„Wielki świat” to Lemaitre klasyczny, spokojnie podążający opowiadacz, szerokotorowy, wielopostaciowy. Pierwsza część przewidzianego na kilka tomów cyklu „Lata chwały”, to czytadło wciągające, a my na szczęście nie jesteśmy Francuzami i nie odbieramy emocjonalnie i patriotycznie, zabiegów autora, żeby pokazać nam to, co Sienkiewicz zrobił z historią naszego rycerstwa.
Lemaitre chce oddać klimat świetności powojennej Francji, ale mnie bardziej stresuje puszczalstwo nastoletniej Helene, jej związek z nauczycielem, a potem obrzydlistwo kolejnych kochanków. Gruby tom w twardej okładce może przytłaczać natłokiem opisywanych przygód rodziny mydlarzy – przeczuwałem ten przeskok w przeszłość literacką autora, który nawiązał do wcześniejszej historii z fałszywymi pomnikami, gdzie rysownik bez twarzy i jego towarzysz naciągnęli państwo na miliony, a potem zwiali z kasą, i właśnie jeden z nich, który przeżył, zmienił tożsamość, założył rodzinę, kupił fabrykę, przyczaił się w Bejrucie, a książka opiera się na losach jego czwórki dzieci, dzięki którym poznajemy burzliwość dziejów narodu, z jeszcze kolonialnym wietnamskim balastem. Dzieci Louisa i Angele to melanż charakterów, bo mamy tu i geja zakochanego w walczącym w dżungli żołnierzu, puszczalską już wspomnianą panienkę, seryjnego zabójcę kobiet, wmanewrowanego w przedziwne małżeństwo z jeszcze gorszą Genevieve, oraz początkującego dziennikarza.
To co w tym wszystkim lubię to powolność narracji, uporządkowany styl, bohaterowie, do których z miejsca się przywiązuję – czytanie systematyczne w rozsądnych porcjach, brak zniechęcenia, zaglądam za kolejny róg i prawie wiem co tam znajdę. Odświeżam sobie Wietnam, czuję ten klimat, deszcz i pokrętność charakterów Sajgończyków.
Ciekawość jest tym, co przyciąga do tomów Lemaitre’a, a obfitość prozy zapewnia nieskończoność losów. Szukam ulubieńca w gromadce dzieciaków małżeństwa oszustów i jeśli nawet skłaniałem się ku zakochanemu w żołnierzu i przeżywającego męki w azjatyckim deszczu, skazanym za wytrwałość Etienne, to na ostatniej prostej skłonny byłem raczej kibicować mordercy kobiet Jeanowi, który nie dość, że czuje dławiącą rękę wymiaru sprawiedliwości, gotową wymierzyć mu zasłużoną karę, to dodatkową spędza życie ze sztywną jak wykrochmalona pościel żoną, wciśniętą mu bezwiednie jak kierowanie mydlarnią. Nad wszystkim czuwa wszystkowiedzący ojciec, który nie takie przygody przeżył w towarzystwie swojego przyjaciela Édouarda Péricourta. Losy dzieci można rozdzielić na niezależne historie i lepiej im w rozdzieleniu, bo kiedy zaczynają się przybliżać, czujemy, że nadchodzi tragedia. A jednak coś czuwa nad gromadką z Bejrutu i kiedy już już zdaje się, że przy udziale rodzonego brata, Jeana czeka tylko stryczek, to sytuacja skręca w kolejny slajd rzeczywistości i wpadamy w łapy dziwacznej sekty papieża z Sajgonu.
„Wielki świat” zostawia czytelnika każąc bezlitośnie czekać na kolejny tom sagi. Jak skończy nieszczęśliwy zabójca kobiet i czy załatwi też tę niesamowitą Genevieve, której rytuały przedsenne i model egzystencji emocjonalnej rozsierdzi nawet wyjątkowo cierpliwego czytelnika. A ja jednak polubiłem tę potworną kreaturę, tak jak uwielbiam Dr Morgan Reznick, klasyczną zimną sukę, której przywary i charakter mają w sobie posmak wysublimowanej skuteczności.
Lemaitre pięknie pokazuje niuanse charakterów i wyczuwam ojcowską czułość, kiedy charakteryzuje np. Etienna jako postać „ płynną”, bujającą w obłokach, idealistę bez ideałów.
Albert Maillard wraz z ukochaną Pauliną zgrabnie przeskoczyli z wcześniejszej sagi, dając początek nowym przygodom. Sami usunęli się w cień, a więc co dalej z czeredką rodzeństwa i które, oprócz pechowego Etienna, zrobi nadzwyczajną karierę i jak złapią wreszcie seryjnego frustrata i czy w końcu odpocznie od zaborczej żony – pytamy autora zawczasu, bo tom już napisany , być może już tłumaczony.
Debiutując w wieku 55 lat, po chwili miał już Goncourtów, a Houellebecq pewnie zgrzyta zębami, czując jak odpada z walki o poczytność.
Okładka książki też zdaje się optymalnie zapowiadać przygody równie wciągające jak projektowanie pomników.