Jose Ortega y Gasset

„Szkice o miłości” wydane przez Czytelnika w roku 1989, z rysunkami Jerzego Nowosielskiego. Czerwona, krwista obwoluta na miękkiej okładce, wyblakły grzbiet i naklejona z tyłu cena 5000 zł. Dziwne, ale to I wydanie, za to w nakładzie 20 tys. egz.
I tutaj muszę przyznać, że książki nie czytałem, raczej ją przejrzałem, przerzuciłem kartki, zatrzymałem się na kilku akapitach. Przez 15 lat książka stoi u mnie na półce, w różnych miejscach – obecnie na czerwonej półce i czeka na zainteresowanie.
Pierwsze zdanie brzmi: „Pomówmy o miłości, ale nie zaczynajmy od przygód miłosnych, te bowiem są jedynie mniej lub bardziej przypadkowymi epizodami we wzajemnym obcowaniu kobiet i mężczyzn”. Idąc tym tropem można sobie dywagować, dlaczego miłość jest trudna, dlaczego miłość to dawanie, dlaczego miłość to cierpienie. Czyż nie lepiej po prostu zakochiwać się często, co jest miłe i przyjemne i wymaga mniej zachodu a nagrody smakują intensywniej? Jak zaczniecie czytać Gasseta, to pewne rzeczy znajdą swe uporządkowanie, ale czy wiedza jest potrzebna do tego żeby kochać? Przecież wiemy że miłość to afirmacja drugiej osoby, niezależna od nastawienia tej osoby do nas. I definicja Św. Pawła także oparta jest na negacji – Ortega zostawia transcendencję w spokoju – miłość nie jest metafizyczna, jest czymś ludzkim i polega na wyborze.
Chęć opisania tej pozycji zmusiła mnie poniekąd do przeczytania kilku fragmentów i naprawdę to się dobrze czyta. Autor znany przede wszystkim z „ Buntu mas” napisał kilka esejów z miłością w tle a ich tytuły powinny zastanowić: Ku psychologii interesującego mężczyzny lub Portret Salome. Kiedyś wyśmiewano się z jakiegoś publicysty, który powiedział, że Bunt mas napisali Ortega i Gasset, ale jedyna pozycja tego autora w mojej bibliotece świadczy o niewielkim zainteresowaniu jego twórczością, głównie filozoficzną. Kupiłem w księgarni pod arkadami i nawet pamiętam ten dzień sprzed 15 laty i widzę jak idę z książką do kasy. Na pewno była jesień i na pewno nie miałem czasu czytać.
Posłuchajcie jak to ładnie brzmi po hiszpańsku: sobre el amor . Rysunki Nowosielskiego przedstawiają kobiety, ich twarze, ich nagość.
Nie mogę odmówić sobie przytoczenia jeszcze jednego fragmentu z książki:
„Miłość mężczyzny to przede wszystkim niepohamowane pragnienie bycia kochanym, podczas gdy dla kobiety najważniejszym doznaniem jest odczucie miłości samej w sobie; to gorący prąd, który promieniuje od niej w stronę ukochanego, i pęd ku niemu. Być kochaną to dla kobiety sprawa drugorzędna. Normalna kobieta stanowi przeciwieństwo bestii, rzucającej się na zdobycz. Jest ona zdobyczą, która skacze na bestię”
Jak się głęboko zastanowić nad tym ostatnim zdaniem, to aż ciarki po plecach przechodzą.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na Jose Ortega y Gasset

  1. arf-arf pisze:

    świetne cytaty 😉 – jak tylko gdzieś przyuważę – na pewno przeczytam.
    pozdrawiam.

  2. esthera pisze:

    dziwne określenie kobiety

  3. maja_329 pisze:

    Zaintrygowałeś mnie tą notką na tyle, że już mam tą książkę w rękach:)

  4. nei pisze:

    w tym tematcie bardzo polecam też 'fragmenty dyskuru miłosnego’ rolanda barthesa, może czytaleś.

  5. imbir pisze:

    Bycie kochana dla kobiety to sprawa drugorzedna – IDIOTYZM, ktory mogl napisac tylko bardzo egocentryczny mezczyzna. Zreszta to co pisze o milosci potwierdza, ze nie powinien sie na jej temat wypowiadac. Ale papier wszystko przyjmie…:)

  6. imbir pisze:

    Bycie kochana dla kobiety to sprawa drugorzedna – IDIOTYZM, ktory mogl napisac tylko bardzo egocentryczny mezczyzna. Zreszta to co pisze o milosci potwierdza, ze nie powinien sie na jej temat wypowiadac. Ale papier wszystko przyjmie…:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.