Macie to?

 

 

         „Nurze z nią! Wypalić ją z pracy, jak jałową owcę! I mówi tak: Dwulać Taju? To ja na taj: Angsto chętnie: i dalej prosić, żeby nie pomyślała niczego na opak, ale myślę, że ma nierówno pod guzikiem. Zjadłem trochę torfu i żadna ze mnie proszę miszę missy. Oczywiście wiem, pet uszku, jesteś uczony i czuły w sobie i tak lubisz warzywa, ty długi chłodny kocie ty! Proszę quaskawie zawrzeć zmiękną znaquomość! Cud dorszyk, wężyk i cyklista.” 

        Pachnie niezwykle książka, waży się w ręku, się brązowieje! Urokliwie Joyce chichocze, śmichem-chichem, zawadiacko i wiosennie. Otworzyć byle gdzie i przeczytać kilka zdań. Śmiech wzbudza. Trzymać pod ręką minimum miesiąc – dobrze w pracy, w śniadaniowej przerwie zerknąć. Mieć. Mieć w widocznym miejscu, żeby widać było. I żeby sięgnąć było. Dobrze mieć. Nie przeczytać. Mieć.  

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na Macie to?

  1. peek-a-boo pisze:

    miec sie da. ale czy preczytac?

  2. Zatrute pióro pisze:

    Genialne wyżyny absurdu! muszę zdobyć koniecznie!
    Zapraszam na http://www.zatrutepioro.blogspot.com

  3. selwa pisze:

    No popatrz, a ja musiałem odpędzać znajomą księgarkę, która mi chciała ten bubel wtrynić;)

Skomentuj Zatrute pióro Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.