„Życie Majakowskiego” Czytelnik 1984, nakład 20 tys. egz., wydanie II, poprawione, na obwolucie rysunek twarzy Majakowskiego, na okładce jego zdjęcie mocno bordowe; cena 350 zł. Książka ma ponad 700 stron i dużo zdjęć. Kolejna pozycja kupiona w dobrych czasach polowań na książki. Prawdopodobnie nie skończyłem czytać, czego do dzisiaj żałuję, bo jest to książka na mojej liście powrotów, zajmująca wysoką pozycję. Chyba brakło mi czasu i cierpliwości.
Majakowski kojarzy mi się z lekcjami rosyjskiego w ogólniaku, gdzie musieliśmy uczyć się na pamięć jego wierszy. Nasza pani od rosyjskiego była młodą, ale niezbyt atrakcyjną kobietą, która siadała za biurkiem szeroko rozstawiając nogi, a ponieważ nosiła dosyć krótkie spódniczki, rywalizowaliśmy z chłopakami o miejsca, z których roztaczały się zadziwiające widoki. Łatwo ją było rozśmieszyć, ale i łatwo sprowokować do pewnych złośliwości, tak że pod koniec trzeciej klasy, miałem chyba z siedem dwój i mój niepokój potęgowało liczenie sobie średniej. Pamiętam lekcję, kiedy czytając poniedziałkowy sport w czerwcowym słońcu, zostałem wywołany do odpowiedzi, co nie powinno było się zdarzyć, gdyż ilość moich ocen znacznie przekraczała średnią. Wywołałem salwy śmiechu, tłumacząc zupełnie bez sensu jakiś tytuł wiersza Majakowskiego i posadzony z kolejną dwóją zrozumiałem, że może być źle.
Tragiczny los poety uwikłanego w system i głupią miłość prosi się o dobry film, niekoniecznie amerykański. Woroszylski nie do końca mógł napisać wszystko, bo i czasy jeszcze odpowiednie nie nastały, ale dzisiaj przecież ukazało się z pewnością kilka prawdziwych biografii poety – niestety nie u nas.
Zastrzelił się 14 kwietnia 1930 roku, kwadrans po 10 rano.
Jak to się mówi, historia sknocona.
Strzaskała się łódka miłosna o byt.
I z życiem na zawsze już kwita. Więc co nam
Po czczych wspominkach bólów i krzywd?
Tym, co zostają – życzę szczęścia.
Siedem dwój…hmmmm…
Zawsze wiedziałam, że siódemka przynosi szczęście:-)
A Ty nie?
dostalem prezent w postaci 2ch nieznanych poematow w.w.
i to jest cos
Wpadła mi w ręce Szafa Olgi Tokarczuk. Nie mogę wyjść z podziwu. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak.