresyjny charakter dojrzałego pisarza.
Na jego życiu zaważył również epizod z roku 1863, kiedy nastoletni Aleksander dołączył do leśnego oddziału powstańczego, gdzie poznał okrucieństwo, śmierć i brutalność wojny, co z pewnością przyczyniło się do serii późniejszych załamań nerwowych. Bo Prus przez całe życie cierpiał na stany depresyjne, uchodził za dziwaka, miał napady lęku zupełnie irracjonalnego, nie znosił podróżować, zamykał na długie minuty oczy, przejeżdżając pociągiem przez miejsca, które uważał za niebezpieczne, omijał budynki z krętymi schodami – wiele tych jego fobii skazywało go na opinię osoby szalonej, dziwaka opętanego strachem.
Piątkowska mozolnie podaje nam interpretacje tego życia poprzez twórczość i zapewne za to obrywa od czytelników i recenzentów, że przecież nie można do końca utożsamiać dzieła literackiego z życiem autora, o czym pisał już z zacietrzewieniem Witkacy. Ile w prozie jest autora wie jedynie twórca, a ci, którzy piszą, wiedzą doskonale, że każda historia da się przekształcić w zupełnie nie przystającą do rzeczywistości opowieść – a jednak jakieś ślady prawdy można wytropić, czy jednak powinno się je podawać jako przyczynki do biografii?
Trochę współczuje autorce, że musiała przedzierać się ponownie przez „Antka”, „Sierocą dolę”, liczne nowele, listy, Notatki z podróży, itd., a z drugiej strony czytanie „Lalki” i tropienie w losach Wokulskiego i Rzeckiego samego autora, może dać satysfakcję odkrywcy. O ile nie czyta się dziś Prusa powszechnie, nie wraca do „Emancypantek”, może w młodości do „Faraona”, to przecież „Lalka”, to dla wielu najlepsza polska powieść wszechczasów i z tym stwierdzeniem należy się zgodzić.
W końcówce XIX wieku błyszczy sława Sienkiewicza, z którym Prus jakoś tam rywalizuje, ale popularność Sienkiewicza jest niepodważalna, zarabia wielokrotnie lepiej niż wciąż narzekający na brak pieniędzy Aleksander, ale to dziś „Lalka” jest arcydziełem, gdy tymczasem po gombrowiczowsku można napisać, że Trylogia jest pierwszorzędną literatura drugorzędową, a Qvo Vadis to czytanka dla gawiedzi. Młody gruźlik Żeromski stawia swoje pierwsze kroki wspierany przez Prusa, który załatwia mu pracę w Szwajcarii, a przecież autor „Faraona” podkochiwał się w Oktawii, przyszłej żonie Żeromskiego. Początkowy podziw Żeromskiego dla Prusa z czasem przemieni się w niechęć, ale czy obecność w życiu literackim tych trzech mastodontów polskiej literatury nie może wzbudzać w nas zazdrości?
Lęki Prusa wypełniają drugą połowę książki, obficie jesteśmy raczeni jego fobiami i „wyskokami”, a jednocześnie widzimy, jak te lęki są pokonywane, głównie przez poczucie humoru i dowcip pisarza. Notoryczną depresję zwalczał jak tylko mógł, zmagał się codziennie z przedwczesną starością i jak niektórzy analizujący jego stany podkreślają, zabijał go wewnętrzny konflikt między dwoma osobowościami, czyli tym kim był naprawdę i tym, kim chciał być. Napady paniki dotyczyły sytuacji niespodziewanych, dlatego niczym Ignacy Rzecki, nie potrafił zdobyć się na podróżowanie, a jeśli już wyjechał w swoją czteromiesięczną podróż po Europie, cierpiał niewyobrażalne katusze.
Na początku XX wieku ugruntował się ten stateczny model postaci Bolesława Prusa, łagodnego staruszka, skromnego pisarza, dobrotliwego pana, sypiącego cukierki podczas przechadzek w Nałęczowie. A tymczasem …
A tymczasem nasz schorowany dziadunio zmajstrował nieślubnego potomka. To wydarzenie w jakiś sposób pokazuje Prusa mało pomnikowego, cielesnego i co podkreśla autorka, człowieka, który zmagając się z własną cielesnością, również potrafił notować swoje doznania erotyczne. A syn, Jan Bogusz Sacewicz zginął w obozie jenieckim w Lubece i oczywiście wiedział kto jest jego ojcem – jako pięciolatek szedł w kondukcie żałobnym swojego ojca.
Prus z książki Piątkowskiej jest postacią niejednoznaczną, wiecznie cierpiącym na swoje fobie, które dziś zapewne moglibyśmy złagodzić, ale czy wówczas powstałaby „Lalka”? Gruby tom biografii podaje nam pisarza odsłoniętego, obnażonego w swoich słabościach, a jednocześnie, chyba jak każda biografia, przybliża w sposób jak najbardziej subiektywny, bo przecież nigdy nie dowiemy się do końca, czy w Prusie więcej Wokulskiego czy Rzeckiego.
Książka:„Prus. Śledztwo biograficzne” do kupienia w Taniej Książce.
Tania Książka zaprasza po Książkowe Nowości Wydawnicze