Andrzej Strug

„Zakopanoptikon, czyli kronika 49 dni deszczowych w Zakopanem”, z zieloną opaską „Dwudziesty tom serii tatrzańskiej na 35 lecie Wydawnictwa Literackiego, obwoluta z podhalańskim detalem architektonicznym, cena 1200zł, wydanie z roku 1989, 20 tys. nakładu. Mam 10 tomów serii, kupowałem regularnie w starych, dobrych czasach, także starsze egzemplarze w antykwariatach. Strug nazywał się właściwie Gałecki i chyba najsłynniejszą jego książką były „Dzieje jednego pocisku”, na podstawie której Agnieszka Holland nakręciła genialny film „Gorączka”, z wczesnym B. Lindą jako nie znającym strachu terrorystą.
Kompletnie nie pamiętam gdzie nabyłem egzemplarz książki. Jest w bardzo dobrym stanie, choć wydana na lichym papierze. To powieść satyryczna, opisująca modny wówczas, czyli w latach 1912-13, kult Zakopanego, jako miejsca młodopolskiego i demonicznego. Zresztą do dzisiaj budzi u niektórych (mnie trochę przeszło) metafizyczny dreszcz – wyprawa w Tatry i klimat Krupówek kojarzą mi się z czymś niezwykłym, choć staram się nie dostrzegać tego stylu ceperskiej bufonady, która była przecież zawsze, ale się to ogólnie olewało. Pamiętam jeden samotny wypad jesienny, kiedy to wieczorem poszedłem na herbatę z cytryną do restauracji obok Morskiego Oka na Krupówkach. Czytałem tam długo, pachnące farbą Życie Literackie, strasznie reżimowe pismo Putramenta,(oczywiście że Machejka, mój błąd), ale Naczelny pisał jedynie niesamowicie prosowieckie felietony na pierwszej stronie, a dalej było tam mnóstwo smaczków, za którymi tęsknię do dzisiaj. Pismo o formacie już niespotykanym – czy pamiętacie te płachty Polityki? Zawsze będąc w Zakopanem, wpadałem w histeryczny nastrój uzależnienia od sztuki – to było jak narkotyk.
Książkę Struga nie doczytałem do końca, kiedyś dawno zabrakło mi cierpliwości. Na pewno ma w sobie dużo z atmosfery tamtego Zakopanego, podobno nawiązuje też do Nietoty Micińskiego. Książka wydana zaraz po napisaniu, nie przystaje trochę do wizerunku Struga jako pisarza patriotycznego, gdyż jest wyjątkowo satyryczna. Autor był też Wielkim Mistrzem Loży Masońskiej, cokolwiek to dzisiaj dla kogokolwiek znaczy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na Andrzej Strug

  1. caperucita pisze:

    Przepraszam, ze się wtrącę, ale szefem „Życia Literackiego” nie był Putrament tylko Machejek – grafoman pierwszej wody. Putrament był naczelnym „Literatury” gdzie – o dziwo – drukował, znakomite niekiedy, zapiski Jerzego Andrzejewskiego, już stojącego w ostrej opozycji. Niby nie tak dawno.

  2. mojeksiazki pisze:

    rzeczywiście, pomyliłem – mam kilka roczników Literatury i też uwielbiałem czytać felietony Putramenta, do którego czułem jakąś słabość za Bołdyna, który jakoś mi się podobał.
    Pozwolisz że zlikwiduję mój błąd i podziękuję za sprostowanie – lata lecą…

  3. Anonim pisze:

    Gorączka Holland w tym tygodniu w TV

  4. Albertyna pisze:

    mam trochę znajomych artystów zakopiańskich, całkiem fajne potwory…na Harendzie plenery asp też przyjemne

  5. margotta pisze:

    Ostatnio w niepozonym krakowskim antykwariacie znalazłam dwie najbardziej poszukiwae książki- Buckhardta i Delumeau. Oto mój mały sukces:)

  6. Dariusz Stanek pisze:

    Nikt, kto niedoczytał do końca tej powieści, nie ma prawa jej komentować. Jasna cholera mnie bierze jak czytam komentarze tego typu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.