Trójka z pewnością ma swoją legendę. Ta cienka książeczka próbuje ją uchwycić, zebrać fakty, pokazać fenomen. A ja pisząc o Trójce musiałbym opisać własną historię obecności tej rozgłośni w swoim życiu, ale przecież nie o to tutaj chodzi.
Autor postanowił wysłać mi swoją książkę nie wiedząc jak bardzo jestem związany z tą częstotliwością, choć bardziej powinienem napisać, jak bardzo byłem. Można napisać, że mamy tyle samo lat, choć poznaliśmy się pewnie w okolicach roku 1977. I ten czas bez Marka Niedźwieckiego serwował to co najlepszego udało się przemycić i nie mówię tutaj jedynie o muzyce rockowej, choć głównie dla niej jej słuchaliśmy. Bo przecież nie zapomnę jak po raz pierwszy usłyszałem tam w audycji Marka Gaszyńskiego Sex Pistols i jak w każdy niedzielny poranek śmiałem się ze skeczy w ITR-ze. A potem Trójka muzycznie zaczęła tracić swoją różnorodność, co wielu jej zarzucało i odwróciło się od niej na zawsze, właśnie przez tę jednorodną nudę wprowadzoną przez Niedźwieckiego. Oczywiście jestem stronniczy, ale nie potrafię zapomnieć lat 80-tych, kiedy najlepsza muzyka była jednak w Rozgłośni Harcerskiej, a Trójka kręciła się wokół Listy Przebojów. Teraz jest lepiej, znacznie lepiej.
Ale dosyć – o Trójce mógłbym wspominać godzinami a miałem o książce. Szybko się czyta i autor bardzo dobrze sięgnął po wszystkie dostępne smakołyki, choć urodzony w 1986 roku nie mógł zaznać tej magii z lat wcześniejszych ale mógł to opisać w faktach. Czytanie „MojejTrójki” to powrót do przeszłości, której nie odtworzy nawet Powtórka z rozrywki. To jak magdalenka, podsuwająca smak tamtych dni – wystarczy przeczytać „60 minut na godzinę” i od razu słyszę Jacka Federowicza w kilku wcieleniach, z najsłynniejszym Kolegą Kierownikiem na czele.
Autor wrzucił nam spektakularne dowcipy Aliny Dragan i opowieści Marka Wałkuskiego o napadach na bank – można je odnaleźć rozrzucone po całej książce i choć z początku mnie to śmieszyło, to później raczej zasmuciło – może chciałbym dostać książkę, która odsłoni mi ten fenomen inaczej? Ale wiem, że to niemożliwe, bo musiałbym sam napisać taką „Moją Trójkę”, jak wiele, wiele osób, które się na niej wychowały.
A nie wiem czy pamiętacie, że kiedyś słuchało się też Lata z radiem, bo dobrze tam grali i wróciło to do mnie dziś, słuchając audiobooka Niezwyciężony Lema, w nowej produkcji Audioteki.pl. W Lecie była zawsze powieść w odcinkach i Niezwyciężony zrobił wówczas na mnie kolosalne wrażenie. A dziś prawie słuchowisko z Krystyną Czubówną i odgłosami, które w stereo potrafią wystraszyć efektami, spokojnie biegnącego słuchacza – aktorzy trochę za bardzo teatralnie traktują swoje role, ale to wciąga, tak samo jak 35 lat temu.