Marcel Proust

„W poszukiwaniu straconego czasu”

… wobec dzieł sztuki okazują więcej egzaltacji niż prawdziwi artyści, gdyż egzaltacja ta, nie ma u nich nic wspólnego z ciężkim trudem pogłębiania, znajduje upust na zewnątrz, zagrzewa ich rozmowy, rozpala rumieńcem twarz; wydaje im się, że tworzą wrzeszcząc na całe gardło: „Brawo”, kiedy ktoś wykona któreś z ich ulubionych dzieł. Lecz te demonstracje nie skłaniają ich do wyjaśnienia natury zamiłowań, którym hołdują, nie znają jej. A jednak zamiłowania te, choć zamienione w nieużytki, napływają w toku ich najspokojniejszych rozmów, zmuszając do patetycznych gestów, grymasów, potrząsań głową, ilekroć mówią o sztuce.
Miłośnicy ci bezpłodni i pełni dobrych chęci, winni nas wzruszać jak pierwsze aeroplany niezdolne oderwać się od ziemi, w których tkwiło już pragnienie lotu, lecz nie tkwił jeszcze sekret, który dopiero należało odkryć.

Pani Verdurin spytała:
– Czy pan kosztował mojej aranżady?
Wówczas pan Charlus z wdzięcznym uśmiechem, krystalicznym głosem, z tysiącem minek i krygowań się odparł:
– Nie, wolałem jej sąsiadkę, truskawkową, jak sądzę, to rozkoszne.
Osobliwe jest, że pewna grupa tajemnych aktów uzewnętrznia się w sposobie wysławiania lub gestykulacji, w których się zdradza. Jeżeli ktoś wierzy lub nie wierzy w Niepokalane Poczęcie, w niewinność Dreyfusa lub w wielość światów, i chce zamilczeć o tym, nie znajdzie się w jego głosie ani chodzie nic, co by zdradzało jego myśl. Ale słysząc pana de Charlus jak mówi dyszkantem, z tym uśmiechem i z tym gestem: „Nie, wolałem jej sąsiadkę , truskawkową”, można sobie powiedzieć: „ O ten leci na mężczyzn” z tą samą pewnością, jaka każe sędziemu skazać zbrodniarza, mimo iż się nie przyznał.

Portret Prousta oprawiony w ramki stoi na półce z książkami.

Aparat fotograficzny marki Zenith odmówił posłuszeństwa przy grobie Prousta – obok jakaś kobieta patrzyła na mnie dziwnie, kiedy tak szukałem jakiejś metafizyki w tym spotkaniu. Pospolitość miejsca zepsuła mechanizm aparatu.

Syn mój uczył się liczyć na cyfrach umieszczonych na grzbietach kolejnych tomów.

Bezgranicznie …

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na Marcel Proust

  1. Misia od Misiaków pisze:

    Zaraz skoczę do kuchni po herbatę i magdalenkę. I tak bedę sobie maczać i druga w pierwszej, jeść i może nawet doznam iluminacji?

  2. trojka vel east pisze:

    a ja już myślałam, że Prousta nikt już nie czyta! witam w klubie ;-)))))
    ależ mi radosć sprawiłeś!

  3. trojka vel east pisze:

    a ja już myślałam, że Prousta nikt już nie czyta! witam w klubie ;-)))))
    ależ mi radosć sprawiłeś!

  4. ida27 pisze:

    A właściwie to, co to za ciastko ta magdalenka?

  5. ja pisze:

    Zazdroszcze tym ktorzy zaczynaja po raz pierwszy czytac Prousta

  6. pablo pisze:

    Hmm… jak to miło że komuś się jeszcze chce czytać Marcela… miłe zaskoczenie 😉

  7. fives --> ida27 pisze:

    ida27, żeby Ci odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by zacytować wszystkie tomy i wówczas będziesz wiedziała, co to magdalenka

  8. maja_329 a.k.a forget_me_not pisze:

    każdy ma swoje Combray…;)

Skomentuj Misia od Misiaków Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.