Listy do Teresy i nie Rafał Wojaczek

Ta wielka i ciężka księga z grubymi, solidnymi kartami i niebieską okładką w formie koperty, zawiera prawie wszystkie listy pisane przez Wojaczka, ale największe wrażenie robią te wysłane do Teresy Ziomber. Bolesne jest  czytanie tych listów, bo widać w nich jak bardzo nadwrażliwość poety konstruowała jego wiersze… Zakochany poeta o takim talencie,  wyraził w listach do Teresy rozedrganą tęsknotę, o której niektórzy wiedzą tak dużo, ale jedynie takim artystom jak Wojaczek udaje się ją przełożyć  na  poezję niezwykłą, a inni wrażliwcy tylko cierpią. Cały czas zastanawiałem się jaka była ta Teresa Ziomber, w książce jest brak  jakichkolwiek zdjęć, a jedynym śladem fotograficznej jej obecności jest film „Wojaczek” Lecha Majewskiego, gdzie prawie sześćdziesięcioletnia Teresa zagrała bezdomną z dworca, a i tak oglądając film trudno jest ustalić, w którym momencie pojawia się na ekranie. Jaką była kobietą, jak fizycznie działała na Rafała? Z jej wypowiedzi wynika,  że prezentowała się skromnie, ale seksi. Miała skośne oczy i ciemne włosy. Ten związek, choć tylko trzyletni również na niej odbił się bardzo mocno. Wojaczek za nią szalał, pisał wciąż listy i wyznawał miłość, Te listy są czystą poezją  a jego ówczesna twórczość dedykowana jest tej wielkiej miłości.

Teresie zapisał prawa do swojej twórczości, nigdy z tego nie skorzystała.  Umarła kilka lat temu, być może gdzieś się kiedyś minęliśmy na ulicy we Wrocławiu, a na pewno zdarzyło się to z jej mężem, specjalistą od muzyki jazzowej, którego widywałem w pracy. Związek z  Wojaczkiem mocno zaważył na jej życiu, ale dzięki niej poeta napisał kilka niesamowitych wersów i to właśnie przez tę poezję warto patrzeć na Rafała, którego przedstawia się jako awanturnika, poetę   przeklętego, samobójcę i niepoważnego w relacjach ze swoją żoną, którą porzucił zaraz po ślubie, a własnej córki nigdy nie zobaczył.

Uważnie czytając listy Rafała do kolejnych kobiet, czy do ojca, odkrywa się smaczki, przelotne dreszcze pozwalające choćby minimalnie zjednoczyć się z tym potarganym duchem poety, przypominającym trochę kafkowskie dylematy , wyjęte jakby z dzienników autora „Procesu”, co nie powinni dziwić, ponieważ młody Rafał zaczytywał się dziennikami Franza, którego czasem cytuje w listach: „ weź mnie, weź, splot błazeństwa i bólu”.  Kiedy teraz patrzymy na życie Wojaczka, te słowa o błazeństwie splątanym z bólem, wydają się najtrafniej oddawać sedno tej egzystencji.  W innym miejscu Rafał zanotował: „Moje życie jest tylko wahaniem przed urodzeniem się”.

W listach do Teresy są też gotowe już, albo właśnie rodzące się wiersze, wiersze miłosne, bo jakże inaczej mogłoby być w listach, które poeta zaczyna od słów” „Kochana”, albo” Teresa kochana”

Mówię do ciebie tak cicho jakbym świecił

I kwitną gwiazdy na łące twojej  krwi

Kwitnie mi w oczach  gwiazda twojej krwi

Mówię do ciebie cicho aż mój cień jest biały

Jestem chłodną wyspą dla twojego ciała

Które upada w noc gorącą kroplą

Mówię do ciebie cicho jak przez sen

Płonie twój pot na mojej skórze

Mówię do ciebie jak o świcie poranny ptak

Upuszcza słońce w niebo twoich oczu

Mówię tak cicho jak łza

rzeźbi zmarszczkę

Mówię do ciebie tak cicho

Jak ty do mnie

Można cytować jak wiersze  ustępy z tych listów, odnajdując tam całe przestrzenie wyrzeźbione z tęsknoty i żarliwej miłości, a my to czytamy po latach i nic nie da się już zrobić, żeby to sobie wyobrazić, ujrzeć Teresę, jej skośne oczy, zobaczyć wreszcie ten obiekt, który zbudował takie subtelne linijki wierszy, w których każda wrażliwa dziewczyna będzie chciała odnaleźć siebie – stąd zapewne te pielgrzymki nastolatek do grobu poety i zostawiane tam nie tylko karteczki z wyznaniami, ale również fragmenty bielizny. „ jakie to jest czekanie, jaki brak Twojej obecności – bliskiej, żywej. Odtwarzam Cię we wszystkim, w słowach –wierszach, wspomnieniu, ale to nie zastąpi przecież ciepła żywego ciała. Teresa –

Kończę się w twoich oczach

Umiem być ciszą

Kończę się w twoim śnie

Ostatnie echo jest ciszą

To miejsce

Gdzie kończy się twoje spojrzenie

Przez sen

Donoszę siebie

Do twojej śmierci

Oślepią mnie sen, biała noc,

Rozjarzona iskrą twojego serca

Kończę się w twoim sercu

 

To jedna z pierwszych wersji wiersza, który znajdzie się finalnie w tomiku „ Sezon”

 

Wojaczek pisze do Teresy nieustannie, w dzień i w nocy, porankami, kiedy już list jest gotowy do wysłania, dopisuje jeszcze , jakby słowa zbliżały go do ukochanej i choć wydarte z samych trzewi zdania o tęsknocie czasem nas zawstydzają, to nie wiemy do końca, jak czytała je adresatka, co wtedy czuła i jak kochała. Gdzieś spisane są jej wspomnienia z tego związku – nie traktowała Rafała poważnie, Wszystko miało być jedynie chwilą, ułudą, bez przyszłości. Pisał wiersze na jej plecach (skąd my to znamy?) Popełnił samobójstwo w wieku 26 lat a Teresa żyła z tymi listami i wierszami, które musiała znać na pamięć, nierzadko będąc obecną w czasie ich pisania. Oglądając film „Wojaczek” Lecha Majewskiego, chciałoby się być tam z Teresą, w tym filmie czuć to co ona i zastanawiać się jak można byłoby uratować Wojaczka, ale czy wtedy mielibyśmy poetę o tej skali talentu i sławę poety wyklętego. Zapewne można było jakimiś radykalnymi środkami zmusić Rafała do innego życia, przywiązać go do żony i dziecka i przedłużyć ten żywot, ale kim wówczas byłby Rafał Wojaczek i jakie pisałby wiersze, o ile by jeszcze pisał…

Na końcu dostajemy kilka listów krytyków literackich, komentujących poezje Rafała  i padają tam mądre analizy i sformułowania typu turpizm, murzyńskość składni, wrzaskliwy erotyzm, ale jest też szereg przychylności i nadziei na przyszłość. Tymczasem  poeta zabił się, czym zbudował sobie legendę o jakiej może pomarzyć  np. mój ulubiony poeta wrocławski, wcale nie Tadeusz Różewicz, ale Janusz Styczeń, który z Wojaczkiem balował w tych szarych latach sześćdziesiątych we Wrocławiu, gdzie stoją jeszcze te obskurne kamienice, świadkowie ekscesów pijackich ale i tych poetyckich też.

Janusz Styczeń do dzisiaj jest spotykany na mieście, kiedyś regularnie widywałem go w oknie kawiarnianym na ulicy Wita Stwosza, a dawno temu odwiedzałem  koleżankę, wynajmującą pokój w willi na ulicy Kochanowskiego, gdzie mieszkali rodzice Stycznia, za każdym razem z dumą wspominający twórczość syna.

Wojaczek zerwał z Teresą we wrześniu 1969 roku. W maju 1971 roku  już nie żył. Willa przy Lindego12 jeszcze stoi. A ten ciężki tom listów odkrywa prawdziwego do samych trzewi jednego z naszych  największych poetów, którego życie pozwoliło  napisać takie niesamowicie  prawdziwe miłosne wiersze do Teresy, która żyła z tymi listami  zamieszczonymi teraz w  niebieskim tomie wydanym przez Wydawnictwo Warstwy z Wrocławia

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.