Zaplanowałem sobie odczekać z pisaniem o tej książce do czasu obejrzenia pierwszego odcinka serialu z Pawłem Małaszyńskim, ale już teraz widzę, że książka z serialem ma mniej punktów wspólnych, niż się spodziewałem, stąd niecierpliwość, żeby sprawę opisywania książki Bukowskiego i Dancewicza szybko załatwić.
Wrażenia z lektury mam mieszane i nie ukrywam, że duże fragmenty, zwłaszcza z pierwszych partii książki przepuszczałem mimochodem, nie wdając się w opisy „przygód” Jana Edigeya-Koryckiego, które toczyły się poza Krakowem. Czegoś brakowało w tych opisach, jakoś mnie to nie wciągnęło, bardziej zniecierpliwiło, że miała być intryga kryminalna, a są jakieś egotyczne peregrynacje. W międzyczasie poznajemy historię Jana, którego w serialu zagra Małaszyński, nieszczęśliwą miłość do Konstancji (Magdalena Cielecka), jak się dowiadujemy nawet skonsumowaną, potem odrzucenie, pojedynek, który ponoć dużo zaważył na losach miłosnych pary, ale to ma się wyjaśniać w serialu, wyjazd Jana, a potem powrót do Krakowa, na wieść o śmierci matki. Te dramatyczne przełomy w książce są ledwo zaznaczone, a fakt, że matka została zamordowana determinuje postępowanie bohatera.
Konstancja także zmartwychwstaje na kartach powieści, ale jest tutaj postacią naprawdę bardzo marginalną – jej obecność sprowadza się do opisu miłości, potem wyjazdu i pojawienia się gwałtownego w nowej roli – zapewne w serialu rola Cieleckiej zostanie bardziej wyeksponowana.
Eryk Lubos zagra tym razem nie kochanka, ale patologa, który próbuje wprowadzać nowe standardy w kryminalistyce, przyjaciela Jana, brata Weroniki, do której to postaci odnosi się tytuł książki, związany z najdłuższą nocą roku i żywotami świętych. Skomplikowane to jest jedynie z pozoru, bo seria morderstw, których ofiarą padają kobiety, umocowana jest właśnie w jakimś religijnym szaleństwie, opartym na wymyślonym kodzie fanatyka.
W serialu będzie prawdopodobnie więcej niewyjaśnionych zagadek, ponieważ nasz Jan zostanie zatrudniony w policji, a czytając o jego niezwykłych umiejętnościach, waleczności i sprycie, dostajemy herosa w cylindrze, gotowego ścigać zwyrodnialców i rozkochiwać w sobie nie tylko miejscowe kurtyzany.
Książka ma być wprowadzeniem do serialu, a właściwie podprowadzeniem – napisana została przez aktora i historyka, na zamówienie twórców serialu, na podstawie scenariuszów poszczególnych odcinków. Dostajemy rzecz jasna trochę ciekawostek z życia Krakowa w pierwszych latach XX wieku, dowiadujemy się jak wyglądało zapalanie gazowych latarni na Plantach, ale główną osią zdaje się być tutaj przechodzenie od zmurszałych metod pracy policji, których symbolem jest komisarz Rudolf Jelinek, którego w serialu zagra obdarzony wielkimi bokobrodami Olaf Lubaszenko, do nowoczesnych sposobów wykrywania zbrodniarzy, opartych na najnowszych zdobyczach naukowych.
A co do samej książki, to jest to taki awanturniczy epizod w życiu bohatera, opisany chaotycznie, do szybkiego przeczytania – być może jako wprowadzenie do serialu zdaje egzamin, pozwala widzom na łatwe wejście w historię. I tylko tyle – ciągu dalszego nie będzie.