Kim jest dziewczyna z okładki piątego tomu Millennium? Chcecie nam wmówić, że tak mogłaby wyglądać Salander? Ładna buzia dziecka, delikatnie przesunięty obraz i efektownie rozmazane oczy – wszystkie te tricki doskonale zwiększają sprzedaż. Dużo napisów na okładce świadczy o tym, że dostajemy produkt komercyjny, dopracowany w taki sposób, żeby sprzedać miliony, setki milionów. Czy Stieg Larsson by to zaakceptował? Nieobecni nie mają racji, a pieniądze inkasuje rodzina i cała rzesza pośredników z Davidem Lagercrantzem na czele.
Larsson napisał dobre kryminały, może nie bardzo dobre, ale odnalazł swój styl i rodzaj opowiadania, którego Lagercrantz nie jest w stanie odtworzyć. Dostał jedynie wyraziste postaci z Lisbeth na czele i na tym próbuje budować swoje książki. Nie wiemy jak pisałby Larsson gdyby żył i czy w ogóle by pisał, ale znając jego poglądy, na pewno poruszałby drażliwe kwestie społeczne. Lagercrantz skupia się na opowiadaniu historii, na odtworzeniu losów Salander, jednocześnie usiłuje pokazać pewne szaleńcze machinacje naukowców, badaczy, eksperymentatorów, wszystkich tych dziwaków, którzy pod pretekstem nauki i postępu, krzywdzą ludzi w imię dobra ludzkości.
Salander siedzi w więzieniu, ale mało ją to przejmuje – mechaniką kwantową i teorią względności może zajmować się w wszędzie. Każdy chciałby być jak Lisbeth. Jest mądra i potrafi się bić. Potrafi też podporządkować sobie strażnika w więzieniu. Uwielbiamy czytać o takich herosach i prawdę mówiąc czytamy to z satysfakcją – tego nam potrzeba. Lisbeth, jakby tego wszystkiego było mało, zwróciła uwagę na prześladowaną przez więzienny gang muzułmankę Farię, osadzoną za zabicie brata. Po wizycie jej dawnego opiekuna Holgera Palmgrena, starca na wózku inwalidzkim, Salander zainteresowała się działalnością Rejestru Badań nad Genetyką i Środowiskiem w Uppsali oraz kobietą z ognistym znamieniem.
To dobrze się zaczyna, naprawdę z ciekawością śledzimy jak Salander rozprawia się z podłą Benito, a potem jest świetnie napisany fragment o śmierci Holgera. Pojawia się wreszcie czyste zło w postaci Rakel Greitz, doktor psychiatrii z ognistym znamieniem na szyi. Zło zawsze chce wyglądać doskonale i przy Rakel pojawiają się takie określenia jak: nieprawdopodobnie skuteczna, klinicznie czysta, wyższy cel. Rakel ma siedemdziesiąt lat i umiera na raka żołądka. Nie żałujemy jej bo jest suką i złą kobietą. Pomaga jej oddany Benjamin i ta dwójka steruje losem wszystkich postaci w sposób niewiarygodny – to najmniej przekonujący wątek tej średniej książki kryminalnej – jak chora i cierpiąca kobieta ze swoim pomagierem, mogła tak bardzo zamieszać w akcji?
Blomkvist w tej odsłonie jest tłem, pojawia i znika, ale jest tylko dodatkiem do tajemnic Salander. Kiedy już wydaje nam się, że akcja zmierza w dobrym kierunku, pojawiają się bliźniaki: Dan Brody i Leo Mannheimer, rozdzielone w ramach eksperymentu, teraz znowu razem. W tej historii odnajdujemy własne zniecierpliwienie, niedowierzanie i trochę śmiechu, zwłaszcza w opisie usiłowania morderstwa, zakopywania zwłok oraz okoliczności, w których źli ludzie zostają wystrychnięci na dudka.
Lepiej zająć się losami Salander i odszukiwaniem w niej cieplejszych uczuć oraz wyjaśnieniem pochodzenia jej tatuażu ze smokiem na plecach. Sama Salander przemawia na pogrzebie Palmgrena i to już wydaje się sprzeczne z jej charakterem – prawdziwa Lisbeth Salander nigdy nie zmusiła by się do publicznego wystąpienia.
Rzeźba z kościoła Świętego Mikołaja w Sztokholmie stanie się niedługo miejscem pielgrzymek fanów Lisbeth. Kościół jest luterański i ma prawie siedemset lat, a rzeźba ze smokiem została wykonana w roku 1489 z drewna dębowego i rogów łosia. Postać kobiety ma wyobrażać dziewicę – jak interpretuje książka – dziwnie obojętną. Czyli to Salander, która w nagłym impulsie zwierza się Mikaelowi w jaki sposób smok wytatuowany na jej plecach pomaga jej w najtrudniejszych chwilach. A przemawiając w kościele nad trumną Palmgrena dopowiada resztę o smoku.
Może i jest to lekko mętne, ale warto się pochylić nad tymi ostatnimi słowami Lisbeth, które kończą książkę. Jeśli znajdzie się ktoś, kto rozbudzi w uciśnionych ogień, to zamiast zamienić ich w popiół, spowoduje, że wstaną i … oddadzą.
Można pozrzędzić na tę książkę, ale to nie powinno odebrać przyjemności czytania o tej już ikonicznej postaci literackiej jaką stała się Salander. Ofiara, która potrafi się zrewanżować. Ten mit jest coraz bardziej żywy, więc niech się mają na baczności, mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet.
Bestseller: „Mężczyzna, który gonił swój cień” do kupienia w Taniej Książce.