Podczas sierpniowej wizyty w Zakopanem, nie udało mi się odwiedzić Willi Opolanka, przy ulicy Tetmajera 15, gdzie mieści się muzeum Kornela Makuszyńskiego, za to złożyłem mu niezapowiedzianą wizytę na Pęksowym Brzyzku, gdzie leży obok Witkiewicza ojca, Sabały i innych zasłużonych dla miasta i Tatr. W Zakopanem Makuszyński był wielbiony i fetowany, chociaż ta przyjaźń nie zrodziła się natychmiast – było wręcz odwrotnie, dzięki przewrotnym, zgryźliwym, ale jak najbardziej prawdziwym tekstom pisarza, który zarzucał góralom chciwość a miastu prowincjonalizm, brud i błoto na Krupówkach. Kiedy umarł miejscowi urządzili mu prawdziwie góralski pochówek: „Pochówek mioł barz pikny. Po nasemu my go chowali, po górolsku. Przecie tu śnami zył jako stary honorny gazda. Prowda ze w bidzie, ale za parobka nikomu nie poseł słuzyć, jako drudzy pośli” – tak pisał jeden z uczestników pogrzebu 3 września 1953 roku.
Mariusz Urbanek napisał kolejną biografię – wyspecjalizowany już w tego rodzaju wydawnictwach, wie jak się za to zabrać, gdzie szukać, a przede wszystkim kogo opisać. Makuszyński nie dorobił się jeszcze prawdziwej historii swojego życia, więc pionierska praca Urbanka trafiła na podatny grunt, z miejsca zdobyła czytelników, bo przecież kto nie zna Koziołka Matołka, Szatana z siódmej klasy czy Panny z mokrą głową. Piszę to oczywiście na wyrost, ponieważ dzisiejsze pokolenia nastolatków, znajdują zupełnie inne formy rozrywki, ale nadzieja tli się jeszcze w tym, że dziadkowie lub rodzice, pamiętają o bohaterach swojej młodości i próbują czasem przed snem przeczytać wnukom o przygodach koziołka lub panny z mokrą głową.
Urbanek bazował na wspomnieniach publikowanych przez innych, którzy Makuszyńskiego znali, a także na licznych tekstach pisarza, archiwach i wszystkim tym, co przetrwało wojnę, czego nie można powiedzieć np. o mieszkaniu Kornela w Warszawie, które przepadło niemal całkowicie, za wyjątkiem tego, co udało się wywieźć do Zakopanego.
Książka podaje nam życie bohatera ubarwione anegdotą, uładzone i oszlifowane, ale z miejsca widać, że Makuszyński był postacią nietuzinkową. Kto w młodości nie zabłyśnie, nie ma szans na wielkość – to refleksja z przeczytanych ostatnio biografii Gombrowicza, Rutkiewicz czy Prusa. A Makuszyński brylował od początku, chciał być najlepszy, a ponieważ miał talent do rymowanek, realizował się w pisaniu na zamówienie i nawet zarabiał na wierszykach, kleconych naprędce dla zakochanych kolegów, w celu zdobycia serca wybranki. Zadebiutował w wieku 18 lat, dzięki Kasprowiczowi, którego wielbił, a mając lat dwadzieścia pisywał już regularnie recenzje teatralne w ’Słowie Polskim”.
W 1932 roku narodził się Koziołek Matołek, który zachwycił najmłodszych czytelników ale zniesmaczył krytyków. Popularność koziołka była tak wielka, że przyspieszono kolejny tom komiksu, który początkowo miał się ukazać za rok, ale już na Wielkanoc wszyscy z wypiekami śledzili przygody komiksowe kozła z Pacanowa.
Zarzucano często pisarzowi antysemityzm, wyciągano anegdoty, felietony i teksty, gdzie wytykał Żydom ich przywary, kpił z nich i demaskował. Był endekiem, co nie przeszkadzało mu przyjaźnić się ze Słonimskim czy Tuwimem. Przedwojenna świadomość, nie skażona jeszcze obozami koncentracyjnymi, nadawała często poglądom taki rys antysemityzmu, który dziś budzi odrazę ale wtedy należał jakoś do zwyczaju, do codzienności. W tym sensie antysemityzm Makuszyńskiego to mit, bo przecież był dobrym człowiekiem, a jego poglądy nie odbiegały wyraźnie od tego, co myślała o Żydach inteligencja przedwojenna, z Marią Dąbrowską na czele.
Miał dwie żony, nic nie wiemy o kochankach. Miał „lekkie pióro” i przez to nie był poważany jako prawdziwy pisarz przez krytyków, za to uwielbiany przez dzieci. W stalinizmie nie pasował do ustroju, więc wykreślono go z lektur i nie wydawano. Biedował.
Można się zastanowić jak wyglądałoby nasze życie literackie po wojnie gdyby nie ustrój? Kim byłby wówczas Makuszyński, co by jeszcze napisał, jaką kultową postać by nam podarował? A kim byłby Gombrowicz, gdyby wrócił do kraju? A Lechoń, Miłosz, o czym pisałby Herling-Grudziński? Zniszczenie Makuszyńskiego w świadomości czytelników się nie powiodło, nadal wydawany jest Koziołek Matołek i powstały filmy na podstawie jego książek. Lechoń po śmierci pisarza pisał, że więcej był wykpiwany niż czczony, ale zwracając się do przyjaciela podsumował: „Możesz, drogi Kornelu, iść śmiało na Sąd Ostateczny”.
Dziękuję Wydawnictwu Czarne za udostępnienie książki.