Severski. Zamęt.

Moja pierwsza papierowa książka Severskiego. Przyszła trochę z zaskoczenia, w czarnym pudełku ze ścinkami z niszczarki i szpiegowską zabawą internetową. Przygody poprzednich bohaterów byłego polskiego Jamesa Bonda, słuchałem głosem Krzysztofa Gosztyły i to był dobry wybór na czas długich wybiegań.

Zamęt” to pierwsza część nowego cyklu, z nowymi bohaterami, ale pisarz nie zapomniał o naszych ulubieńcach i w planowanych ośmiu książkach, pojawi się Jagan, rosyjski człowiek do zadań specjalnych, obdarzony cechami, które tak bardzo pociągają wybrednych czytelników. To chyba najbardziej wyrazista i spójna postać opowieści Severskiego, morderca, którego polubiliśmy, patriota wymykający się nawet samemu autorowi, niepokorny i samotny. Jagan nieustannie stawiany jest w sytuacjach ekstremalnych, ale wychodzi z nich dzięki nadludzkim zdolnościom, o które dba wytatuowany na plecach smok. Odrodzony Jagan w „Zamęcie” utracił część swoich zalet, ale nadal widzimy go w akcji.

Podczas czytania dobrego kryminału lub powieści sensacyjnej najważniejsza jest niecierpliwość i chęć powrotu do bohaterów, których losy śledzimy. Jeśli pojawia się to uczucie niedosytu, jeśli tęsknimy za dalszym ciągiem, to znaczy, że książka spełniła swoją rolę. W przypadku „Zamętu” ten stan faluje, ponieważ mielizny narracyjne osłabiają pożądanie powrotu do lektury. Severski zagubił w pierwszym tomie cyklu instynkt opowiadacza i miejscami dryfował, wypełniał kolejne strony wypadkami, które nic nie wnosiły do akcji, rozmywały istotę i zabijały przyjemność smakowania. Może to jest cena wymagań wydawców, którzy oczekują co najmniej pięciuset stron, bo książka im grubsza, tym lepiej się sprzeda?

No ale przeczekamy tę chorobę, ponieważ lubimy taki rodzaj opowiadania, te sytuacje i zwroty akcji, lubimy nowych bohaterów, z których na pierwszy plan wysuwa się Roman Leski, niepozorny analityk w służbie wywiadu. Leski stworzył własną grupę agentów, działającą niezależnie od wszystkich struktur, „sekcję”, z którą prawdopodobnie będziemy przeżywać kolejne tomy przygód.

„Sekcja” jest dobrze wyszkoloną i oddaną „rodziną”, która staje przed zadaniem ochrony Leskiego, przed zakusami zdrajców, a także usiłuje uwolnić z rąk Państwa Islamskiego porwanego szpiega Henryka Olewskiego. Za kulisami tej prostej układanki, kryją się wielostopniowe układy zależności i interesów politycznych, a także walki o władze i co najważniejsze, wpływu obcego wywiadu – wiadomo jakiego.

To nie jest książka przygodowa, jak być może poprzednie, napisane przez pułkownika polskiego wywiadu, to raczej podchody, wnętrzności szpiegowskie, w których autor czuje się najlepiej, opisując próby zamordowania Leskiego i całą sieć ochronną, którą jego sekcja roztacza nad swoim szefem. Dobrze, jak zawsze, wychodzi Severskiemu opisywanie losów swoich bohaterów w retrospekcji, a życiorys Dimy, greckiego Polaka, świetnie ukazuje co pisarz wyciągnął ze swoich własnych wiadomości, które przez lata pracy w wywiadzie zgromadził. Dima i Monika to pierwszoplanowe postaci w tej układance, a ich związek, który z pewnością będzie się rozwijał w kolejnych częściach, przypomina trochę zbliżanie się do siebie Sary i Konrada, ciągnący się od Nielegalnych, aż po finał w Niepokornych.

Severski opisuje zawirowania na wysokich szczeblach decydenckich wywiadu, pokazując jak ta struktura narażona jest na polityczne boje partyjne oraz wpływy obcych wywiadów. Wewnętrzne tarcia ukazują arogancję i egoizm wśród tych wszystkich, którzy mają nas chronić, a jedynym sprawiedliwym wydaje się być właśnie Leski, niczym Bóg Ojciec czuwający i rozumiejący więcej. Leski ma intuicję i cierpliwość, wyszukując rozwiązania słucha Beethovena i patrzy na obraz Holbeina, ale nie potrafimy wyczuć w nim charyzmy, nie wierzymy w jego władzę i zdolności, która bez „opieki” ze strony sekcji, nie mogłaby zapewnić mu spokojnej pracy.

Wydarzenia rozgrywają się na wielu płaszczyznach: to konspiracyjne przemarsze ulicami Warszawy, mylenie tropów, pościgi; to wyprawa do RPA Moniki, zupełnie pozbawiona sensu, to brawurowa akcja Dimy w Moskwie i relacja z byłą kochanką, gotową poświęcić się dla tego, którego kiedyś pokochała. I porwana przez talibów czwórka, właściwie skazana już przez wszystkich na śmierć, i pokazany przez ten pryzmat ciąg zakulisowych interesów i targów, w których mało kto dba o życie porwanych, bo liczy się zupełnie skryty przed opinią publiczną cel.

W tego rodzaju książkach liczy się przede wszystkim inteligentne powiązanie wątków oraz ten dreszczyk emocji, który odczuwa czytelnik, poznając losy bohaterów. Mamy w „Zamęcie” to wszystko, ale lekko przyprószone przez gadatliwość autora, który rozwodnił nam przygodę i czasami irytująco się „rozpisał”. Jeśli zsumujemy ułomności z zaletami, to może wyjść nam na zero, choć ja bym raczej sugerował wynik dodatni, bo przecież jest Jagan, ten duch, unoszący się od początku nad Severskim, niczym opatrznościowy smok, dający pisarzowi argumenty by pisać dalej. Bo ja będę czytał kolejne tomy z nadzieją, że w dalszym ciągu odczuwał będę tę sympatię do bohaterów, i że Jagan nieustannie odradzany, nie zagubi się w wyobraźni autora, bo przecież śmierć Jagana, może oznaczać koniec sympatii do stwórcy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.