Petersburg

Już w pierwszym zdaniu książka kusi mnie Brodskim. W Dyptyku petersburskim, czyli przewodniku po przemianowanym mieście” pisał: „Petersburg jest za młody, aby można było złagodzić jego mitologię i za każdym razem, kiedy zdarza się tu żywiołowe lub zawczasu obmyślone nieszczęście, można dostrzec w tłumie jakąś „zagłodzoną”, pozbawioną wieku twarz z zapadniętymi poblakłymi oczyma, i usłyszeć szept: „Przecie wiadomo, że to miejsce przeklęte!” Wzdrygamy się, ale po chwili, kiedy jeszcze raz chcielibyśmy spojrzeć na mówiącego, nie ma po nim nawet śladu.”

Studio_20170820_125650_resized_1

Joanna Czeczott rozpoczyna opowieść o tym „przeklętym” mieście właśnie od Brodskiego, a właściwie o tych wszystkich inteligentach, którzy zanurzeni są w byciu „wnie”, czyli jakby poza rzeczywistością, co oczywiście jest doskonałą przenośnią, wyrazem protestu, zagrzebaniem się w czymś wyższym, czymś poza, sztucznie odcinającymi się od codzienności.

Nie byłem w Petersburgu, choć mogłem, ale wówczas Rosja mnie nie pociągała jako przeżycie i miałem do Rosji stosunek pogardliwy, podobnie zresztą jak mam do dziś pogardę do Ameryki Północnej, doskonale zdając sobie sprawę, że jest to uczucie wysoce niefrasobliwe i stronnicze. Ale nie o tym…

Miasto, które urzeka urodą jest jednocześnie przesiąknięte dramatycznymi wydarzeniami, przez które ludzie ginęli tysiącami. Zaczynamy od katorżniczej pracy budowniczych miasta, których ściągano tu siłą, bez prawa powrotu. Co ciekawe dokumentowano wówczas wszystko, oprócz zgonów, jakby życie liczyło się  tym czasie najmniej. „Miasto zbudowane na kościach”, tak się mówi o Piotrogrodzie, Leningardzie, Petersburgu, a właściwie „Pitrze” bo tak o mieście mówią jego mieszkańcy.

Czy znacie historię Rosji? Gdzieś mam swoją „Historię Rosji” Bazylowa w dwóch tomach, a kto nie ma, bez trudu znajdzie na Allegro za grosze. Mam, ale nie czytałem, bo po co? Czeczott podaje nam ciekawostki z życia założyciela miasta Piotra I, i to są fakty niebywale smaczne. Petersburski profesor historii Jewgienij Anisimow opowiada autorce między innymi o bzach, które tu rosną dzięki Piotrowi. „Profesor jest tak petersburski, że brytyjska telewizja chciała o nim zrobić dokument. Operator wlazł za nim  do bani i zepsuł kamerę. Dokument nie powstał.” Profesor prowadzi kronikę działalności Piotra I – rok zajmuje mu napisanie tego, co car dokonał w miesiąc.

Ach ten Piotr; własnoręcznie ćwiartuje podejrzanych o spisek, torturuje i wbija głowy na pal, zatrudnia się incognito w holenderskim warsztacie okrętowym, uczy się i robi notatki, kupuje maszyny, odwiedza parlament holenderski i brytyjski, utwierdza się w przekonaniu, że zachodnia wolność nie dla jego narodu – w Rosji sprawdzi się tylko przemoc. Ścina brody – za zarost trzeba płacić podatek: sto rubli rocznie, każe nosić się po europejsku, upraszcza alfabet, a w środku zimy ogłasza, że 1-ego stycznia będzie Nowy Rok. Antychryst. Każe wbijać synowi igły pod paznokcie a wreszcie udusić go w Twierdzy Pietropawłowskiej.

Antychryst, który stworzył to dziwne, metafizyczne miasto, zalewane od samego początku istnienia, gnębione przez powodzie, które zahamuje dopiero wielka tama, której budowę zakończył dopiero Putin. Czytanie o powodziach, trupach na ulicach, zalanych zabytkach, wodzie do pierwszego piętra kamienic, tej heroicznej walce z naturą to jeszcze nic. Teraz poczytajcie sobie o czystkach. Jakoś tak bezwiednie mi się złożyło, że w aucie miałem przez tydzień „Archipelag Gułag” Sołżenicyna, czytany pięknym głosem Tomasza Knapika, wiec byłem przygotowany. Ale potem jest rozdział o słynnej blokadzie Leningradu, w czasie której umarło ponad milion mieszkańców. Jedzenie smażonych kotów, picie kleju stolarskiego czy kanibalizm, to tylko najbardziej drastyczne przykłady z prawie trzyletniej historii wojennej miasta.

Wiec czytam sobie ten „Petersburg” i już wiem, że trzeba tam pojechać, ale już nie chcę wiedzieć więcej  o cierpieniu. Zapewne skupię się na zabytkach i muzeach, choć w głębi duszy zawsze będę wiedział, że te kamienie chcą być ważniejsze od ludzi. Może i tak jest, ale jeśli się wie, co kryje się pod tym widokówkowym landszaftem, to czy odbierze nam to wizję miasta, które kusi swoją wspaniałością?

logo-cd1f9656b3c26a765b2c4e1115b9aa10fc94df9af32dc92c583146acb7bae452 (1)

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.