Mordercze miasta.

Wydawnictwo „Szara godzina” przysłało mi książkę kolektywu pisarskiego Zbrodnicze siostrzyczki i jak to bywa z literaturą kobiecą, wyłączając Alice Munro, pomyślałem sobie, że pewnie ugrzęznę po drodze i zrejteruję, wciskając książkę pomiędzy już przeczytane, udając, że nigdy jej nie miałem. I rzeczywiście na to się zanosiło. Trzy autorki, trzy miasta i każda ma trzy szanse. A ponieważ Kraków mnie wsysa ostatnio niczym wiosenna pogoda początkującego biegacza, zacząłem od opowiadania „Śmierć to rzecz straszna” z cyklu Morderczy Kraków, autorstwa znanej już mi Agnieszki Krawczyk. Pani Agnieszka lekko się już poślizgnęła, a ja z nią, popełniwszy w tym roku „Dziewczynę z aniołem”, pomimo to skuszony architekturą miasta z barbakanem, próbowałem odnaleźć coś w tym opowiadaniu, ale nic tam nie było poza składanką fantasmagorycznych przypadków, które nie powinny zaistnieć, bo są zbyt płaskie i niewiarygodne.

A musicie wiedzieć (jakże piękny to zwrot), że wszystkie trzy panie, swoje opowiadania spinały postaciami głównych bohaterów kryminałów, czyli policjantów, detektywów, funkcjonariuszy. W Krakowie stróżuje nadkomisarz Wesołowski oraz jego pomocnik Nowak, a wsparcie mają w emerytowanym milicjancie, bo tak musieli go nazywać wszyscy, w latach kiedy był aktywny, niejakim Wroną. Przełknąłem porażkę historii krakowskiej i niemrawo wskoczyłem którejś nocy, kiedy przewracając się z boku na bok nie mogłem usnąć, w historie wrocławskie. A tu mamy Adriannę Michalewską, która zaczęła z grubej rury, (subtelny literat nigdy nie użyje słowa „rura”) historią, mającą swój początek w XVI wieku. Śledztwo prowadzi tym razem detektyw o nazwisku Nemec, w dodatku Czech. Pani Adrianna ma zgrabne pióro, nogi pewnie też, stąd jej opowieść snuje się gładko a zdarzenia wplatają się w historię miasta jakby z większym posmakiem dziejów przeszłych – widać koleżanka przygotowała się merytorycznie albo uważała na lekcjach historii. I choć z historią konsularną lekko odpłynęła w jakiś byt kompletnie fantasmagoryczny, do tego narażając nasze stosunki polsko-niemieckie na szwank, to już historia o wyrównaniu krzywd żydowskich pachniała tym smaczkiem rzekłbym filmowym.

Trzecia z siostrzyczek to Marta Guzowska i tu wpadamy od razu w pierwszą osobę i historię dosyć wydumaną, bo jeśli ktoś pisze o zbawianiu świata to zawsze podłoży się fatalnie wszystkim po kolei. I teraz patrzę na tę książkę z jakąś rzekłbym sympatią, bo jednak zamiast zwyzywać wydawcę (celowo nie używam obrzydliwego słowa: ubliżyć), zamiast poznęcać się nad dziewczynami, muszę napisać z sympatią, że to dobry pomysł na lekką, nie nużącą, (każde opowiadanie ma po około 30 stron), pozycję do czytania relaksacyjnego, czytania, którego szuka większość, upatrując w literaturze jedynie rozrywki, nie to co my, poszukiwacze jakichś zaginionych skarbów w duszach własnych, niekoniecznie pisarzy, którzy może powinni zająć się karmieniem nowo narodzonych szczeniaków, a nie zastanawiać się co chciał powiedzieć Bieńczyk, dlaczego szukamy erudycji w wydarzeniach o przestarzałej proweniencji, dlaczego kochamy Nesbo.

No bo właśnie jakże chciałbym wystawić tu laurkę tym kryminałkom, a nie mogę, mogę jedynie pochwalić jakiś zarys i pomysł, ale to wszystko jest napisane na kolanie, bez namysłu nad intrygą, jakby panie nie miały w ręku Agaty Christie, która wymyślała swoje historie w czasie zmywania. Może brakuje tu po prostu męskiej ręki, żeby przytrzymać za włosy, popatrzeć w oczy, przekręcić zdanie lekko metafizycznie, czegoś nie dopowiedzieć, wyprostować prawdopodobieństwo. No ale wówczas czytelniczki zaraz by poznały, że siostrzyczki zostały ubezwłasnowolnione, zaraz by zakrzyknęły, że dość dominacji mężczyzn, że niech już tak zostanie jak jest, że lepsze wolniejsze wejście na szczyt ale w kobiecym składzie niż szybka szarża przy pomocy silniejszych samców. I dlatego trzymam za kobietami, które choć niedoskonałe to jednak z wdziękiem dają się czytać. I co z tego że najlepiej smakują o piątej rano.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.