Bronisław Malinowski

„Dziennik w ścisłym znaczeniu tego wyrazu”; 800 stron, fotografie; 70 zł, kupiłem w małym kiosku z gazetami w Galerii, w niedzielę z K.; czytałem w Egipcie, leżąc na leżaku na basenie; trochę przez to białe brzegi kartek zszarzały; książe Nevermore z Witkacowskich „622 upadków Bunga” to po Leonie Chwistku czyli baronie Brummelu, drugi przyjaciel Stasia, którego zawsze podziwiał i z którym nawet pojechał na wyprawę w tropiki, którą Malinowski także opisuje w swoim dzienniku; niezwykły człowiek, któremu się udało, a przecież czytając jego dzienniki widać wszystkie słabości i wady np. niezwykły pociąg do kobiet; nie skończyłem czytać, choć zostało mi niewiele, jakieś 200 stron; w środku kartka z Vorderlanersbach od A.; podziwiałem przekleństwa autora jakże współczesne choć wypowiadane 100 lat temu.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.