Biografia Anthonego Bourdaina prowadzi czytelnika na manowce Autor robi wrażenie skrupulatnego i szczegółowo wylicza kolejne destynacje Tonego, a jednak podejrzewam podświadomie, że za tym wszystkim kryje się coś niedopowiedzianego i że biograf nie potrafi dotknąć sedna charakteru swojego bohatera. Bourdain wymyka się wciąż z opisów, kryje pośród kolejnych odsłon jego życia. Coś jest niejasnego w tej opowieści, jakby autor na siłę chciał przedstawić postać wyjątkową, oszronioną jednak jakąś tajemnicą, prowadzącą nas do niezrozumiałej decyzji końcowej. Czy to depresja, czy czarnowłosa Asia skłoniły Tonego do pozostawienia wszystkiego i odejścia.
Opinie o tej biografii, dalekie od doskonałości, nie odstraszyły mojej chęci posiadania, stąd z zadowoleniem rozpocząłem przygodę z tym życiem, pod ubiegłoroczną choinką.
Czytelnik szuka w tej biografii odpowiedzi, dlaczego znany celebryta kulinarny zabił się w przypadkowej miejscowości, w niewygodny i prymitywny sposób i czy winę należy przypisać tej rozwydrzonej Argento, która przez ostatnie miesiące mieszała w głowie Tonego. Tak właśnie, obwinić tę ciemnowłosą kobietę, przypisać jej rolę śmiercionośnego narkotyku. W finale mamy wrażenie, że wyrok już zapadł, tymczasem to właśnie w tych zakamarkach ukrytych w biografii, należy szukać przyczyn decyzji ostatecznej. Całe życie kucharza, poprzetykane jest epizodami, przez które jego czyn stałby się bardziej wytłumaczalny, a jednak nigdy nie wypływają one wyraźnie i tylko skrupulatny czytelnik złoży wszystko do siebie i otrzyma wizję stanu ducha w chwili kiedy wieszał się na pasku od szlafroka.
Życie Bourdaina, tak różnorodne, lekko dzikie i nieuporządkowane, może wzbudzać zazdrość w naiwnym czytelniku, ale nałogi i upodobanie do prostytutek pokazują jak bezradnym i zagubionym stał się człowiekiem – sława przyplątała się niejako przypadkowo i nie zawdzięczał jej szczególnym staraniom, czy umiejętnościom kulinarnym, a jedynie tej chorobliwej osobowości. Anthony był od zawsze poplątanym charakterem, o skrajnych uczuciach, szukającym krawędzi, ale zagubionym w świecie, który tak naprawdę mało go obchodził. Był egoistą i tylko kobiety z którymi był, mogłyby opowiedzieć o nim znacznie więcej, kiedy już zrzucił maski, za którymi uciekał od innych. I ta ostatnia kobieta o niezwykłym charakterze, tak pociągająca, a jednocześnie dzika i niezależna, zachowała się nie przeczuwając nawet, w najczarniejszych wizjach, zachowała się jak tyle kobiet dotąd, jak ostatnia egoistka, walcząca o własne ja, zrobiła niewybaczalny błąd, za który pewnie pokutuje do dzisiaj. Kobiety, te egoistki zamknięte w schemacie, z którego tak naprawdę nie chcą zrezygnować, a jednak brną nieustannie w tę swoją depresję niezależności, po której tracą najcenniejsze skarby, po czym nie potrafią sobie wybaczyć. Skąd my to znamy?
Przez to wrażenie niepełności, „Zagubiony w raju”, jest tylko tytułem, przez który przechodzimy zaciekawieni, ale nie docieramy do sedna charakteru człowieka, którego doskonale ogląda się w telewizji na tle zastawionych stołów.
Kiedy potem oglądam odcinek „Parts unknown” z Rzymu, gdzie w roli głównej bryluje Argento, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ta kobieta niczym czarne fatum, zawisła nad losem celebryty, uświadamiając mu jak bardzo oszukuje nie tylko siebie. Poplątane życie człowieka, który nie do końca wiedział kim chce być w życiu, to momentami fascynująca lektura, ale więcej dowiecie się o charakterze Tonego, oglądając go przy stole z przyjaciółmi.