Fiodor Dostojewski

„Idiota” z podtytułem Powieść w czterech częściach; tom VII dzieł zebranych, wydana przez Puls w 1992 roku; to były takie czasy, że kupowało się Dostojewskiego namiętnie, gdyż wcześniej dosyć trudno było go dostać, chyba że w bibliotece, pamiętam strasznie zaczytane tomy Biesów czy Idioty właśnie, choć np. nigdy nie przeczytałem Zbrodni i kary, gdyż wydaje mi się książką słabą, a problem przerysowany; za to mam rosyjskie wydanie tej książki;
Na drugiej stronie dedykacja: „M. Iza. 19.01.93” napisana chińskim, ciemnogranatowym atramentem.
Na stronie 241 zakładka z reprodukcją Modiglianiego, na której Seated Nude.
Do tej strony doczytałem ostatnim razem.
Uwielbiam początek tej książki, kiedy jeszcze książe Myszkin nie jest tak denerwujący…
Z Dostojewskim to jest dziwna historia – trzeba go czytać wcześnie i albo się tą literaturę akceptuje, albo nie znosi. Dla mnie jest genialny, warsztatowo i fabularnie, natomiast Żeromski go nie znosił.
Trudno jest dziś znaleźć tyle jesiennych wieczorów, żęby spokojnie zagłębić się w ten mroczny klimat, ale zaręczam, że warto.
Wychodzi się po lekturze „Idioty” w inny świat, ani lepszy ani gorszy;
Mam na półce kilka tomów z tej marmurkowo-brązowej serii, a i do dzisiaj można dostać jeszcze kolejne pozycje w tanich księgarniach.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na Fiodor Dostojewski

  1. oniryczna pisze:

    Myszkin denerwujący? Postać może nie tak „mocna” jak Stawrogin (mój ulubieniec) ale ma w sobie ten czar, współcześnie ciekawie było by spotkać kogoś takiego.

  2. maga pisze:

    „Idiota”- dla mnie spośród Dostojewskiego najbardziej ulubiona książka, chociaż ciągle, pomimo czytania kilka razy, mam wrażenie, że przeczytałam ją o raz za mało (są takie książki, które nie wiadomo ile razy by się czytało- to zawsze jest o jeszcze jeden raz za mało), za każdym razem uczucie, że zmieniam się, zmieniam, co wymaga ode mnie czytania Idioty jeszcze raz. bo za każdym razem mogę zobaczyć co innego.
    a Myszkin chyba nie denerwujący.
    zawsze mam ochotę nie przeczytać zakończnia.
    chociaż od początku dobrze wiadomo, ze inaczej- to się skończyć nie może.

    i faktycznie- Dostojewskiego albo się uwielbia albo się nie znosi.
    ciekawe od czego to zależy…?

  3. martini02 pisze:

    a ja tego idiotę zostawiam sobie na deser i jakoś tak nie chcę skończyć bo będzie mi żal.

  4. Misia od Misiaków pisze:

    Myszkin nie denerwuje mnie jakoś, tak tylko chciałam dodać, na marginesie.

  5. cal, wspominając Joe Alexa pisze:

    hehe…”odrzuc swą weżową skóre diable i odejć pełznac. Siła mych zaklęć rządzi nawet piekłem, ty pierwszy poznasz moc ich…”
    Skała pochłania go…

    to jakos tak było…?:-))
    tyle, lat, tyle lat…! powiedzieć ci kto jest morderca..?;-)

  6. mojeksiazki pisze:

    czytam po raz piąty więc chyba wiem kto zabił…

  7. wszystko-o-jego-corce pisze:

    Dostojewskiego czytam z zamiłowaniem i pasją… Ostatnio zajęłam się kompletowaniem jego książek.

    A brązowa seria – w mojej szkolnej bibliotece jest wlasnie to wydanie:)

  8. fives pisze:

    ja ze „Zbrodni i kary” najbardziej lubię fragment mówiący o tym, jak to z Lizawiety 'krew buchnęła jak z wywróconej szklanki’ ;P, ale i tak preferuję mądrego błazna księcia Lwa Nikołajewicza

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.