Po rozmowach Rafała Księżyka z Robertem Brylewskim pt. „Kryzys w Babilonie”, przyszła kolej na Tomka Lipińskiego, założyciela Brygady Kryzys i Tiltu, żeby opisać, a właściwie opowiedzieć swoją historię, historię legendarnych składów z początków punk rocka w Polsce. Brylewski miał szczęście, że trafił na Księżyka, Lipiński trochę mniej wybierając Bratkowskiego, a może to Bratkowski wybrał Tomka?
Biografia Brylewskiego to monumentalne, obszerne tomisko, gdzie Robert Brylewski przybliża ze szczegółami losy raczkujących, polskich muzyków niezależnych, zbuntowanych młodzieńców, którymi zachłysnęliśmy się w latach pierwszej Solidarności. W przypadku Tomka Lipińskiego, który był o pięć lat starszy od Brylewskiego, zaledwie ślizgamy się po historii, ograniczeni zapewne czasem, a może możliwościami wydawnictwa. Książka „Dziwny, dziwny, dziwny” to rozmowy wspomnianego Bratkowskiego z Tomkiem Lipińskim, napisana z okazji wydania solowej płyty artysty, zbliżającego się do sześćdziesiątki, który wreszcie, po okresie ponad 35 lat, postanowił uporządkować swoją działalność muzyczną i firmować wszystkie projekty własnym imieniem i nazwiskiem.
Brylewski dokładnie opisuje spotkania z Tomkiem, wspomina o tej chemii między muzykami, o tym jak Lipiński opowiadał mu o LSD, jego autorytecie jako starszego kolegi, który zdążył się załapać na dobre czasy hippisów, miał pojęcie o Dylanie czy Lou Reedzie. Relacja Lipińskiego nie jest tak obszerna, Bratkowski nie drąży, nie wydobywa smaczków, raczej, co czasem denerwuje, próbuje wtrącać własne przeżycia, historie, jakby podczepiał się pod losy pokolenia czego nikt mu nie odmawia, jednakże wydaje się, że dziennikarz w tym przypadku powinien trzymać się z boku, a nie eksponować własne przygody.
Książka Bratkowskiego i Lipińskiego to opowieść o niezwykłych czasach, w których dorastałem. Na początku lat 80-tych dotarły do nas pierwsze nagrania punk rockowe i nagle okazało się, że i u nas jest kilka kapel, które usiłują grać zupełnie inną muzykę, od tej dotąd słyszanej w radiu. Pamiętam pierwsze zdjęcie Kryzysu w gazecie Non Stop, pierwsze ich surowe, garażowe brzmienia oraz swoją wyprawę na koncert do Sopotu, gdzie Kryzys miał wystąpić. Zespół stał się kultowy zanim na dobre zaistniał a po dołączeniu do składu Lipińskiego, powstała Brygada Kryzys, kilkakrotnie reaktywowana, której płyty emanują tą niezwykłą, szorstką aurą.
W książce „Dziwny, dziwny, dziwny”, Tomek Lipiński opowiada o rodzicach, swoim znanym ojcu Eryku Lipińskim, o kobietach swojego życia, córkach, a nade wszystko o ludziach, których spotkał i z którymi grał. Chciałoby się posłuchać go dokładniej, pozwolić mu się wygadać, posiedzieć z nim aż otworzy się do końca. A jednak musimy się ślizgać po tym jak by nie patrzeć fascynującym życiu – miałem nieustające wrażenie, że muzyk nie mówi wszystkiego do końca, co jest oczywiście jego prawem, że mógłby trochę bardziej refleksyjnie ocenić swoje życie, sięgnąć do tej mrocznej sfery, o której zresztą obszernie mówi, ale to tylko krótki rozdział. Lipiński od lat zmaga się z depresją, opisuje moment, kiedy po raz pierwszy powiedział o tym publicznie, a jednak ta choroba napiętnowała jego życie w sposób szczególny.
Piosenki Tiltu weszły na zawsze do kanonu ulubionych kawałków dzisiejszych pięćdziesięciolatków, a muzyk ma łatwość pisania chwytliwych przebojów. Pojawiają się w „Psach 2” Pasikowskiego czy w filmie „Słodko gorzki”. Słuchaliśmy ich jeszcze na japońskich walkmanach z kaset i nikt tak nie brzmiał w Polsce jak Tilt. Zastanawiające jest, i sam Tomek się nad tym zastanawia, dlaczego nie potrafił dotąd uporządkować tej swojej muzyki, stworzyć stabilnego składu, okrzepnąć i stać się ikoną, jak podziwiany przez niego Lech Janerka. Może jeszcze wszystko przed nim, bo przecież wystarczy spojrzeć na twarz tego charyzmatycznego człowieka, pobrużdżoną zmarszczkami twarz, przez którą nadal prześwituje młodzieńcza pasja.
Książka jest lekturą obowiązkową dla wszystkich podstarzałych miłośników dobrej muzyki, ponieważ przypomina te szalone czasy narodzin naszych gustów muzycznych, a bez Tomka Lipińskiego, polska scena muzyczna byłaby niczym brytyjski rock bez Rolling Stonesów.
Książkę przeczytałem dzięki księgarni internetowej Tania Książka