Horst i zaginione kobiety.

„Felicja zaginęła” to kolejny tom Horsta, w którym dobrze już nam znany komisarz William Wisting musi zmierzyć się z zagadką kryminalną. Opisywałem już tutaj tak dużo przygód komisarza, że tym razem skupię się głównie na niuansach, które przychodziły mi do głowy podczas czytania, chronologicznie  drugiego tomu cyklu, wydanego u nas jako ósmy.

Zaginione kobiety odnajdują się zazwyczaj  po jednym lub dwóch dniach, najczęściej u nowego kochanka lub u bliskiej przyjaciółki. Te, których tam nie znaleziono, postanawiały się zabić, a decyzje o tym podejmowały na długo przed zniknięciem.  Zaginięcia kobiet nie robią na policji większego wrażenia – zazwyczaj w ich poszukiwania wkłada się tyle samo pracy, co w tropienie ukradzionych rowerów.

horst

Nils Hammer jest śledczym, który bezpośredniością próbuje artykułować swój szowinizm, w czym pomaga mu wkładanie do ust snusu, dosyć obrzydliwego zwyczaju, spotykanego właściwie jedynie u Norwegów, powodującego śmierdzący oddech i gnicie zębów oraz dziąseł. Ten właśnie Nils zawiadamia komisarza, tropiącego tajemnicze kręgi na polu golfowym, o znalezieniu zwłok, które ktoś ukrył w metalowej szafce ubraniowej bhp i przed laty zakopał głęboko. Jednocześnie ginie młoda kobieta, która okazuje się córką tej wykopanej.

Wisting i cała policja norweska, mają przed sobą kilkoro ewentualnych sprawców –  ta społeczność jest mikroskopijna, a wśród nich ukrywa się zabójca, zapewne obu kobiet. Wystarczy wsadzić wszystkich do paki i zastosować metody znane z serialu „Pitbull”, ale w tym konserwatywnym społeczeństwie nic nie jest tak łatwe, jak w naszym pszenno-buraczanym rewirze. Dlatego Wisting łazi od jednego podejrzanego do drugiego i próbuje coś wskórać, ale większość z przesłuchiwanych kłamie, kręci albo się boi. Syzyfowa praca, choć komisarz myśli błyskotliwie, domyśla się wielu rzeczy, powiedziałbym, że on myśli szybciej niż my rozumiemy, o co w tym wszystkim chodzi, ponieważ na koniec akcja nam się zagęszcza.

Przy okazji Horst stosuje trochę metod świętej pamięci Henninga Mankella, który serwując nam przygody Kurta Wallandera, śledczego z szwedzkiego Ystad, niejako przy okazji dawał nam szczegóły z osobistego życia bohatera, czyniąc z kryminału, a właściwie z całego cyklu, sagę rodzinną, być może nie na miarę powieści Anne B. Ragde, opisującą błyskotliwie rodzinę Neshov, ale zawsze uczłowieczając komisarza i jego otoczenie. Komisarz jak w tomie pierwszym, prezentuje nam swoją ekscytację, kiedy dowiaduje się, że ma przed sobą morderczą zagadkę do rozwiązania – taki perwersyjny skurcz w brzuchu, dzięki któremu lubi swoją robotę.

Do tego Norwegowie piją ohydną kawę z automatu, jakby nie mogli sobie robić porządnej sami, narzekają na zimno w pomieszczeniach, choć mamy czerwiec, a kłopoty z temperaturą są motywem przewodnim książki. Kolejne zapożyczenie od Mankella to rozładowujący się telefon komórkowy, dzięki czemu zazwyczaj morderca ma okazję lekko przeczołgać policjanta – tutaj udaje się uratować skórę dzielnego Wistinga, dzięki jakiemuś dziwnemu zbiegowi okoliczności – jak zwykle finały nie są mocną stroną Skandynawów.

Na koniec Horst raczy nas przysłowiami, typu: „jaka matka taka córka” lub „wina ojca przechodzi na syna” – przypominając sobie te cytaty zakończyłby śledztwo po stu stronach. Na szczęście czytamy porządną powieść kryminalną z wątkami obyczajowymi, a martwa już w naszej świadomości żona Wistinga, planować może swoją afrykańską przygodę.

Czytanie Horsta to fizyczna przyjemność nie tylko ze względu na duże litery, krótkie rozdziały i sympatia, którą czujemy do bohatera. To literatura wakacyjna, łatwa i przyjemna, pomimo zbrodni i okrucieństwa czającego się wśród bogatych Norwegów. A kobiety nadal giną, gwałcone i zakopywane po lasach – jak podaje autor w 2005 roku w Norwegii było 1171 osób zaginionych, a skrupulatny wydawca uściśla, że w 2017, który się jeszcze przecież nie zakończył, było ich już 1327.

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.