Lektura doprawdy smutna. Dostajemy surowe informacje na trzy zasadnicze tematy: finanse, erotyka, zdrowie. Zapewne byśmy pogrzebali mocniej w erotyce, zapewne większość rzuciła się na Kronosa, żeby wyczytać więcej intymnych zwierzeń, pomlaskać nad „upadkiem” Wielkiego Pisarza, ale Gombrowicz daje jedynie krótkie wzmianki o swoich podbojach, o chłopcach, służących, kurwach, żołnierzach itd. Z Kronosa wyłaniają się „bebechy” życia, to wszystko co stanowi jego sedno, ale nie warte jest takiego skupiania się, to co każdy z nas zapisuje w swoich codziennych kalendarzykach: „Kupiłem kurtkę, spodnie, koszule, pulower, lampę, pudełko… Troszkę się zaziębiłem.” „ Wysypka nie ustępuje, robię analizę kału, ale z powodu ślepej kiszki nie biorę na przeczyszczenie …” itd.
Oczywiście wokół codzienności dostajemy też to wszystko co uczyniło z Gombrowicza pisarza ważnego, jakby od niechcenia, bo przecież nie był to płodny autor, pisał przy okazji, nękany kłopotami finansowymi, dopiero pod koniec życia lekko odetchnął, choć do ostatnich dni podliczał swoje zasoby dolarowe, niepewny jutra.
Czy warto było to wydawać? Lepsze pytanie brzmi: czy warto było nadmuchiwać ten balon i krzyczeć o sensacji. Marketingowo powinniśmy być przygotowani na to, że będą nas zwodzić, oszukiwać i za wszelka cenę zachęcać, ale z drugiej strony, dla osób „siedzących” w literaturze, nazwisko Gombrowicz należy do kanonu pisarzy, których się chce kupować, niezależnie od tego co wydawca z tym zrobi, żeby snobujące się tłumy, zechciały pochwalić się książką na półce, a jeśli nie ma się półki to choćby na stole w kuchni.
O tym „odarciu” Kronosa z marketingowego celofanu, można przeczytać np. tutaj: http://www.dwutygodnik.com/artykul/4520-produkt-gombrowicz.html. Zresztą wielu sarkastycznie wskazywało, że ta sensacja wydawnicza jest jedynie i wyłącznie sensacją pozorną, a jej fama przerasta rzeczywistość. Niestety wielu dało się nabrać, wielu się jakoś zachłysnęło, wielu wdepnęło w banał, sama Rita Gombrowicz ekscytowała się tym, ale ją można usprawiedliwić bo to jest część jej życia.
Dla mnie to była lektura wstrząsająca, żeby już iść tym tropem sensacyjnym – kolejne lata zbite w krótkie podsumowania miesięcy, pokazują mimo wszystko Gombrowicza od podszewki, jakby dokonywał na sobie krwawej wiwisekcji. Kiedy się kocha, słabości rozczulają, kiedy nienawidzi, odstręczają. Wielbiciele Gombrowicza dostają ten surowy, mięsny obraz człowieka i rozkosznie wdychają aromat kolejnych lat, ten smród życia, który każdy ukrywa na własny użytek. Inni cóż … nie sądzę, żeby sięgnęli po Dziennik, ja sięgnąłem, przypominając sobie zaznaczane ołówkiem gwiazdki przy co efektowniejszych fragmentach, ale zaraz odłożyłem – to jest lektura nie na dzisiejsze czasy, to trzeba było przejść jak grypę, to recepta na „polskość” dla dzisiejszych pseudopatriotów pod sztandarem smoleńskim, przy czym najgorsze jest to, ze oni nigdy po Dziennik nie sięgną, a jeśli zaplączą się w Kronos, nie odkryją w nim nic poza: „Zażywam węgiel na wzdęcia żołądka. Posucha listowa. Wrzody znów na jajach, przygnębienie” …
„Kronos” to znakomita okazja żeby zajrzeć do pokoju, w którym tworzy geniusz, świadomy swojej genialności, ale jednocześnie geniusz zmagający się z przyziemnymi problemami i nałogami. Nie da się ukryć, że Gombrowicz oprócz nikotyny uzależniony był od przygód seksualnych, ale pomimo eksponowania swoich ludzkich przecież tak bardzo słabości, z podniesionym czołem tworzył wspaniałą literaturę na przekór tym wszystkim, którzy w ojczyźnie opluwali go i obrzucali obelgami.
Świadom swojej genialności liczył na Nobla. Nie dostał go, bo za wcześnie umarł, albo za mało napisał, albo po prostu nie trafił na odpowiednią koniunkturę.
http://tymekwietymeknie.blogspot.com/2013/06/nie-kupiem-tej-ksiazki-dlatego-zeby.html
nie rozumiem po co ta wstawka o „pseudopatriotach pod sztandarem smoleńskim”, co ma piernik do wiatraka, Rozumiem ze dla Autora bloga prezydent Kaczyński zginął tak jak to opisało w raporcie KGB i super. Gpmbrowicz był pisarzem-wrogiem numer jeden dla polskich partyjniaków PZPR z PRL, których dzieci i wnuki i oni sami mają się dzisiaj dobrze i często decydują nadal o kształcie polskiej kultury, kto jest cacy a kogo ma nie być w obiegu. Sam WG był niejednokrotnie inwigilowany przez bezpiekę, przez różne żony zaprzyjaźnionych pisarzy z Polski, pracujących dla systemu komunistycznego – czy jest o tym w Kronosie? Gombrowicz został przyjęty przez PO za sztandarowego pisarza, autorytet moralny i wzór walki z „ciemną polskością”. Do czego zaprowadziła Polskę PO widzimy. Krachu finansowego i kulturalnego. Artyści i ludzie kultury to w dzisiejszej RP ludzie biedni i bez wpływu na bieg wydarzeń. Niepotrzebnie pisać o Smoleńsku przy okazji Kronosu, gdyż tego typu refleksje się nasuwają, niepotrzebnie. Pozdr.
Ten „krach finansowy i kulturalny” prawie mnie przeraził, a jak jeszcze wmiesza się w to KGB to będzie jatka. Na szczęście juz wkrótce nowa ekipa rozwiąże wszystkie nasze problemy i benzyna pewnie potanieje.
Tylko na milość boską, nie wsiadajcie do samolotów, pod żadnym pozorem nie wsiadajcie, zwlaszcza do tych radzieckich.
Zgadzam sie z ,,przypadkowym czytelnikiem,,! blog zapowiadał sie ciekawie