Pisarz tak fascynujący , że aż przerażający, którego proza wprawić potrafi w stan głębokiej depresji, a z drugiej strony tak czasem nudny i zawiły, że ma się ochotę niczym Żeromski, wywalić te cholerne „Biesy” w kukurydzę lub inne zboże.
Książka o kobietach Fiodora, jest właściwie książką o nim samym i choć miałem jakąś tam wizję pisarza, ponurego brodacza, wypisującego strasznie gęste stronice o bogu, karze i winie, kobietach, wyrzutach sumienia i tym podobnych dyrdymałach, w sposób za trudny, żeby zrozumieć o co tu właściwie chodzi. Podziwiałem i kupowałem Dostojewskiego bez wahania, ale jego postać tkwiła we mnie zbyt pomnikowo, natomiast po lekturze „Naszego biednego Fiedii” mam już wyrobione zdanie o tym człowieku i nie jest to nazbyt przyjemny obraz.
Sylwia Frołow podała nam pisarza poprzez kobiety, które odważnie zbliżyły się do tego człowieka, którego sam wygląd powinien odstraszać te naiwne istoty.
Frołow wiedzie nas w tej historii od rodziców Fiodora, opisując między innymi sensacyjny wątek śmierci ojca pisarza, którego zatłukli chłopi za jego lubieżność oraz okrucieństwo. Charakter ojca zapewne tkwił też gdzieś w trzewiach autora „Biesów”, stąd niektóre jego postępki, z tym sumiennie opisanym w ostatnich rozdziałach, gdzie jakoby lubieżny Dostojewski zgwałcił dziewczynkę. Rozpisywanie się o tym wydarzeniu to ślepa uliczka, w tej zgrabnie podanej opowieści, gdzie przewija się ciąg cały kobiet, które miały nieszczęście stać się obiektem westchnień Fiodora.
Świat XIX wiecznej Rosji to świat przerażająco okrutny. Kobiety uwiedzione przez pisarza i spędzające z nim więcej czasu, poznawały charakter i nałogi człowieka, który pisaniem chciał zarabiać na życie i mimo, że był już uznanym autorem, skazywał swoje towarzyszki, na uwłaczającą biedę i nędzną egzystencję.
Panorama przeżyć kobiet, które pisarz przyciągał magnetyzmem, który wyjaśnić potrafi jedynie kobieta, wprawiają naiwnego czytelnika w osłupienie, jak niejednoznaczną postacią był ten „okrutny talent”. Czyż ten jego niepospolity umysł tak bardzo zwodził piękne i nawet inteligentne dziewczyny, że godziły się dzielić łoże z tym dziadem o zmierzwionej brodzie, a w dodatku nie pozwalały na oczernianie go i broniły niczym lwice przed złym słowem. Zapewne pisarz miał w sobie to coś co obezwładnia kobiety.
Kochał, podziwiał ale i nienawidził. Był zazdrosny o sukcesy innych i ta zawiść i wściekłość były motorem jego twórczości.
Kobiety nie były dla niego konkurencją dlatego tak lubił ich towarzystwo, podziwiały i kochały go, ale zdaje się, że najbardziej mu współczuły.
Polina, córka chłopa pańszczyźnianego, napisała list do Fiodora, a ten wziął ją jak swoją pomimo, że jego żona Maria właśnie umierała, Polina chciała go na własność, groziła i się awnturowała, on grał i pisał „Gracza”, prawdopodobnie go zdradzała – żeni się z Anną.. Polina wiąże się z Rozanowem, którym gardzi, ale to już inna i zapewne równie fascynująca historia zawziętości kobiety, która dopiero w wieku 77 lat daje mężowi rozwód.Dumna i zła kobieta.
Anna znów sama pisze list do pisarza, a jej siostra Sonia to pierwsza kobieta na świecie – profesor matematyki; w tej historii pojawia się i Nobel, o którym dowiadujemy się, że był uprzedzony do kobiet, które widział najwyżej w roli sekretarek, lub gosposi; był samotnikiem, nigdy się nie ożenił, a kobieta wykładająca na uczelni była niczym prostytutka. Obok tego słynnego Szweda pojawia się i August Strindberg, który zatrudnianie kobiet w rolach profesorskich uważał za obrzydlistwo.
Przy okazji losów Soni autorka ukazuje zakłamany świat końca XIX wieku, w którym kobiety spychane były do roli kucht.
„Nasz biedny Fiedia” to książka fascynująca i podziwiam autorkę jak zgrabnie udało jej się połączyć wszystkie wątki, w bogatym erotycznym pożyciu wielkiego pisarza. Z lektury pozostaje jednak pewien niesmak, związany z charakterem głównych postaci, a zwłaszcza tego tytułowego Fiedii.
Kim byłby ten wspaniały Dostojewski bez kochających go kobiet i jak wiele zaprzepaścił przez swój pokręcony charakter? Z tymi pytaniami lepiej nie kłaść się spać, bo ciekawiej zanurzyć się w świat kolejnego Rosjanina, o którym pisała Frołow, czyli przeczytać „Antonówki”, rzecz o kobietach Czechowa.. I tego wszystkim życzę.
Dziękuję Wydawnictwu Czarne za możliwość lektury książki