Mika Waltari

„Egipcjanin Sinuhe”, Czytelnik 1978; wydanie IV, w nakładzie 60 tys. egz.;
żółta okładka z rysunkiem Anubisa, boga zmarłych, z głową szakala, strzegącego mumii przed złymi mocami. W czasie mumifikacji kapłan ubrany był w jego maskę.
Gruba książka o cudownych żółtych ze starości kartkach pachnących kurzem.
Nie potrafię powiedzieć ile razy ją czytałem, ile razy wracałem – fascynacja Egiptem przyszła już po przeczytaniu książki, a ten pierwszy raz był jeszcze w liceum.
Egzemplarz kupiony zupełnie niedawno, kiedy to likwidowano bliską mi bibliotekę; za marne grosze zrealizowałem marzenie, dotąd odkładane na lepsze czasy, bo nowe wydania z racji grubości książki, są dosyć drogie.
Książka biblioteczna ma swoisty charakter, czuje się te setki rąk, które ją dotykały, komuś coś się wylało, ktoś miał brudne ręce. Lubię nowe, pachnące książki, ładne wydania, niezwykłe okładki – często książka fascynuje przez swój wygląd i chcę ją mieć bo ładnie wygląda. W tym przypadku historia życia egzemplarza nadała jej urok, jakieś wspomnienia dawnych czasów gdy czytało się inaczej, poświęcając temu większość wolnego czasu.
Wiem, że to literatura popularna, ale to takie książki powinno się czytać dla rozbudzenia radości sięgania po książkę w ogóle. Jak masz 14 lat i jeszcze tego nie czytałeś, to najwyższa pora.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na Mika Waltari

  1. martini02 pisze:

    tak jest!:)

  2. powerade pisze:

    u mnie fascynacja Egiptem pojawiła się przed przeczytaniem książki… a moze raczej książka została przeczytana z pwodou fascynacji Egiptem. Coś jest w tym Sinuhe takiego, że po przeczytaniu jego historii dość ciężko jest o tym nie myśleć, nie uwazasz?

  3. perfect pisze:

    ja mam 23 i czytałam dwa razy, teraz czekam na wolną chwilę by znowu do niej powrócić

  4. Bruixa pisze:

    Mam sentyment do tej książki. Pierwszy raz czytałam ją w wieku lat 13, ponownie już po studiach. Literatura popularna, owszem, ale poza fabułą jest w niej coś więcej – jakiś nostalgiczny nastrój, fatalizm, schyłkowość.

  5. Anna pisze:

    Mimo tych siedmiuset stron, bo tyle miało wydanie, które czytałam, żałowałam, że książka już się skończyła. Na szczęście moja fascynacja Egiptem pozostała i to dzięki tej książce.
    Obejrzałam też sfilmowaną powieść, ale oczywiście nie umywa się ona do książki.
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.