Praga Szczygła, nie Prawda

Mariusz Szczygieł   przygotował własny, przewodnik po stolicy Czech, żeby wreszcie zadowolić tych wszystkich, którzy, nieustannie zawracali mu głowę pytaniami o fajne miejsca w Pradze i do tego pozbawione tłumów turystów. Jak każdy, subiektywny wybór nie musi zadowolić wszystkich, ale założę się, że reklamacji nie będzie, bo autora otacza aura sympatii i jeśli ktoś zetknął się z jego prozą, albo odnalazł go w mediach społecznościowych, to zakochał się w Panu Mariuszu bezpowrotnie, zwłaszcza po zeszłorocznej Nike.

Nigdy nie lubiłem Czechów, zdawali się zawsze tacy wyniośli i jakby lepsi od nas, a przekraczając południową granicę jeszcze za komuny, czułem, że wjeżdżam w cieplejszy i bardziej słoneczny kawałek Ziemi, a te ospałe i leniwe miasteczka emanowały dziwnym spokojem, zaburzonym jedynie tymi okropnymi czerwonymi gwiazdami  i poddańczymi hasłami wywieszanymi gdzie tylko się da. Nie lubiłem tych Czechów, a właściwie Czechosłowaków, stąd do Pragi pojechałem dopiero za Havla i rzecz jasna zaliczyłem obowiązkowe punkty programu z Mostem Karola i Hradczanami, niestety bez wizyty na grobie Franza Kafki, o czym marzyłem.

Jestem gorącym zwolennikiem zabierania w podróż książek związanych z odwiedzanymi miejscami i naprawdę niekoniecznie muszą to być przewodniki. I tak np. na Kubie sprawdziła się  doskonale „Królowa Karaibów” Klementyny Suchanow, tak tej od Gombrowicza, a  jeśli już nie chce Wam się czytać to polecam sprawdzone osobiście wyjazdy do Paryża bez Luwru i wieży, albo Rzym śladami obrazów Caravaggia. Ten przewodnik zapewni Wam przygodę kompletnie odmienną od oczekiwań autorów konwencjonalnych bedekerów

Idea przewodnika Szczygła sprowadza się do pokazania miejsc niekonwencjonalnych, oddających naturę miasta a właściwie Czechów. Nie sztuką jest tutaj wymieniać podrzucane przez autora przykłady miejsc, dzięki którym Praga wyda nam się miastem specjalnym i wartym odwiedzenia. To miasto wielkich literatów i śladami pisarzy można wyruszyć na spacer po mieście. Oczywiście Praga to  miasto Franza Kafki, ze wspomnianym grobem, który doczekał się nawet zdjęcia w przewodniku, a poza tym znajdziemy tam opisane i muzeum i pomniki Franza, z tym dziwacznym opartym na prozie Kafki, który pisał: „I już skoczyłem mojemu znajomemu na barki – z rozbiegu, jakbym to robił częściej – i bijąc go pięściami w plecy, zmusiłem do lekkiego kłusu”. Przyznajmy, ileż trzeba wyobraźni, żeby na podstawie tego krótkiego tekstu przygotować pomnik, w postaci pustego w środku garnituru na którym siedzi pisarz w kapelusiku, jakże inny od naszych wyobrażeń opartych na licznych fotografiach.

Praga to także Jaroslav Haszek, urodzony w Pradze pijanica i sprzedawca psów, którego przygody i ekscesy sam Szczygieł kilka razy opowiadał w te dni, kiedy książka się ukazywała, a pisarz włączył się mocno w jej promocję zwłaszcza na fcb czy Instagramie, opowiadając tym swoim ciepłym głosem  najlepsze  fragmenty z przewodnika, co zresztą będziecie mogli także zaliczyć, kupując chyba w Audiotece wersję audiobookową książki nagraną głosem Szczygła.

Będąc przed laty w Pradze, zaliczyłem także kolejną atrakcję, wyklętą przez Mariusza Szczygła i gorąco odradzaną, czyli zaliczyłem wizytę w knajpie, gdzie podobno codziennie bywał następny pisarz legendarny czyli Hrabal, a ta knajpa nazywa się Pod Złotym Tygrysem, nie pamiętam czy piliśmy tam piwo, co dramatycznie Mariusz odradza – na pewno odwiedziłem tamtejszą toaletę, nie grzeszącą  czystością, z którą związana jest opisana w książce anegdota,  z Hrabalem w roli babci klozetowej.

Przyznaję, że brakowało mi w książce obecności  jeszcze jednego literata, czyli Milana Kundery, ale to osobowość tak bardzo odrębna, że chyba sami Czesi nie chcą go honorować w mieście, w którym mieszkał, ale co się im dziwić, skoro Kundera zabronił tłumaczenia swoich książek na język czeski.  Tak więc taka nieznośna lekkość bytu jest jednak obecna w przewodniku Szczygła, który doskonale się czyta w oddaleniu od opisywanego miasta, a zapewne będzie rozkoszą  czytanie go tam, na miejscu, do czego zachęcam tych wszystkich, którzy najpierw zaliczą jego lekturę w pandemicznym oddaleniu od miejsca przeznaczenia.

Cała książka jest ubrana w żółtą tonację, ma zgrabny format i grube kartki, które nie zniszczą się łatwo od częstego przerzucania, a na wewnętrznych okładkach znajdziemy plan miasta z pozaznaczanymi atrakcjami. Jest też miejsce na notatki , ale idea takich miejsc na zapiski  jest lekko chora, bo cóż moglibyśmy tam notować, własne refleksje czy uwagi do odwiedzanych miejsc i rozczarowania, że np.  tak mitologizowana dzielnica Żiżkov, nie spełniła naszych oczekiwań?

Mnie ten przewodnik nakierował na Ota Pavla, pisarza, który mi się wciąż podsuwa pod oczy, od czasu wydania jego biografii autorstwa Kaczorowskiego, a tutaj w towarzystwie cmentarnym z Franzem Kafką ponownie zainspirował mnie do poszukania „Śmierci pięknych saren”  W przewodniku mamy zdjęcie nagrobka Dr. Franza Kafki w formie  sześciobocznego kryształu, a nagrobek Oty  jak pisze Szczygieł, znajdziemy dwie aleje dalej, ale już teraz można go sobie znaleźć w Internecie i porównać z opisem autora, że przypomina rzuconą na murawę kartkę z podpisem.

Mariusz Szczygieł poprzez swój przewodnik o mieście, zaprezentował nam naturę Czechów, o której często wspomina już bezpośrednio, pisząc o nich, że są narodem dowcipnym, lekko podchodzącym do życia i upartym w tym swoim celebrowaniu weekendów za miastem, piwoszów i trochę szaleńców.

Po lekturze przewodnika zazdroszczę tej czeskiej natury, w akceptacji, nawet najbardziej szalonych i obrazoburczych pomysłów, czy to na pomnik, czy architekturę.  W Polsce nawet zamiar pomalowania kamienicy na jaskrawy, pastelowy kolor, pobudza różne komitety, do obrony  szarości i przeciętności, do końca nie wiadomo dlaczego i po co?

Ci czescy szaleńcy i pijacy, jak autor Szwejka, za którego pogrzeb i trumnę nie miał kto zapłacić, stworzyli z Pragi miasto  magiczne w jakimś sensie przepełnione specyficzną atmosferą, bo nawet patrząc na gmach dworca Masaryka, oczami wyobraźni widzę śmierć jego architekta Jana Pernera, który tragicznie umarł parę miesięcy po otwarciu dworca, nieostrożnie wystawiając głowę z lokomotywy i uderzając nią w slup;

A tak, że tak, jak mawia Zygmunt Miłoszewski – tragikomedia, ten naród, ta stolica  wzbudzą w Was przedziwne uczucia, z dominującą ochotą, żeby zobaczyć te wszystkie dziwne miejsca, opisane przez Mariusza Czechofila.

Ja osobiście chcę wreszcie wyruszyć szlakiem genialnego Franza i choć nie zachował się w Pradze jego rodzinny dom, to jednak muszę w końcu zrealizować młodzieńcze marzenie i odwiedzić jego grób, podobnie jak zobaczyć ten dziwny pomnik siedzącego niby na koniu Haszka, a właściwie to popiersie umieszczone na blacie stołu. A może jak już się uporam ze „Śmiercią pięknych saren”, wezmę się w końcu z te legendarne  „Dole i niedole  dzielnego żołnierza Szwejka”, w nowym tłumaczeniu.

Praga to dla mnie zawsze będzie miasto Franza Kafki, choć po lekturze przewodnika Szczygła, może też być miejscem wyjątkowym, jeśli tylko uda się zapomnieć o spacerze po słynnym moście i wędrówce pod górę na zamek.

Warto jeszcze wspomnieć o zdjęciach Filipa Springera, które nie zdominowały treści, bo są to fotografie zwyczajne, nie jakieś szczególne ujęcia, raczej reporterskie obowiązki, pokazują miejsca czy pomniki, jakby mówiły, przyjedź chłopie i sam to sobie zobacz.

Przeczytałem” Osobisty przewodnik  po Pradze” Mariusza Szczygła, jakbym czytał jego krótkie teksty w Dużym Formacie, co czynię zawsze z niecierpliwością i w radosnym rozsmakowaniu się w stylu, którego warto mu pozazdrościć.

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.