„Nocny człowiek”, czyli Horst daje lekcję, jak napisać doskonały kryminał.

        Jorn Lier Horst jest chyba najczęściej pojawiającym się w tym miejscu pisarzem, a kolekcja jego książek, w jednolitej szacie graficznej wydawnictwa Smak Słowa, zdobi pokaźną część półki przeznaczonej na kryminały.

Jeśli czytanie ostatniego, przysłanego mi tomu przygód komisarza Wistinga, wywoływało nieubłaganie nutkę zniecierpliwienia i przesytu, to najnowsza porcja zagadek, związanych ze śledztwem, w którym główną rolę gra odcięta głowa młodej Azjatki, przekonała mnie ostatecznie, że Horst nie tylko potrafi sprawnie pokazać tajniki śledztwa norweskiej policji, ale jednocześnie udowadnia nam w jak skomplikowanym świecie przychodzi nam żyć i jak bardzo zmienia się Europa, zmagająca się z problemem emigrantów i uchodźców.

„Nattmannen”, czyli „Nocny człowiek” to nie tylko tytuł powieści, ale dawne określenie pomocnika kata, śmieciarza i człowieka, który umieszcza ściętą głowę na palu. Makabryczne znalezisko jest tutaj pretekstem do pokazania kulturowych różnic, społecznego strachu przed innymi zwyczajami „obcych”, narkotykowego problemu oraz trudności z adaptacją, napływających szeroką falą emigrantów z Azji i Afryki. Horst napisał tę książkę w 2009 roku, kiedy jeszcze nie wybuchła tak mocno fala z uchodźcami, ale już wtedy Skandynawia, mocno otwarta na przybyszów, zmagała się z tym problemem.

Siłą Horsta jest przede wszystkim obiektywne pokazanie zjawiska. Jest doskonale przygotowany merytorycznie i potrafi celnie nakreślić okoliczności, posługując się informacjami, które czasem nas zaskakują, jak ta, związana z funkcjonowaniem opieki nad narkomanami, którą stosuje Szwajcaria. Narkomani otrzymują tam w specjalnych klinikach bezpłatnie heroinę i pod opieką personelu mogą sobie wstrzykiwać narkotyk. Efektem jest spadek przedawkowań, zmniejszyła się liczba narkomanów i bezdomnych, a przestępczość drastycznie spadła. To wszystko przekazuje Line, córce komisarza, jej przyszły chłopak Tommy, którego zdążyliśmy już poznać, czytając później napisane  książki Horsta.

Dziennikarka, którą została córka Wistinga, spełnia tutaj ważną rolę, do czego zresztą już się przyzwyczailiśmy, czytając wcześniej wydane książki – Line prowadzi własne śledztwo, żeby zadowolić wydawcę gazety, a jednocześnie pomaga ojcu zrozumieć niektóre sprawy, niejednokrotnie wyprzedza policję, pokazując śledczym inne podejście do sprawy.

„Nocny człowiek” napisany jest w charakterystyczny dla Horsta zwięzły i rzeczowy sposób – nawet jeśli przedstawia okoliczności zdarzenia, to robi to tak, żeby nie zanudzić czytelnika szczegółami, a przecież właśnie ta warstwa dookoła śledztwa, jest czasem równie ważna, co znalezione zwłoki pływające w morzu. Akcja książki ukazuje nam okres w życiu komisarza, kiedy śmierć jego żony w wypadku w dalekiej Afryce, przestaje być już bolesnym wspomnieniem. Poznajemy też lepiej, wspominanego w innych tomach syna komisarza.

Norwegia to kraj o bardzo małej ilości popełnianych morderstw – rocznie dochodzi tam do około czterdziestu zabójstw i ten wskaźnik wskazuje jak bezpieczny to jest kraj. Przyjmowani tam emigranci stanowią zapewne problem dla policji, ale nie jest to przesłanka do tego, żeby zmieniać swój stosunek do przybyszów z innych krajów. Line szukając tematów do swoich artykułów rozmawia również z duchownym muzułmańskim na temat roli kobiet w świecie islamu, pokazując odmienny od zachodniego stylu stosunek do kobiet. Radykalne poglądy wyznawców islamu potrafią zaszokować i wzbudzać nasz niesmak, a jednak Horst nie waha się pokazać, że taki model funkcjonowania rodziny, gdzie kobieta jest niejako istotą niższą i podporządkowaną mężczyźnie , może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli.

„Nocny człowiek” to jedna z najlepszych książek Horsta. Przedstawia nie tylko świat drapieżnych przestępców, czerpiących zyski z handlu narkotykami, ale również problemy związane z adaptacją ludzi o innej kulturze w zachodnim świecie. Ludzi, których życie naznaczone zarówno biedą jak i rygorystycznymi nakazami religii, boleśnie zderza się z konsumpcyjną ideologią sytych obywateli krajów, które choć teoretycznie chcą im pomóc, to w praktyce nie mają pojęcia jak to zrobić.

Każdy kto ma już w swojej kolekcji kryminały Horsta, nie potrzebuje zachęty, żeby „Nocnego człowieka” przeczytać. Warsztatowo nieskazitelnie prosto złożona zagadka kryminalna, rozwija się przed nami stopniowo i pokazuje, że nie trzeba pisać tysiąca, stron zagmatwanych losów miliona postaci, a jedynie skupić się na tym, żeby logicznie utkana układanka, powoli wprowadzała czytelnika nie tylko w okrutny świat zbrodni, ale również odsłaniała refleksje prowadzących śledztwo. Takiego Horsta niestety brakuje na naszym rynku, gdzie wielu chce pisać, ale tak niewielu wie, jak to robić.

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.