Czas Trumana Capote.

Wahałem się czy kupić, ale książkom w twardej oprawie nie odmawiam. Może to z powodu lichości wydawniczej wokół. PIW ma serię Oto człowiek i w tejże mam zamówionego na Allegro Houellebecqa, który zresztą również w księgarni z tanią książką był. Oczywiście nie odmawiam Trumanowi (spróbujcie napisać celownik Capote), choć nie kupiłem (jeszcze), też w twardej oprawie, esejów: Portrety i obserwacje, pewnie znowu ze względu na cenę.


„Jest jeden jedyny TC. Nie było nikogo takiego przede mną i nie będzie po mnie” – lubię takie snobistyczne przechwałki, bo należy tak mówić o sobie zawsze, bo a nuż (nie nóż) uwierzą. Biografia Capote, uczyniona przez Geralda Clarka, to gruby tom, wciągający od pierwszych stron. Zacząłem czytać czekając w samochodzie modląc się w duchu, żeby dano mi jeszcze trochę czasu na skończenie rozdziału i nie przychodzono za wcześnie. Udało się i poznałem historię rodziców Trumana, napisaną błyskotliwie i z humorem.
Arch to znany podrywacz, więc kiedy zobaczył na ulicy piękną Lillie, po prostu za nią poszedł. Sama go zaczepiła i dała się uwieść, choć Arch był od niej starszy (miała 17 lat), nosił grube szkła i rzednące blond włosy. Po szybkim ślubie nastąpiło nieuchronne odkrycie kart – Arch był niebieskim ptakiem bez pieniędzy, fantastą i oszustem, a ich podróż poślubna skończyła się po tygodniu z braku gotówki. A ponieważ Lillie chciała wyrwać się ze swojego zaścianka w wielki świat, związek z Archem okazał się dla niej kompletną pomyłką. Otrzymujemy komiczny opis niezwykłych pomysłów ojca Trumana na zarobienie gotówki, to między innymi walka bokserska pod gołym niebem, zakończona koszmarną ulewą oraz popisy pewnego Wielkiego Paszy, który wypiwszy tajemniczą miksturę, dawał się zamknąć w trumnie i zakopać na parę godzin, ale ostatecznie po serii sukcesów przyszedł ten dzień, gdy odkopany pasza „leżał w trumnie równie nieruchomo, jak faraonowie w swoich sarkofagach”.
I taka to jest ciekawa książka, o nie za długich rozdziałach, przyjemnie się nie dłuży, a nawet więcej, wciąga. Bo w końcu pojawia się sam Truman, jak to jest napisane Truman Streckfus Persons, Truman na cześć przyjaciela Archa a Streckfus na część nowojorskiej rodziny dla której tatuś pracował. Na szczęście dwa ostatnie człony ulegną wkrótce likwidacji i pojawi się to niezwykłe Capote, choć w samym ofiarodawcy nic niezwykłego nie znajdziemy, poza tym, że nie był okrutnym ojczymem.
Grube tomisko niesie ze sobą dużo radosnych chwil i choć cena wytłoczona na twardej okładce woła do nas gromkim: 79,90 (ile obiadów w barze mlecznym lub STP?), to ja zapłaciłem 50 zł mniej. (teraz czekam, aż zaczną przeceniać Dzienniki Iwaszkiewicza, ale nic tego dobrego nie zapowiada).
Po fascynującym filmie z doskonałym Seymourem Hoffmanem w roli głównej, nikt już nie będzie nim bardziej niż ten aktor. A nawet powiedziałbym więcej: Seymour jest lepszym Trumanem niż sam Truman, o czym można się przekonać w dobie You tube.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.