Diabeł. Nowa biografia.

Książka rozpoczyna się cytatem z „Egzorcysty”, filmu nakręconego w 1973 roku, zdecydowanie jednego z najbardziej sugestywnych horrorów i choć jego kontynuacje, nie dorównały pierwszej części, to jednak cały cykl cieszył się dużym powodzeniem u widzów. Autor zaznacza, że ten film przywrócił niejako zainteresowanie wątkiem demonicznym, nie tylko kina, ale i muzyki czy literatury. Przypomnijmy jednak panu Philipowi C. Almondowi, że to jednak wyświetlany pięć lat wcześniej obraz Romana Polańskiego, czyli „Dziecko Rosemary”, temat diabła podrzucił kulturze w sposób równie sugestywny. Almond o dziele Polańskiego nawet nie wspomina, a szkoda, ponieważ w jednym z rozdziałów bardzo szczegółowo opisuje kontakty seksualne Szatana z oblubienicami.

Rzeczywiście Diabeł w kulturze popularnej a nawet tej wyższej, zadomowił się w ostatnich latach dosyć spektakularnie, co wykorzystuje nie tylko film. Mamy przecież, a ta wyliczanka nie będzie krótka: czarnoksiężników, wilkołaków, wróżki wampiry i czarownice, zjawy, duchy, anioły i demony, smoki, elfy, sukuby, inkuby, hobbity, zombie, mieszkańców Hogwartu, a nawet o zgrozo, superbohaterów. Cała ta menażeria ma nieziemskie pochodzenie i nie wiadomo kto i dlaczego ich na nas nasłał. Kościół zapewne wie o tym więcej, dlatego nasza podróż przez zakamarki diabelskich sprawek, rozpoczyna się od najdalszych dziejów spisywanych, od Biblii poczynając.

A bez Diabła chrześcijańska narracja nie istnieje. Obok Boga jest najważniejszą postacią, jest pierwszym aniołem, jako pierwszy sprzeciwia się Bogu i zostaje wygnany. To on przynosi zgubę ludziom i przez niego to zmartwychwstanie. A przecież cała ta konstrukcja oparta jest na paradoksie, bo cały czas Szatan będąc wrogiem Boga, działa za jego przyzwoleniem.

Książka pokazuje jaką drogę przebył Diabeł, stając się integralną częścią narracji chrześcijańskiej. Autor zaczyna od zebrania wszystkich świadectw jego obecności, od „narodzin” aż do wiadomego upadku. Potem schodzimy do miejsca Diabła w apostolskich dziejach, jego knowań w piekle i zwycięstwie Chrystusa. Almond opisuje też diabelski gniew, a potem przedstawia nam Antychrysta jako wcielenie Diabła. Wiadomo – Diabeł zostanie strącony do Piekła w dniu Sądu Ostatecznego, gdzie paradoksalnie, zostanie katem i zacznie wymierzać … sprawiedliwość, będąc sam potępionym.

Ciekawym tematem zajmuje się Almond analizując wpływ tzw. sztuki magicznej od średniowiecza po dzień dzisiejszy, co doprowadziło do jej demonizacji. A stąd przecież blisko do demonologii, czyli popularnej działalności, opartej na magii i czarownictwie. Dlatego czarownice zaczęły masowo płonąć na stosach.

Miłośnicy wyszperanych w bardzo licznej bibliografii, odniesień do Diabła, Szatana, Azazela, Mastemy, Szemihazy czy też Beliala, jak zwał tak zwał, będą na pewno usatysfakcjonowani. Autor pisze też o „śmierci Diabła”, ale jak wiadomo jest on nieśmiertelny, więc dostajemy opis rozkładu idei Diabła w myśli filozoficznej Zachodu. I całe szczęście, że praktycznie w Diabła przestano już wierzyć – kiedyś był z nami na co dzień, a dziś jest raczej metaforą, która siedzi w naszych umysłach, jak relikt, rodem ze średniowiecznego manuskryptu.

Na końcu jest trochę obrazków Diabła w postaci słabej jakości zdjęć – szkoda tych czarno-białych przedstawień, gdyby pojawiły się przy omawianych tekstach, wplecione naturalnie w książkę, wyglądało by to ciekawiej.

Książka dla pasjonatów magii, czarów i demonów, ale raczej tych bardziej rozwiniętych, bo autor rzetelnie przyłożył się do swojej pracy i  dostaliśmy naprawdę szczegółowe kompendium diabelskości tego świata, od samego jego początku, do, miejmy nadzieję, nie rychłego końca.

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.