Władysław Tatarkiewicz

„O szczęściu”, Warszawa 1985, PWN, ósme wydanie, w nakładzie 50 tys. egz., cena wytłoczona złotą czcionką na bordowej okładce: 500.-;
Motto: „Wystarczy może, jeśli opracowanie naszego przedmiotu osiągnie ten stopień jasności, na jaki przedmiot ten pozwala; nie we wszystkich bowiem wywodach trzeba szukać tego samego stopnia ścisłości.” Arystoteles, Etyka nikomachejska, I,1.Całkiem niedawno widziałem kolejne wydanie tej książki, która z racji podejmowanego tematu, będzie zawsze cieszyła się niezwykła popularnością. Ale czy jest to popularność uzasadniona – czytać o szczęściu to przecież zupełnie coś innego niż szczęście przeżywać; gotowych recept jest bez liku, a przecież tak rzadko ludzie twierdzą, że są szczęśliwi. Co jest właściwie szczęściem, jakie są rodzaje szczęścia, co zrobić, żeby być szczęśliwym. Chwila w której nagle zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy szczęśliwi nie przychodzi często – właściwie to kilka razy w życiu zdarzyło mi się poczuć ten stan głębokiej świadomości, że właściwie w tym momencie niczego więcej mi nie potrzeba. Taka podróż wieczornym autobusem z Morskiego Oka do Zakopanego, na tylnym siedzeniu z MJ, kiedy to powiedziałem sobie chwilo trwaj, utkwiła mi szczególnie w pamięci – ale co było tego przyczyną? Chyba jakiś nieziemski spokój, lekkie ukojenie zmęczeniem po całodziennej wędrówce, dobry dzień, góry jesienne, cisza. Ktoś niedawno mnie zapytał o co właściwie mi w chodzi w życiu i powiedziałem, jakoś bez zastanowienia, żeby mieć święty spokój. I nie chodzi tutaj o to, żeby nic się nie działo, ale raczej o spokój psychiczny, który zapewnia przekonanie, że nic nie muszę robić, o nic się martwić, niczym przejmować.
Książka ma twardą, płócienną okładkę, lekko uszkodzoną – mały, oddarty fragment, który można przykleić. W środku znalazłem pożółkły kawałek dowodu sprzedaży nr 8189, na sumę 80 lub 800. Dobrze się trzyma, choć jest lekko przykurzona.
Nie czytana. Czasem przeglądana. Jesteśmy mądrzejsi niż wszyscy filozofowie. Tylko dlaczego często nieszczęśliwi. Przesadzamy z naszymi problemami choć szczęście jest tak blisko, wystarczy do niego trochę dorosnąć.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Władysław Tatarkiewicz

  1. Matylda pisze:

    Często szczęśliwi. Tylko najczęściej o tym właśnie nie wiemy. Moja ma szare okładki.

  2. pepegi pisze:

    mmmaahhh! ten powrót – po paru dniach w Tatrach – krętą drogą z Morskiego do Zakopanego kojarzę bardzo. Błogość absolutna po Szpiglasowym, Zawracie, Krzyżnem czy Kościelcu. i potem na dole takie uczucie, jakby sie przybyło z innego świata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.