10 czerwca zaczepił ją na ulicy. Była pokojówką w tanim hoteliku. Umówili się na spotkanie ale nie przyszła. Napisał do niej krótki liścik zwracając uwagę na kolor jej włosów – były rudobrązowe. 16 czerwca 1904 roku poprowadził ją na pustkowie noszące nazwę Ringsend, gdzie nie tracąc czasu, rozpięła mu spodnie i zagłębiła w nie dłoń. Jeśli liczyła na zarobek musiała się zawieźć – to on był mistrzem wyłudzania. Zakochał się w niej na całe życie – Nora Barnacle (Pijawka) – jak mawiał jego ojciec: ona nigdy cię nie opuści. Dzień ich pierwszej randki to dzień, w którym toczy się akcja Ulissesa.
W ponurych latach 80-tych jedną z przyjemności było przemierzanie miasta szlakiem wybranych księgarń, żeby upolować nowości ukazujące się chaotycznie i bez jakichkolwiek zapowiedzi. Książka nie była wtedy klasycznym towarem, uzależnionym od popytu i podaży, ale cenną zdobyczą, która niejednokrotnie po zakupie trafiała do antykwariatu, już w innej cenie. „Listy” Joyca chciałem mieć niepomiernie. Dwa tomy w twardej oprawie z obwolutą kosztowały 1400 zł. Dziś z łatwością kupiłem je na allegro, za cenę „miękkiego” kryminału. Te dwa tomy łatwo się zestarzały, okładki już nie takie miękkie, papier pożółkły, obwoluty poszarpane. A jednak książki mają te wszystkie smaczki z poprzedniej epoki, stopkę redakcyjną z informacją, że nakład wyniósł 15 tyś. a druk ukończono w maju 1986r.
Ja te Listy wówczas przeczytałem, zapewne korzystając z biblioteki na ulicy Nowowiejskiej, ponieważ pamiętam niezwykłość związku prostej kobiety (niektórzy sugerowali ze była analfabetką) z genialnym pisarzem. Nora fascynowała Joyca przez całe życie, nie znosił się z nią rozstawać, był fanatycznie zazdrosny a jej nieustająca gadatliwość inspirowała go. Podobno krótko po poznaniu Nory, przyszły pisarz zaczepił na ulicy inna kobietę, ale będąc krótkowidzem nie zauważył, że była w towarzystwie i skończyło się to dla niego siniakami i zwichniętą ręką. Jaki byłby Joyce bez Nory? Jaki byłby Ulisses?
Czekam na przesyłkę z Finnegans Wake.