Klaus Wagenbach

„Franz Kafka” Wydawnictwo Nisza 2006 kosztowało 36 zł. Zapłaciłem za turkusową okładkę na której charakterystyczny napis literami z atramentu czarnego, w stylu słynnych rysunków Kafki. Jaki był pomysł na ta książkę to ja nie wiem, bo średnio fanatyczny miłośnik mógł to napisać bez większego wysiłku, więc może po prostu trzeba było podrzucić kolejną książkę dla wygłodzonych fanów. Czytałem gdzieś, że to biografia od dawna oczekiwana i już widzę, że to zwykły chwyt poniżej pasa wydawców, którym już nikt nie wierzy. Jaki trzeba mieć pomysł na Kafkę, w jaką atmosferę wejść żeby cokolwiek uchwycić? Powielić listę faktów potrafi średnio sprawny rzemieślnik, więc jeśli miała to być kolejna pozycja dla nowicjuszy to po co ja to kupowałem. Dzisiejszy odbiorca Kafki jeśli ma 20 lat, to już interpretuje zupełnie odmiennie to dzieło, zanurzony w świecie który przekręcił się o 180 stopni, tylko nie wiadomo w którą stronę. Znane fakty, pospolite zdjęcia, widokówki starej Pragi i ten turkusowy kolor w czarno-białej rzeczywistości świata Procesu. Bo Kafka jest na pewno czarny jak obcisły garnitur, który nosił, jak noce kiedy pisał, jak cisza, która przewraca każdego, kto chciałby prześlizgnąć się obok. Uroda tej książki nie musi być dysonansem, ale jeśli jej treść jest banalna to właśnie nałożenie się tych cech powoduje, że przestajemy ufać autorowi. I najgorsze co może spotkać czytelnika, czyli ostatnie 30 stron książki, gdzie niczym laurka opinie wielkich tego świata o Kafce, sprowadzające cały ten tomik do jakiejś czytanki dla przypadkowych gości. Więc po co panowie, po co nam to wrzuciliście do ogródka, po co w to upalne lato sprawiacie zawód nielicznym fanatykom?
Kupowanie książek to przyjemność z którą mało co można porównać – samo czytanie często rozczarowuje, denerwuje i potrafimy jak Żeromski odrzucić daleko w zboże Dostojewskiego. Kupowanie Kafki, kupowanie o Kafce, kupowanie obietnicy Kafki może zrekompensować to, co stanie się później, czego wszystkim serdecznie życze.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Klaus Wagenbach

  1. fefone pisze:

    W piątkowej Kulturze, dodatku do Dziennkia, recenzja Wagenbacha, z tzw. nakolannych. Ja wzięłam tę książkę do ręki w księgarni i po przeczytaniu obydwu recenzji – Twojej i tego kogoś, nie pamiętam nazwiska, przyznaję Ci rację w 100 procentach. Pozdrawiam czule.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.