Melchior Wańkowicz

„Karafka La Fontainea” tom II z cyklu Dzieła Wybrane; Wydawnictwo Literackie 1984; nakład 60 tys. egz.Cena 470 zł., twarda oprawa z charakterystyczną dla całej serii obwolutą.
Wańkowicz chyba należy do tych pisarzy, których książki gdzieś się zagubiły z biegiem czasu i teraz mało kto go czyta. Przyznaje, że i ja nie wracam do jedynej chyba jego ksiązki, oprócz „Ziela na kraterze„, którą przeczytałem za młodu, z racji opisywanych tam przygód erotycznych młodego Melchiora, więc nie wracam do Karafki, którą za czasów studenckich czytałem z zainteresowaniem, bo naprawdę warto. Zresztą egzemplarz, który posiadam, został kupiony w antykwariacie zaraz po lekturze książki wypożyczonej z biblioteki. Więc książka jest na półce i nikt jej nie chce czytać. Myślę czasem o takich pisarzach jak Dygat, Broszkiewicz czy Sandauer, którzy gdzieś zniknęli z świadomości współczesnych – a może kiedyś były inne czasy.
Gruby tom, do którego zawsze chciałem dokupić część pierwszą i nawet ostatnio widziałem go w antykwariacie, ale zadziałał obecny ostanio w umyśle pogląd, że po co tracić forsę na coś, czego i tak nie będzie mi się chciało przeczytać, lepiej kupić jakąś nowość.
Wańkowicz posiada wyrazisty talent narracyjny, czyta się go łatwo i zawsze porównywałem go do Montaignea, a Karafkę do „Prób”.
Ogromna erudycja i łatwość pisania – ale to dzisiaj trochę mało. Mnóstwo wątków, refleksji i charakterystyk rzeczywistości – to jakiś opis problemów, które go nurtowały pod koniec zycia. Zresztą pierwsze wydanie ksiązki ukazało sie już po śmierci pisarza, przynajmniej II tom.
Zlikwidujmy internet i telewizję, gry komputerowe i jeszcze kino – co nam zostanie? Poczytać. Wańkowicz by sie w tym odnalazł.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.