Hermann Hesse

„Wilk stepowy” Wydawnictwo Dolnośląskie w serii Biblioteka klasyki, Wrocław 1992 rok; klasyczna bordowa okładka ze złotymi literami, którą ostatnio wydawnictwo zmieniło na jasnobeżowe, wydając Dostojewskiego i Manna. Ktoś napisał, że te okładki były pretensjonalne, z czym zgodzić się nie mogę, bo mają w sobie jakiś urok i zapełniają półki w sposób nobliwy i charakterystyczny. Wybierając książki zastanawiam się ostatnio, dlaczego umiera zwyczaj komentowania na tym blogu. Nie żeby mi specjalnie zależało, ale zawsze z ciekawością zaglądam, czy ktoś ma coś do powiedzenia na temat opisywanych książek. Widocznie istnienie komentarzy jest haczykiem na ego piszącego. Zresztą najbardziej lubię jak ktoś chce mi dokopać i napisać, że jestem za mało głęboki, albo nie znam się na filozofii. Napisałem kiedyś, że nie lubię Szymborskiej i parę oburzonych osób zareagowało. Proste prowokacje mnie nie cieszą, bo mają w sobie coś nachalnego i smutnego. Likwidacja komentarzy uprościłaby sprawę. Zlikwidować?
Książka jest najbardziej znanym utworem pisarza, choć nie za nią dostał Nobla w 1946 roku, ale za szlachetną poezję i talent epicki i dramatyczny. W pewnych kręgach powieść kultowa, choć te kręgi wymierają już raczej. Czytałem z ciekawością, ale bez podniecenia. To dobra lektura dla targanych namiętnością młodzieńców, którzy wikłają się we własne ja, szukają idoli i sposobów na życie. Obecnie żeby wpaść w ten styl życia, to roztarganie emocjonalne i analizę własnych odruchów, należałoby ruszyć samotnie przeciwko całemu światu złożonemu z Internetu, gazet i kina, żeby szczerzyć kły na każdy przejaw filisterstwa i w końcu sczeznąć samotnie gdzieś na poboczu życia. To się dobrze czyta, ale nic z tego nie wynika. Jesteśmy za słabi żeby to przeżyć do końca – ta proza to muzeum, rodem z początku wieku XX.
Hesse kręcił się wokół filozofii indyjskiej, miewał próby samobójcze a nawet pracował w fabryce zegarów. Nie odebrał osobiście Nobla ze względu na stan zdrowia i choć znany i szanowany nie napisał już później nic istotnego.
Dobrze zachowana książka, którą mam już 10 lat, dobrze leży w dłoni, idealnie nadaje się do czytania w podróży i sprawny czytelnik poradzi sobie z nią w kilka godzin. Hippisi mają w swoich zbiorach z pewnością jeszcze Siddharthę, ale kto dzisiaj widział jakiegoś hippisa? Zwłaszcza w Polsce.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

16 odpowiedzi na Hermann Hesse

  1. wnimanie paeti - brat ritual pisze:

    jestem hippisem..bije dzwonem w pierś

  2. p pisze:

    rozumiem, że chciałyś podyskutować, ale wydaje mi się, wiele osób, odwiedzajac tego bloga, czuje się, jakby słuchały opowieści wujka, mającego wielką osobistą bibliotekę. Czasem tylko któraś z nich napomknie, że opisywana przez Ciebie ksążka nie przypadła jej do gustu.

    A Hesse? Lubię, właśnie za ten nieustanny strumień egotyzmu jego bohaterów. Czytałeś może „Demiana” lub „Grę..”? Choć to „Wilk..” rozsławił Hessego, to o tych książkach słyszałem, że są jego najlepszymi..

  3. p pisze:

    ..i nie wiem, za którą zabrać się najpierw.

  4. wnimanie-paeti pisze:

    u mnie Hesse czytnięty został w czasie połogu grypianego. Pamiętam jak dziś, kiedy strasznie , ale to strasznie zamiast tej nędznej grypy pragnąłem zaznać choroby szaleństwa, choć przez chwilę . Wilczy apetyt?

  5. wnimanie paeti pisze:

    p.s. Tylko Wilka czytałem

  6. coffea pisze:

    to nie-lubienie Szymborskiej jest prowokacją? . no proszę . ja jej poezji nie lubię . a z Hessego czytałam tylko „wilka…” i „siddharthę” i zdecydowanie polecam tę drugą książkę . „wilk stepowy” zbyt nachalnie melancholijny .

  7. jaś kapela pisze:

    robimy wszystko co w naszej mocy żeby mówienie że się lubi szymborską było prowokacją lecz na razie wciąż jeszcze sporą siłę mają ośrodki reakcji

  8. gemmie-brogan pisze:

    bardzo ciekawy blog. Jednak nie mam siły przeczytać wszystkiego.

  9. maga pisze:

    uderz w stół a maga się odezwie 😉

    ja czasami po prostu nie mam nic do dodania, albo nic do sprzeciwienia. ale poczytać lubię.

    tu akurat mam do dodania tyle, że zawsze mi się wydawało, że ja po prostu „Wilka stepowego” (mam chyba to samo wydanie, przynajmniej na oko mi się tak wydaje) przeczytałam za późno, czytało się dobrze, ale może trzeba mieć np. 14-15lat, być akurat w wirze walki ze światem, żeby się tak naprawdę przejąć.
    ja miałam już lat 19 mniej więcej i może to już po prostu za późno na bunt w tym stylu.
    (chociaż nie za późno na bunt jakikolwiek, na to za późno nie jest chyba nigdy 🙂 ))

  10. heroin-she-said pisze:

    czytałam w oryginale „Steppenwolfa” i „Siddharthe”. O tej ostatniej mówiłam na ustnym, na olimpiadzie z j. niemieckiego 🙂

    pozdrawiam i linkuję…

  11. klara pisze:

    nie liwkiduj komentarzy, bo w ten sposób zlikwidujesz możliwośc wyboru – wypowiedzieć się czy nie? z drugiej strony 'proste prowokacje’ np. w celu zmuszenia innych do wypowiedzi nie mają racji bytu, tym bardziej, że zdanie „nei lubię szymborskiej” jeśli już faktycznie prowokacją jest, to raczej kiepską. z Twojego bloga wynika, że stać Cię na coś znacznie bardziej wysublimowanego, więc nie obniżaj lotów tylko dlatego, że nie masz zbyt wielu komentarzy. wybacz, zakrawa to na lekką dziecinadę, nie sądzisz? natomiast jeśłi o hessego wilka stepowego chodzi – nie skończyłam jescze, ale z przeczytanych stron mogę na razie powiedzieć, że wg mnie ta książka dla przeciętnych 14-15latków raczej się nie nadaje. ale może nie mam racji, może za mało przeczytałam. dokończę, to się wypowiem dokładniej.

  12. albertyna pisze:

    no pewnie, te całe komentarze służą głównie szantażowaniu blogującego, a prawdziwa wielkość jest i tak zawsze niezrozumiana 😉
    przez masy ciemnego motłochu

  13. magdala pisze:

    no tak, pamietam jak czytalam pierwszy raz Siddharthe, polknelam ksiazke w ciagu nocy, i zrobila na mnie ogromne wrazenie. teraz probowalam czytac znowu i nie moglam strawic. wtedy musialam byc na jakims zupelnie innym etapie w zyciu (cos a la poszukuje, nie wiem kim jestem itd. typowe).

  14. robak pisze:

    Zaskoczyło mnie, że ta akurat książka jest ulubioną lekturą papieża Benedykta XVI, o czym przeczytałem w pewnym wywiadzie z nim. Być może dlatego, ze tak dobrze przedstawia niepokoje współczesnego człowieka.

  15. chropowata pisze:

    Mówisz, że Hesse nie napisał nic istotnego prócz Wilka Stepowego… to nieprawda. Przeczytałam wszystko, co napisał i uważam, że cała jego twórczość, każde napisane słowo mówi wiele o człowieku, o jego stanach duszy, pragnieniach, wzlotach i upadkach…czyż to nie są sprawy nam najbliższe? Poza tym pisarstwo Hessego, to twórczość najwyższych lotów.

  16. homo hipisus pisze:

    Witam, kimkolwiek jesteś. Szukam osób interesujących się kontrkultrą, kontestacją, ruchem hipisowskim…z lat 60/70…i po części ich kontynuacją. Mam tu na myśli przede wszystkim inspiracje i zainteresowania hipisów. Na stroncę internetowej http://www.hipisi-w-rozstajach.prv.pl poruszam m.in te tematy. Np. W jej archiwum, pod numerem 138, znajduje się conieco o historii i znaczeniu “pacyfki” – towarzyszącej jako pewnego rodzaju logo rozpoznawcze “Przystankom Woodstock”.

Skomentuj jaś kapela Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.