Biorąc do ręki pierwszy tom biografii Franza Kafki napisanej przez Reinera Stacha, obawiałem się kolejnej pozycji uczonego naukowca, który poda nam doskonale znane fakty, opakowane we własne interpretacje, czyli że będzie to przemądrzałe dzieło , którego czytanie nie przyniesie zbyt wiele radości miłośnikowi prozy praskiego Żyda. A przecież najbardziej czekamy na lekturę, która powie nam jak Kafka zmienił nasze życie, czyli coś w stylu pamiętnej książki Alaina Bottona „ Jak Proust może zmienić twoje życie”. Zetknięcie z tekstami Kafki bywa jak przejście w inny wymiar, jak spotkanie z czymś fascynująco niepojętym i doskonale skomentowała to Susan Sontag, z którą nie sposób się nie zgodzić:
„Dziś w księgarni, czekając znudzona, aż Philip wybierze nową książkę na prezent urodzinowy, po tym jak okazało się, że Correspondance Kartezjusza wyprzedano – otworzyłam zbiór opowiadań Kafki; trafiłam na Przemianę. To był jak cios, absolutność jego prozy, czysta rzeczywistość, nic wymuszonego czy niejasnego. Uwielbiam go nad wszystkich innych pisarzy! Obok niego Joyce wydaje się głupi, Gide – tak – słodki, Mann pusty + pompatyczny. Tylko Proust jest równie interesujący – prawie. Lecz u Kafki w każdym, nawet w najbardziej przypadkowym zdaniu ujawnia się magia rzeczywistości, której nie ma u żadnego, z innych współczesnych pisarzy, powodująca dreszcze +zgrzytanie zębów”.W Niemczech ten tom ukazał się jako ostatni wielkiej biografii Franza Kafki. Poprzednie opublikowano w 2002 i 2008 roku. Reiner Stach – berliński literaturoznawca pracował nad tymi tomami przez dziesięć lat i był pierwszym, który uzyskał całkowity dostęp do materiałów zgromadzonych przez Maxa Broda, a efektem jego poszukiwań w czeskich i izraelskich archiwach jest publikacja szeregu nieznanych dotąd fotografii, listów i rękopisów, co znacznie poszerzyło nasze spojrzenie na życie autora „Zamku”.
Stach w pierwszym wydanym tomie zatytułowanym Die Jahre der Entscheidungen opisał lata 1910 – 1917. A w drugim Kafka – Die Jahre der Erkenntnis, liczącym 700 stron – poznamy 7 kolejnych lat życia pisarza.
Wydany właśnie u nas trzeci tom, obejmuje dzieciństwo i młode lata Franza Kafki.
Kafka niewątpliwie ma w Polsce rzeszę bezgranicznych wielbicieli, którzy także w ostatnim czasie mogli wzbogacić swoją bibliotekę o takie rarytasy jak np. „Prozy utajone”, obejmujące mało znane opowiadania pisarza, czy zupełnie wyjątkowe pozycje jak „Franz Kafka. Encyklopedia”, czy też rewelacyjną pozycję Benjamina Balinta, czyli „Ostatni proces Kafki”, opowieści o długoletniej batalii o rękopisy Kafki.
W „Die frühen Jahre” czyli „Wczesne lata 1883-1911” , autor sięga w głąb historii rodziny, opisując przodków Hermana oraz Julii Loewy, czyli rodziców Franza, ale jako pierwszy na scenie pojawia się Josef Kafka, który w 1802 roku, dzięki śmierci niejakiego Fischela, uzyskał szansę gwarantowanego przez państwo przedłużenia gatunku. Tak więc, jakkolwiek to zabrzmi, należałoby podziękować Żydowi Fischelowi, że zrobił miejsce pradziadkowi Franza, co zaowocowało narodzinami genialnego pisarza. Wprowadzając nas w historię rodziny Kafków, Stach nieustannie podkreśla piętno, z jakim Żydzi musieli się zmagać, czego świadomość sam pisarz miał przez całe swoje życie, narażony na dyskryminację związaną z pochodzeniem.
A czytając o tych pierwszych latach urządzania się Kafków w Pradze, nieustannie stawał mi przed oczami Bruno Schulz oraz jego wizja Ojca, jakże przeciwstawna Hermanowi, oraz zwariowany Schulzowski sklep z śpiącymi subiektami.
W jednym z rozdziałów Stach zajmuje się psychologicznym rozbiorem osobowości Kafki, wykorzystując, jakżeby inaczej prace Freuda, z którymi sam bohater, mógł się zapoznać, choć jak pisze Stach, np. „Objaśnianie marzeń sennych” znał jedynie z relacji Broda. Kafka bardzo poważnie traktował sny, a Stach dogłębnie analizuje nie tylko jego „kompleks Edypa”, ale rozwodzi się także nad teoriami Germaine Guexa i syndromem opuszczeniowym.
Stach bardzo dokładnie potrafi opakować czy to jakiś epizod z życia Franza, pokazać okoliczności związane z określonym faktem, jak np. wyobrażenie o drodze do szkoły malutkiego Franza, wleczonego przez okrutną opiekunkę, straszącą dziecko denuncjacją jego uczynków nauczycielowi. Ta scena wrażliwemu czytelnikowi zapadnie głęboko w pamięć, a jej konsekwencje autor wyłoży nam w błyskotliwym stylu.
Otrzymujemy dokładny opis systemu szkolnego w czasach edukacji młodego Franza. Czujemy ten strach małego chłopca, przekonanego o własnej nicości i o tym, że za chwilę wszyscy się przekonają jakim nieukiem i oszustem jest ten nieśmiały uczeń, przemykający niepostrzeżenie i z obawą, że zaraz zostanie zdemaskowany.
Ten pierwszy tom biografii Kafki to wydarzenie nie tylko dla miłośników prozy praskiego Żyda, to przykład doskonałej pracy biografa, który sięgnął naprawdę głęboko w pokłady historii miasta i literatury wielkiego pisarza.
Czy Franz Kafka jest dziś czytany przez ambitnych licealistów, czy młodzi miłośnicy muzyki Maty czy Krzysztofa Zalewskiego miewają kaprys, żeby przed snem poczytać „Zamek”, albo chociaż „Przemianę”? Obawiam się, że jedynie przypadkowo młodzieniec w klasie maturalnej może posmakować tej prozy, dlatego wydaje mi się, że ta biografia trafi doskonale jedynie w gust wysmakowanej literacko publiczności, a młodzi, dla których Kafka mógłby stać się fascynującym odkryciem, przejdą obok tego dzieła obojętnie, niczym fan Gwiezdnych wojen wobec przygód Kapitana Klossa. Wrzucenie się w wir losów młodego Franza bez przygotowania, może zakończyć się traumą, przez którą naiwny nastolatek nigdy nie pozna prawdy, o tym jak można dostać się na wymarzony Zamek.
Biografia, napisana przez Stacha, dzięki niezmiernie szerokim horyzontom, wspaniale pokazuje jak na bezbronnego Franza napierał dziwny i niezrozumiały, przerażający świat, co później tak intensywnie odcisnęło się na jego prozie. Praga, język czeski w zmaganiach z niemieckim, ojciec Herman irytujący się na wciąż wypełzające z młodego pierworodnego naleciałości tych dziwaków Lowych. To wszystko zwaliło się na głowę niewinnego dziecka, powodując wyobcowanie i samotność, z którą musiał sobie radzić od niemowlęctwa.
Stach potrafi dopasować się do charakteru i poczucia humoru postaci, którą charakteryzuje i pisząc np. o nowym domu Kafków przy Zeltnergasse 3, gdzie młody Franz otrzymał własny pokój, puentuje to wydarzenie wymieniając łóżko, biurko i półkę z książkami, jako prezenty od losu, ale dodaje jeszcze drzwi, które można było zamknąć, jako najważniejszą zdobycz.
Tło tej opowieści biograficznej przytłacza wyraźnie wątłą postać głównego bohatera, jakby Stach chciał zapełnić czarne dziury biografii dookolnym życiem, zwyczajami, filozofią, nauką czy antysemityzmem; biedny Kafka momentami nie może się wydostać spod sterty okoliczności jego wczesnego życia – Z pewnością jest to historycznie ciekawe i smakowite dla badacza, ale na dłuższą metę wczytywanie się w dokładne opisy systemu edukacyjnego, w czasach gdy mały Franz uczęszczał do szkoły, staje się nużące. Jeśli autor zainteresował się wyjazdami sanatoryjnymi Kafki, to zaraz otrzymujemy cały wykład o zwyczajach zdrowotnych tamtych czasów z oczywistym nawiązaniem do wegetarianizmu bohatera, oraz potwierdzamy narzucające się samo przez się przekonanie Hermana Kafki do diety mięsnej. Wybaczamy to jednak Stachowi widząc jak bardzo przyłożył się, ażeby pokazać nam wszystko, co tylko mogło wpływać na charakter pisarza i przez to na jego prozę.
A więc Praga odkrywa nam swój charakter miasta, gdzie ścierały się czeskie aspiracje z niemiecką zasiedziałością – a kiedy jesteśmy po lekturze „Pragi” Mariusza Surosza, łatwiej przyswoimy sobie niuanse związane z mieszkaniem w tym niezwykłym mieście.
Dla żądnych sensacyjnych doniesień, inspirujące może być to, że ten chudzielec pobierał nauki konnej jazdy i że zafascynował go motor, a żeby zaimponować pewnej panience, zabawiał się tym wynalazkiem przez jakiś czas.
Niezwykle odkrywczy zdaje się być rozdział podsumowujący charakter przyjaźni Franza z Maxem Brodem. Jak wiadomo Brod znany jest dziś tylko z tego, że uczynił się opiekunem spuścizny Kafki, stąd warto poznać wszystkie motywacje i okoliczności, które do tego doprowadziły. Kim był ten człowiek zawłaszczający dla siebie nie tylko przyjaźń z autorem „Zamku”, ale interpretujący i ingerujący w jego spuściznę. Stach pokazuje nam nie tylko skomplikowane dzieciństwo Maxa, naznaczone kalectwem ( do późnej młodości musiał nosić niewygodny gorset, który korygował ciężką wadę kręgosłupa), które dzięki uporowi matki i pieniądzom ojca, udało się prawie zupełnie wyeliminować.
O Brodzie myślimy w kontekście spuścizny po Kafce, a wydany u nas niedawno „ Ostatni proces Kafki” Benjamina Balinta pokazuje, jak nieodpowiedzialnie zachował się ten przyjaciel, obdarowując rękopisami Kafki swoją przyjaciółkę, dzięki czemu rękopis „Procesu” Esther Hoffe sprzedała za milion funtów, całkiem niedawno bo w roku 1988.
W kolejnym rozdziale Stach bierze się za seksualność Kafki. Niewątpliwie jest to temat fascynujący, a czytelnicy jego prozy a zwłaszcza dzienników mogli wyrobić sobie opinie o pożądliwości tego chudego, mocno opalonego młodzieńca, który jakby nieustannie walczył z napierającym zewsząd „zewem ciała”. I tu nieoceniony autor biografii, daje nam wykład na temat tych zmagań, przytaczając jakżeby inaczej wykładnię niejakiego Otto Weiningera cytując szeroko teorie z jego pamfletu: „Płeć i charakter”. Dwadzieścia pięć wydań tego „dzieła” dyskryminującego kobiety, ukazało się jeszcze za życia Kafki, co w jakimś sensie wyjaśnia podejście Franza do okoliczności w jakich zdobywał swoje pierwsze doświadczenia seksualne. Temat kontynuowany jest w rozdziale, który autor zatytułował „U dziwek” co niech nie zmyli pożądliwych czytelników – żadnych wielkich ekscesów erotycznych nie odkryjemy w umiłowaniu Franza do włóczęg po nocnych knajpach.
Kiedy tak ślamazarnie posuwamy się w życiorysie młodego Franza, to wreszcie mijamy ten lekko szalony młodzieńczy epizod i wpadamy w tryby urzędnicze, o czym Stach informuje nas w swój skrupulatny sposób, opisując wszelkie niuanse pracy młodego urzędnika, jego pilność i zaangażowanie, pochwały przełożonych i podróże służbowe, oraz próbuje zainteresować czytelnika z jakimi problemami sumienny pracownik Zakładu Ubezpieczeń Robotników od Wypadków przy Pracy dla Królestwa Czech w Pradze miał do czynienia.
I kiedy wreszcie znużeni wywodami Stacha docieramy prawie do końca tego tomu, oto pojawia się Kafka-pisarz, jego pierwsze próby literackie i rzecz jasna dziennik. Jeszcze tylko oglądamy wygrzebane nie wiadomo skąd zdjęcie z pokazów lotniczych Bleriota, na którym ponoć widać Kafkę, ale pogratuluję każdemu, kto w tym tłumie kapeluszników rozpozna rozentuzjazmowanego Franza.
Kończymy to obszerne dzieło Stacha z mieszanymi uczuciami i pozostajemy z nadzieją że w drugim tomie odetchniemy, w końcu smakując ten życiorys z bohaterem, który nareszcie będzie takim, jakim go sobie zawsze wyobrażaliśmy.