„… Na kwadratowym dziedzińcu padało, kwadratowe niebo wyglądało jak grymas robota lub boga stworzonego na nasze podobieństwo, na trawniku parku ukośne krople deszczu ześlizgiwały się w dół, ale równie dobrze mogły ześlizgiwać się w górę, następnie ukośne (krople) przeistaczaly sie w koliste (krople), które połykane były przez ziemię, podtrzymującą trawnik, trawnik i ziemia zdawały się rozmawiać, nie, nie rozmawiać, kłócić się i ich niezrozumiałe słowa były niczym skrystalizowane pajeczyny, szybkie skrystalizowane wymioty, ledwo słyszalny trzask, jakby Norton owego popołudnia zamiast herbaty wypiła napar z pejotlu”. 2666 Bolano
Zwracamy uwagę na użycie znaków interpunkcyjnych, albo ich brak oraz niemozliwość wyobrażenia sobie tej sytuacji – ale zalezy to chyba od tego, w jakim punkcie akurat jesteśmy; albo kim lub czym akurat jesteśmy.